Pięciu torunian z zarzutami dotyczącymi pobicia świadka w sprawie o handel ludźmi
Pięciu torunian z zarzutami dotyczącymi pobicia świadka w sprawie o handel ludźmi
Z pracownikami nie podpisywano umów lub sporządzano je w języku dla nich niezrozumiałym. Poza tym zabierano im paszporty, umowy, oświadczenia o pracę, wypłacano tylko część wynagrodzenia lub wcale. Gdy upominali się o zapłatę, grożono im deportacją lub fałszywie oskarżano o kradzież, wysyłając zawiadomienia do organów ścigania. POLECAMY:Rada Miasta zapaliła zielone światło dla pierwszego drapacza chmur w Toruniu. Przyjęła plan zagospodarowania części Winnicy – Z ustaleń śledczych wynika, że 42-latek organizował obowiązkowe odprawy pracownicze, na których zastraszał pracowników, poniżał ich, ubliżał, a nawet bił. Często wykorzystywał też krytyczne położenie przyjezdnych, którzy nie mieli już własnych środków do życia i musieli polegać wyłącznie na wynagrodzeniu, jakie miała wypłacać firma 42-latka – informował w 2018 roku Andrzej Juźwiak ze Straży Granicznej w Gdańsku. ZOBACZ TAKŻE:SOR, ginekologia i ortopedia dziecięca - tu brakuje lekarzy specjalistów – Wynagrodzenie nie było wypłacane, a jeżeli było, to w kwotach niewystarczających na zaspokojenie potrzeb życiowych. Pracownikom potrącano za mieszkanie, rzekome ubezpieczenie, odzież roboczą. W celu zmuszenia do wykonywania poleceń, stosowano groźby kar finansowych, wydaleniem z kraju, a w razie ucieczki – odnalezieniem ich oraz ich rodzin – informowała natomiast w tym samym czasie Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Sprawcy wykorzystali do pracy przymusowej przeszło 500 osób, osiągając w ten sposób dochód w wysokości nie mniej niż 4,5 miliona złotych. Uzyskane w ten sposób środki były następnie inwestowane w inną, legalną działalność gospodarczą.