Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po śmiertelnym wypadku na Szosie Chełmińskiej - jakie wnioski wyciągną drogowcy?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Polacy na ogół nie stosują się do ograniczeń prędkości. Jak podkreślają eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowego, ulice, które szerokością niewiele ustępują autostradom, są dla nich dodatkową zachętą. Szosa Chełmińska jest niestety tego przykładem.
Polacy na ogół nie stosują się do ograniczeń prędkości. Jak podkreślają eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowego, ulice, które szerokością niewiele ustępują autostradom, są dla nich dodatkową zachętą. Szosa Chełmińska jest niestety tego przykładem. Grzegorz Olkowski
- Takie przejścia i przejazdy, jak to w Toruniu, na którym doszło do tragedii, nie powinny istnieć - mówi Łukasz Zboralski, redaktor naczelny poświęconego bezpieczeństwu ruchu drogowego portalu brd24.pl. Mamy nadzieję, że drogowcy zabezpieczą felerne przejście, nim dojdzie na nim do kolejnej tragedii.

W piątek przed godziną 16 prowadzone przez 21-letniego kierowcę audi potrąciło rowerzystę, który korzystając z przejazdu dla rowerów przeprawiał się przez Szosę Chełmińską. Potrącony został w ciężkim stanie przewieziony do szpitala, gdzie zmarł. Do wypadku doszło przy skrzyżowaniu Szosy Chełmińskiej z ul. Jelenią, gdzie niecałe trzy miesiące temu został potrącony pan Jacek Szetela.

- Na tym samym przejściu 21 sierpnia, jadąc rowerem ledwo uszedłem z życiem, - mówi nasz Czytelnik. - Liczne obrażenia, ponad miesiąc w szpitalu, operacja ortopedyczna długotrwała rehabilitacja jeszcze niezakończona. Są dwa wyjścia, aby w tym miejscu było bezpiecznie: Ustawić na przejściu sygnalizację świetlną lub zlikwidować to przejście. Proponuję aby problem poruszyć w "Nowościach".

Wypadek, w którym został poszkodowany pan Jacek był niestety dość typowy. Rowerzysta przeprawiał się przez kilka pasów ruchu, na pierwszym pasie kierowca go przepuścił, jednak osoba, która jechała drugim pasem, już mu pierwszeństwa nie udzieliła. Takie przejścia i przejazdy są niebezpieczne, czego piątkowa tragedia jest kolejnym dowodem. Jakie wnioski wyciągną z tego toruńscy drogowcy? Czy przejście zostanie zabezpieczone i czy było odpowiednio oświetlone? Takie pytania przesłaliśmy w poniedziałek rzeczniczce Miejskiego Zarządu Dróg. Agnieszka Kobus-Pęńsko przysłała odpowiedź prosząc, aby zacytować ją w całości. Oto ona:

Warto przeczytać

"Oświetlenie zostało przez nas sprawdzone i nie budzi ono zastrzeżeń MZD. Przejście i przejazd rowerowy posiadają widoczne i prawidłowe oznakowanie poziome i pionowe. Przejście jest dodatkowo doświetlone tzw. dedykowanym oświetleniem. Zdarzenie miało miejsce około 15.30, czyli w ciągu dnia kiedy oświetlenie nie było załączone. Nie wiemy, co było rzeczywistą przyczyną tragedii. Czy była nią nadmierna prędkość kierowcy, czy też przyczyny były zupełnie inne – tego dowiemy się, gdy odpowiednie służby zakończą swoje działania. Miasto od 2017 roku wdraża Program poprawy bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów w ramach którego montuje m.in. kocie oczka, aktywne znaki, doświetla przejścia dla pieszych, buduje sygnalizacje świetlne i azyle bezpieczeństwa. Doświadczenie życiowe pokazuje jednak, że najlepsze ograniczenia przegrywają z brakiem rozwagi i nieprzestrzeganiem przepisów dotyczących prędkości na drogach. Najlepszymi tego przykładami są prawomocne wyroki sądów karnych w poniższych sprawach:

  • Szosa Lubicka - rok 2018 – śmiertelne potrącenie kobiety i mężczyzny,
  • Grudziądzka – rok 2018 – śmierć dwóch kobiet na przejściu dla pieszych,
  • Bema – rok 2019 – śmierć pieszego i potrącenie drugiego pieszego".

Polecamy

Z odpowiedzi tej wynika, że w chwili wypadku oświetlenie w ogóle nie było włączone. MZD podaje, że do tragedii doszło koło godz. 15.30, natomiast według policji wypadek wydarzył się o godz. 15.45. Dzień był pochmurny, jaka o tej porze panuje na toruńskich drogach widoczność, niech każdy przekona się sam.
Mamy nadzieję, że drogowcy zajmą się tym felernym przejściem, zanim dojdzie tu do kolejnej tragedii. I że zrobią to właściwie.

- Takie przejścia i przejazdy, jak to w Toruniu, na którym doszło do tragedii, nie powinny istnieć - mówi Łukasz Zboralski, redaktor naczelny poświęconego bezpieczeństwu ruchu drogowego portalu brd24.pl. - Dokładanie świecidełek, kocich oczek, jest działaniem pozorowanym - one nic nie wnoszą. Nie wolno zmuszać pieszych i rowerzystów do pokonywania wielu pasów jezdni bez sygnalizacji świetlnej. Źle zaprojektowana infrastruktura w innych krajach obciąża zarządców karnie. W Polsce na razie obciąża jedynie ich sumienia.

Przypomnijmy, że w policyjnych statystykach dotyczących bezpieczeństwa na drogach w 2019 roku, rozbudowana Szosa Chełmińska zajęła pierwsze miejsce jako arteria najbardziej niebezpieczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Po śmiertelnym wypadku na Szosie Chełmińskiej - jakie wnioski wyciągną drogowcy? - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto