Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polski Cukier - Anwil Włocławek - pierwsze starcie. Zobacz zdjęcia!

Piotr Bedna
W pierwszym finałowym meczu Energa Basket Ligi koszykarze Polskiego Cukru wygrali 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22) z Anwilem Włocławek. Torunianie rozpoczęli ten mecz nerwowo, trafili do kosza dopiero w czwartej akcji (na 2:5, Kulig). Na początku świetnie blokował Mbodj, ale... był też znakomicie blokowany pod koszem rywali. 

Włocławianie utrzymywali 2-4-punktową przewagę do dziewiątej minuty, w której mieliśmy w końcu remis po 17, po celnych wolnych Śniega. Pierwsza kwarta skończyła się jednak wynikiem 19:23 - sama jej końcówka należała do gości. Torunianie w tej części ani razu nie trafili z dystansu.

Świetnie zaczęli (6:0) drugą kwartę, lecz w tym momencie stracił na jakiś czas koncentrację Lowery i Anwil odzyskał prowadzenie. Dopiero w 17. min. gospodarze trafili pierwszy raz za trzy punkty (Diduszko, było 37:40). Na przerwę obie ekipy schodziły przy rezultacie 46:50. Co gorsza - w końcówce drugiej kwarty skręcił nogę w kostce Wiśniewski. Za to trzecia kwarta należała zdecydowanie do torunian. Wygrali ją 25:17, wyszli na prowadzenie 71:67, ich gra zaczęła się podobać. „Odblokował się”Lowery.

W ostatniej części Polski Cukier  uzyskał prowadzenie 78:70, lecz potem stracił dziewięć punktów z rzędu. Ale potem -  nastąpił koncert. Przede wszystkim Bartosza Diduszki (7 pkt z rzędu), ale nie tylko jego. Blok dodał Kulig, „trójkę”Gruszecki i na 2 min. 21 sek. przed końcem było 88:79. Trener Igor  Milicić wziął czas. Pomogło to tylko na chwilę (4 pkt z rzędu). W końcówce kontynuował swój koncert Diduszko, skończyło się na wyniku 96:89.

- Nie było łatwo, ale w finałach łatwo być nie może - powiedział Aaron Cel. - Grały dwie najlepsze drużyny w Polsce. Były góry i doły w tym meczu, ale tak będzie w całej serii. W momentach „dołów” trzeba trzymać koncentrację na najwyższym poziomie i się nie załamywać. Trzeba grać swoją grę i wierzyć w siebie oraz w kolegów z drużyny. Trzeba grać pełne 40 minut – to jest w tej serii najważniejsze. Mamy nadzieję, że w następnym meczu skuteczność za trzy punkty będzie trochę lepsza i to nam pomoże.

- To pierwsza gra, więc nie będę jeszcze zbyt dużo mówił - stwierdził Dejan Mihevc. - Nie nastąpiło coś, co by nas szczególnie zaskoczyło. Grają dwie najlepsze drużyny. Wierzę, że z meczu na mecz będziemy grali lepiej. Teraz skupiamy się tylko na kolejnym spotkaniu. Czy Rob Lowery zagrał słabiej? To była jego pierwsza aktywność z drużyną od ostatniego meczu. Ma pewne problemy zdrowotne i ostatnio nie trenował. Może potrzebuje więcej czasu, żeby wrócić do rytmu gry. Mimo wszystko Rob wykonał swoją robotę, tak jak powinien. Generalnie trzymaliśmy się planu. Koszykówka to gra błędów, na które trzeba prawidłowo reagować. Musimy zminimalizować liczbę tych błędów i będzie dobrze - powiedział Mihevc.

Wspomniany Wiśniewski, pechowiec dnia, nastąpił na... nogę stojącego przy linii bocznej trenera Dejana Mihevca. Na szczęście skręcenie nogi nie jest poważne. - Do kolejnego meczu jeszcze dwa dni. Zobaczymy, co będzie, ale jestem optymistą - powiedział kapitan Twardych Pierników. - Przeprosiłem już Łukasza. Znalazłem się w złym miejscu o złym czasie. Łukasz tak naprawdę był gotowy do powrotu na parkiet już teraz, ale finały są długie, więc zagrali jednak inni.

Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22)
Polski Cukier:K. Gruszecki 18 (1), D. Kulig 15 (1), C. Mbodj 11,  R. Lowery 6 , Ł. Wiśniewski 2 oraz B. Diduszko 16 (2), A. Cel 10 (1), T. Śnieg 10, K. Sulima 4, M. Umeh 4
Anwil:C. Simon 28 (4), L. Almeida 9, W. Lichodiej 9 (1), K. Łączyński 8 (1), S. Szewczyk 2 oraz A. Broussard 16 (2), J. Zyskowski 10 (1), M. Michalak 3,  I. Wadowski 2, M. Ignerski 2
Statystyki: za 1: 90-72 proc, za 2: 60-54, za 3: 26-34, zbiórki: 38-32, asysty: 25-27, przechwyty: 5-8, straty: 11-11
W sobotę o 18 drugie spotkanie finałowe, ponownie w Toruniu. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.

POLUB NAS NA FACEBOOKU
W pierwszym finałowym meczu Energa Basket Ligi koszykarze Polskiego Cukru wygrali 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22) z Anwilem Włocławek. Torunianie rozpoczęli ten mecz nerwowo, trafili do kosza dopiero w czwartej akcji (na 2:5, Kulig). Na początku świetnie blokował Mbodj, ale... był też znakomicie blokowany pod koszem rywali. Włocławianie utrzymywali 2-4-punktową przewagę do dziewiątej minuty, w której mieliśmy w końcu remis po 17, po celnych wolnych Śniega. Pierwsza kwarta skończyła się jednak wynikiem 19:23 - sama jej końcówka należała do gości. Torunianie w tej części ani razu nie trafili z dystansu. Świetnie zaczęli (6:0) drugą kwartę, lecz w tym momencie stracił na jakiś czas koncentrację Lowery i Anwil odzyskał prowadzenie. Dopiero w 17. min. gospodarze trafili pierwszy raz za trzy punkty (Diduszko, było 37:40). Na przerwę obie ekipy schodziły przy rezultacie 46:50. Co gorsza - w końcówce drugiej kwarty skręcił nogę w kostce Wiśniewski. Za to trzecia kwarta należała zdecydowanie do torunian. Wygrali ją 25:17, wyszli na prowadzenie 71:67, ich gra zaczęła się podobać. „Odblokował się”Lowery. W ostatniej części Polski Cukier uzyskał prowadzenie 78:70, lecz potem stracił dziewięć punktów z rzędu. Ale potem - nastąpił koncert. Przede wszystkim Bartosza Diduszki (7 pkt z rzędu), ale nie tylko jego. Blok dodał Kulig, „trójkę”Gruszecki i na 2 min. 21 sek. przed końcem było 88:79. Trener Igor Milicić wziął czas. Pomogło to tylko na chwilę (4 pkt z rzędu). W końcówce kontynuował swój koncert Diduszko, skończyło się na wyniku 96:89. - Nie było łatwo, ale w finałach łatwo być nie może - powiedział Aaron Cel. - Grały dwie najlepsze drużyny w Polsce. Były góry i doły w tym meczu, ale tak będzie w całej serii. W momentach „dołów” trzeba trzymać koncentrację na najwyższym poziomie i się nie załamywać. Trzeba grać swoją grę i wierzyć w siebie oraz w kolegów z drużyny. Trzeba grać pełne 40 minut – to jest w tej serii najważniejsze. Mamy nadzieję, że w następnym meczu skuteczność za trzy punkty będzie trochę lepsza i to nam pomoże. - To pierwsza gra, więc nie będę jeszcze zbyt dużo mówił - stwierdził Dejan Mihevc. - Nie nastąpiło coś, co by nas szczególnie zaskoczyło. Grają dwie najlepsze drużyny. Wierzę, że z meczu na mecz będziemy grali lepiej. Teraz skupiamy się tylko na kolejnym spotkaniu. Czy Rob Lowery zagrał słabiej? To była jego pierwsza aktywność z drużyną od ostatniego meczu. Ma pewne problemy zdrowotne i ostatnio nie trenował. Może potrzebuje więcej czasu, żeby wrócić do rytmu gry. Mimo wszystko Rob wykonał swoją robotę, tak jak powinien. Generalnie trzymaliśmy się planu. Koszykówka to gra błędów, na które trzeba prawidłowo reagować. Musimy zminimalizować liczbę tych błędów i będzie dobrze - powiedział Mihevc. Wspomniany Wiśniewski, pechowiec dnia, nastąpił na... nogę stojącego przy linii bocznej trenera Dejana Mihevca. Na szczęście skręcenie nogi nie jest poważne. - Do kolejnego meczu jeszcze dwa dni. Zobaczymy, co będzie, ale jestem optymistą - powiedział kapitan Twardych Pierników. - Przeprosiłem już Łukasza. Znalazłem się w złym miejscu o złym czasie. Łukasz tak naprawdę był gotowy do powrotu na parkiet już teraz, ale finały są długie, więc zagrali jednak inni. Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22) Polski Cukier:K. Gruszecki 18 (1), D. Kulig 15 (1), C. Mbodj 11, R. Lowery 6 , Ł. Wiśniewski 2 oraz B. Diduszko 16 (2), A. Cel 10 (1), T. Śnieg 10, K. Sulima 4, M. Umeh 4 Anwil:C. Simon 28 (4), L. Almeida 9, W. Lichodiej 9 (1), K. Łączyński 8 (1), S. Szewczyk 2 oraz A. Broussard 16 (2), J. Zyskowski 10 (1), M. Michalak 3, I. Wadowski 2, M. Ignerski 2 Statystyki: za 1: 90-72 proc, za 2: 60-54, za 3: 26-34, zbiórki: 38-32, asysty: 25-27, przechwyty: 5-8, straty: 11-11 W sobotę o 18 drugie spotkanie finałowe, ponownie w Toruniu. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw. POLUB NAS NA FACEBOOKU Grzegorz Olkowski
W pierwszym finałowym meczu Energa Basket Ligi koszykarze Polskiego Cukru wygrali 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22) z Anwilem Włocławek. Torunianie rozpoczęli ten mecz nerwowo, trafili do kosza dopiero w czwartej akcji (na 2:5, Kulig). Na początku świetnie blokował Mbodj, ale... był też znakomicie blokowany pod koszem rywali. Włocławianie utrzymywali 2-4-punktową przewagę do dziewiątej minuty, w której mieliśmy w końcu remis po 17, po celnych wolnych Śniega. Pierwsza kwarta skończyła się jednak wynikiem 19:23 - sama jej końcówka należała do gości. Torunianie w tej części ani razu nie trafili z dystansu. Świetnie zaczęli (6:0) drugą kwartę, lecz w tym momencie stracił na jakiś czas koncentrację Lowery i Anwil odzyskał prowadzenie. Dopiero w 17. min. gospodarze trafili pierwszy raz za trzy punkty (Diduszko, było 37:40). Na przerwę obie ekipy schodziły przy rezultacie 46:50. Co gorsza - w końcówce drugiej kwarty skręcił nogę w kostce Wiśniewski. Za to trzecia kwarta należała zdecydowanie do torunian. Wygrali ją 25:17, wyszli na prowadzenie 71:67, ich gra zaczęła się podobać. „Odblokował się”Lowery. W ostatniej części Polski Cukier uzyskał prowadzenie 78:70, lecz potem stracił dziewięć punktów z rzędu. Ale potem - nastąpił koncert. Przede wszystkim Bartosza Diduszki (7 pkt z rzędu), ale nie tylko jego. Blok dodał Kulig, „trójkę”Gruszecki i na 2 min. 21 sek. przed końcem było 88:79. Trener Igor Milicić wziął czas. Pomogło to tylko na chwilę (4 pkt z rzędu). Wkońcówce kontynuował swój koncert Diduszko, skończyło się na wyniku 96:89. Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 96:89 (19:23, 27:27, 25:17, 25:22) Polski Cukier:K. Gruszecki 18 (1), D. Kulig 15 (1), C. Mbodj 11, R. Lowery 6 , Ł. Wiśniewski 2 oraz B. Diduszko 16 (2), A. Cel 10 (1), T. Śnieg 10, K. Sulima 4, M. Umeh 4 Anwil:C. Simon 28 (4), L. Almeida 9, W. Lichodiej 9 (1), K. Łączyński 8 (1), S. Szewczyk 2 oraz A. Broussard 16 (2), J. Zyskowski 10 (1), M. Michalak 3, I. Wadowski 2, M. Ignerski 2 Statystyki: za 1: 90-72 proc, za 2: 60-54, za 3: 26-34, zbiórki: 38-32, asysty: 25-27, przechwyty: 5-8, straty: 11-11 W sobotę o 18 drugie spotkanie finałowe, ponownie w Toruniu. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw. POLUB NAS NA FACEBOOKU
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto