Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pięć wozów Straży Pożarnej na Szerokiej w Toruniua. Co się stało?

Piotr Bednarczyk
Piotr Bednarczyk
Zastępy straży pojawiły się na toruńskiej starówce krótko po godzinie 13
Zastępy straży pojawiły się na toruńskiej starówce krótko po godzinie 13 Piotr Bednarczyk
W czwartek (21 września) zdezorientowani mieszkańcy Torunia i turyści byli świadkami przyjazdu aż pięciu wozów strażackich w samym centrum Torunia.

OBEJRZYJ: Tych psów z toruńskiego schroniska nikt nie chce przygarnąć

od 16 lat

Krótko po godzinie 13, gdy pod pomnikiem Mikołaja Kopernika trwała w najlepsze konferencja wyborcza Trzeciej Drogi, na ulicę Szeroką zaczęły wjeżdżać ze strony Chełmińskiej zastępy Straży Pożarnej na sygnale. Było ich trzy. Udały się na odcinek między ulicą Podmurną a Wielkimi Garbarami.

Polecamy

Zrobiło się ciasno

Duże wozy straży na sygnale na centralnej ulicy w Toruniu wzbudziły nie tylko zainteresowanie, ale i lekką konsternację wśród turystów i mieszkańców Torunia, których przy ładnej pogodzie było w tym miejscu sporo. Zwłaszcza że od strony Rynku Nowomiejskiego dojechały dwa inne wozy. Przez chwilę zrobiło się naprawdę ciasno.

Polecamy

Nigdzie nie było widać żadnego dymu. Na szczęście strażacy szybko stwierdzili, że ich interwencja nie jest potrzebna.

- To był fałszywy alarm z monitoringu - powiedział "Nowościom" jeden z nich.

Cenna każda sekunda

Nie ma się jednak co dziwić zapobiegliwości strażaków, którzy - jak ustaliliśmy - zwyczajowo nawet przy najmniejszej i niepotwierdzonej informacji udają się na miejsce, by stwierdzić, czy ich interwencja jest konieczna. A już zwłaszcza w takie miejsca jak starówka, gdzie zabudowa jest bardzo gęsta i liczy się każda sekunda.

Polecamy

- To był rzeczywiście alarm wywołany przez nasz monitoring - potwierdziła rzeczniczka prasowa toruńskiej Straży Pożarnej Aleksandra Starowicz. - Monitorujemy niektóre obiekty, jak na przykład szpitale na stałe. Czasami zdarzają się takie alarmy, bo to przecież tylko urządzenia. Mamy jednak swoje procedury i musimy szybko reagować.

Dotkliwe kary

Tym razem akcja Straży Pożarnej nie była wywołana fałszywym alarmem zgłoszonym przez jakiegoś "żartownisia". Jak często jeszcze zdarzają się takie alarmy?

- Praktycznie wcale - dodaje Aleksandra Starowicz. - Kiedyś, gdy były jeszcze budki telefoniczne, było ich więcej. Teraz młodzież ma inne atrakcje. Ma też świadomość, że każdy telefon łatwo namierzyć i można wykryć sprawcę. W praktyce dzwonią już tylko osoby z zaburzeniami psychicznymi, ale tak rzadko, że można byłoby to porównać z fałszywymi alarmami bombowymi.

Dla przestrogi jednak przypominamy, że Art. 66. Kodeksu wykroczeń [Wywołanie fałszywego alarmu] mówi, że kto:

  • chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,
  • umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, blokuje telefoniczny numer alarmowy, utrudniając prawidłowe funkcjonowanie centrum powiadamiania ratunkowego

podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.

Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1000 złotych.

Zdjęcia ze starówki:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto