Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plebiscyt Kobieta Roku 2014: Anna Ciesielska swoje życie poświęciła dzieciom

Jan Oleksy
Plebiscyt Kobieta Roku 2014 - Anna Ciesielska  - SMS : NM.8 na numer  7248
Plebiscyt Kobieta Roku 2014 - Anna Ciesielska - SMS : NM.8 na numer 7248 Jacek Smarz
Kobieta Roku 2014. Kolejną kandydatką do tytułu Kobieta Roku 2014 jest Anna Ciesielska, socjoterapeutka, mediator rodzinny, przewodnicząca Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Toruniu, długoletnia dyrektor Ogniska Pracy Pozaszkolnej „Dom Harcerza”. Zadaliśmy jej parę pytań.

Plebiscyt Kobieta Roku 2014

Dzieci towarzyszą Pani przez całe życie?
Zastanawiałam się nad dwuznacznością tak sformułowanego, otwartego zdania. DZIECI i...droga z nimi przez życie! Czy te własne, domowe, czy napotkane po drodze, czy te związane z moją pracą? Tych własnych ciut mało-jako rodzic nie przyczyniłam się do poprawienia toruńskich statystyk demograficznych. Jedno dziecię, dziś już dorosłe. Razem szliśmy przez życie 19 lat, potem wyjazd na studia, założenie własnej rodziny, standard! Matczyne doświadczenie mam więc jednostkowe, ale z racji ogromnej Jego aktywności życiowej " wyrobiłam" 200% normy trudu wychowawczego. Myślę, że ten egzamin zdałam nie najgorzej, bo facet jest Świetnym ojcem, poprawnym mężem i przyzwoitym człowiekiem. Potem tych DZIECI to już było mnóstwo: dzień po dniu, rok po roku. Kontynuując rodzinną tradycję swoje zawodowe życie związałam z oświatą, z czego ponad 20 lat jako wicedyrektor i dyrektor. Nieskromnie przypomnę, że to ja byłam i organizatorem pierwszych klas integracyjnych w SP nr 18. Do dziś pamiętam każde dziecko z tamtych lat, mam miły kontakt z wieloma rodzicami tamtych wychowanków. Kolejne "moje" DZIECI to podopieczni Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka, dzieci toruńskiej Starówki z Piernikowego Miasteczka, no i moi cudowni, mali artyści z Domu Harcerza. Kolejne twarze, imiona, uśmiech,łzy. I te szczęśliwe z dostatnich domów, i te smutniejsze, ale cudownie zaradne, chociaż niepokorne i czasami kłopotliwe. Niektóre zatrzymały się w moim sercu i pamięci na dłużej, inne przemknęły i poszły swoją drogą.

Zobacz także: Kobieta Roku 2014. Takie są zasady naszego plebiscytu [regulamin]

Co uważa Pani za swoje największe sukcesy?
Mówienie o sukcesach w kontekście własnej osoby nie jest komfortowe. Wolę mówić o pozytywnie zakończonych przedsięwzięciach. Przede wszystkim zakończyłam 36-letnie oświatowe życie zawodowe! Takie były moje plany, chociaż prawdę mówiąc tych kilka miesięcy mogłam jeszcze przydać się toruńskiej oświacie. Nie mam jednak w zwyczaju toczyć nierównych sporów, więc spokojnie, bez zbędnych emocji przeszłam w " inny wymiar", co pozwoliło mi rozstać się pokojowo z osobami, z którymi kontakt był przykrą, zawodową koniecznością! Taki komfort jest dla mnie swoistym sukcesem. Kurtyna w tym teatrze jest już zamknięta i.. to mnie raduje. Retrospektywnie myśląc o dobrze zakończonych przedsięwzięciach z pewnością należy wspomnieć o dostrzeżeniu mojej działalności społecznej w stolicy: za wieloletnią pracę Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka Prezydent RP Bronisław Komorowski nagrodził mnie Brązowym Krzyżem Zasługi. Bardzo cenię sobie także statuetkę Stalowego Anioła, którego w imieniu Zarządu Województwa Kujawsko- Pomorskiego wręczył mi Marszalek Piotr Całbecki. Myślę, że pomaganie dzieciom w sytuacjach kryzysowych z grupą wspaniałych terapeutów przez ponad 13 lat też jest powodem do radości. Za pracę na rzecz toruńskiej oświaty dwukrotnie otrzymałam nagrodę Prezydenta Miasta Torunia oraz nagrodę Marszałka. To są sukcesy wymierne, konkretne, ale przecież nie tylko one determinują działanie człowieka. Ja generalnie lubię ludzi, a jeżeli mogę służyć jeszcze skuteczną pomocą, w sytuacjach, gdy tego potrzebują, to daje mi ogromną radość.

Dom Harcerza moim domem?
Czułej struny Pan dotknął - nie wszystkie "rany" się zabliźniły. Jestem już na nowej drodze/ życiowej i zawodowej/, ale niektóre trudne chwile, jakie były moim udziałem w poprzednim roku, jak upiory wychodzą czasem spod ziemi w koszmarnych snach i potrafią zepsuć humor. Ognisko Pracy Pozaszkolnej Dom Harcerza przez 9 lat mocno osadziło się w moim sercu. To jest miejsce zupełnie wyjątkowe, twórcze, o wspaniałym łagodnym klimacie. Cała społeczność/ wychowankowie, ich rodzice, nauczyciele, pracownicy administracji i obsługi/ to jest świetnie działający organizm. Poczytuję sobie za zaszczyt, że miałam możliwość przez tyle lat zarządzać tą placówką. Organizowaliśmy z sukcesem dwa ważne jubileusze: XX i XXV-lecia. Mam nadzieję, że będą następne! Lubię sobie pomyśleć o tych wszystkich młodych ludziach, naszych absolwentach, wierząc, że Dom Harcerza był ważnym etapem ich życia, że niektórym dopomógł wybrać właściwy kierunek, rozwinął pasje i zainteresowania. O swoim miejscu pracy rzadko mówimy jak o " drugim domu". Ja chyba miałam szczęście, bo bez zbędnej egzaltacji mogłabym tak określić ten mój zawodowy czas. Życzliwie z daleka przyglądam się wszystkim organizowanym TAM przedsięwzięciom, cieszą mnie wszystkie, nawet najdrobniejsze sukcesy.

Czytaj też: Kobieta Roku 2014. Urszula Bernatowicz-Łojko pomaga dzieciom i ich mamom

Pomaganie ma Pani we krwi, od lat przewodniczy Komitetowi Ochrony Praw Dziecka?
Wówczas, kiedy kilkanaście lat temu wraz z grupą przyjaciół podejmowaliśmy się tego trudnego zadania, przyświecał nam jeden cel: POMAGAĆ KRZYWDZONYM DZIECIOM! Mieliśmy dużo zapału i wiary w naszą działalność. Wspaniałe osoby były w tej grupie, znane toruńskie nazwiska, ludzie z ogromną wiedzą i doświadczeniem. Chętnie poświęcali swój wolny czas przyjmując podczas dyżurów wiele zgłoszeń w sprawie krzywdzonych dzieci. Jednak coraz większa liczba oczekujących pomocy, obciążenie pracą zawodową poszczególnych wolontariuszy, konieczność zmiany siedziby i wiele jeszcze innych obiektywnych czynników wpłynęły na ograniczenie zakresu działalności Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka. Pracujemy obecnie w mocno okrojonym składzie. Z przykrością zauważam, że angażowanie terapeutów w czasami wyjątkowo zawiłe, wieloetapowe interwencje staje się coraz trudniejsze. Mają mało czasu na dodatkową pracę, tym bardziej, że jedyną gratyfikacją za rzetelnie przeprowadzoną interwencję jest słowo "dziękuję" i osobista satysfakcja. Bycie osobą zawiadującą pracą stowarzyszenia jest dużą odpowiedzialnością i obciążeniem. Mój telefon dzwoni kilka razy w tygodniu, a nie każdym problemem możemy się natychmiast zająć. Bywa, że " przekierowujemy" osoby zgłaszające problem do innych instytucji i organizacji pomocowych/ brakuje nam psychologów i prawników/.

Jakie cechy charakteru pozwalają na osiąganie sukcesów?
Zapewne powinnam podać jakiś czarodziejski zestaw pożądanych cech ułatwiających osiąganie konkretnych rezultatów. Uważam jednak, że tak jak nie ma na świecie dwóch identycznych osób, tak nie istnieją jakieś wyjątkowe i uniwersalne cechy determinujące sukces. Na podstawie moich obserwacji i osobistych doświadczeń mogę zaryzykować tezę, że w każdym działaniu przydaje się wytyczenie realnego celu i konsekwentne " dreptanie" w jego kierunku. Życie bywa jednak czasami tak nieprzewidywalne i przewrotne, że zdarza się ludziom " sukces dostać na tacy", bez szczególnych starań, ale może zdarzyć się i tak, że ogromny wysiłek, praca, zaklinanie rzeczywistości nie przynoszą oczekiwanego efektu. Zawsze wysoko ceniłam sobie ludzi odważnych/ nie mylić z " bezkompromisowych" czy" bezczelnych"/, odważnych odwagą bycia przyzwoitym człowiekiem. Ktoś kiedyś powiedział:" Nasz strach jest siłą innych"- każdy z nas chociaż raz w życiu przekonał się o tym na własnej skórze! Cofnięcie się o krok lub dwa w drodze " do sukcesu", przez niektórych może być odbierane jako przejaw tchórzostwa, braku wiary w swoje możliwości. Taka postawa często skutkuje krytyką ze strony otoczenia, a przecież wcale nie musi świadczyć o braku odwagi! Zdarzało mi się tak zatrzymać lub cofnąć na jakiejś wytyczonej ścieżce. Nie uznaję bowiem w życiu stosowania metody " chodzenia po trupach". Nawet, gdy cel się przez to oddalił nigdy tego nie żałowałam. Zawsze też warto mieć przy sobie kilku przyjaciół- tych prawdziwych, nie pozornych, koniunkturalnych, takich co to przy najmniejszym problemie czmychają podkulając ogony. Takie rozczarowania bywały też moim udziałem. Zawsze trzeba wierzyć, że wszystko co najlepsze jest jeszcze przed nami. Pozytywne myślenie zwykle afirmuje dobre zdarzenia.

O czym Pani teraz marzy?
Odpowiadając na to pytanie skupię się na słowie " TERAZ". No bo o czym może marzyć w tym czasie ciepłolubna istota? O wiośnie, słońcu, zapachu kwitnących za oknem głogów i nocnych w nich koncertach słowików. Kocham wiosnę i zawsze bardzo jej oczekuję. Najchętniej z początkiem listopada zapadałabym w sen zimowy, a budziła pod koniec lutego. Późnej jesieni i zimy nie lubię! Marzę też o nowych podróżach. Chociaż uwielbiam nasze nadbałtyckie plaże i często wyjeżdżam nad morze w różnych porach , to chętnie minimum raz w roku pędzę gdzieś dalej. W październiku przejechałam całe Bałkany od greckiego Korfu, poprzez Albanię, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę po Chorwację. Teraz śni mi się wyprawa do Gruzji. Może jesienią? A z marzeń niespełnialnych? Świat bez przemocy, głodu i nieszczęść, pełen uśmiechniętych, życzliwych ludzi, mądrych, kompetentnych, uczciwych polityków i wszędzie wokół wyłącznie szczęśliwych, roześmianych dzieci. Marzenia, marzenia.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto