Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Perfidni oszuści mieszkaniowi: "ciocia Małgosia" po resocjalizacji i informatyk. Jest pierwszy wyrok!

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Sędzia Aleksandra Marek-Ossowska uznała oboje oskarżonych za winnych oszustwa.
Sędzia Aleksandra Marek-Ossowska uznała oboje oskarżonych za winnych oszustwa. Grzegorz Olkowski
Według prokuratury i sądu, Małgorzata M., magister resocjalizacji i matka niepełnosprawnego syna oraz młodszy od niej Tomasz K., informatyk, to oszuści. Wyszukiwali w Toruniu ludzi pod ścianą: z długami i komornikiem na karku. Oferowali pośrednictwo w sprzedaży mieszkania. Co działo się dalej? "Perfidne oszustwo".

Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię

Według ustaleń Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód oraz Sądu Rejonowego w Toruniu wymieniona para to perfidni oszuści mieszkaniowi. Ich ofiarą padła pani Maria - wdowa z długami i problemem alkoholowym. Według nieprawomocnego jeszcze wyroku sądu, Tomasz K. i Małgorzata M. zmanipulowali ją i pośrednicząc przy sprzedaży jej mieszkania oszukali na ponad 59 tysięcy zł.

Ale, uwaga! Wyrok jest nieprawomocny. Obrońcy obojga oskarżonych wnieśli apelację do Sądu Okręgowego w Toruniu, domagając się po pierwsze uniewinnienia swoich klientów. Termin rozprawy odwoławczej dopiero będzie wyznaczony.

"Ciocia Małgosia" o złotym sercu i jej krewniak pan Tomasz - tak się przedstawiali

Małgorzata M. z Torunia ma 64 lata. Z wykształcenia jest magistrem resocjalizacji. Zajmuje się czterdziestoletnim, niepełnosprawnym synem i formalnie jej źródłem dochodu jest zasiłek pielęgnacyjny, renta socjalna i renta rodzinna. Według śledczych w oszukańczym procederze współdziałała z młodszym, 42-letnim mężczyzną. Chodzi o Tomasza K., z zawodu technika informatyka, na co dzień zajmującego się remontami i zarabiającego nawet 7 tysięcy zł miesięcznie.

Ta para miała się w Toruniu przedstawiać jako krewniacy. Ona była "ciocią Małgosią", która ma złote serce i spieszy z pomocą ludziom, którzy popadli w długi. On zna się na sprawach mieszkaniowych i finansowych. W całej historii pojawia się jeszcze adwokat K.K, który służą wiedzą prawnicza oraz postronne osoby, typu sąsiadka, które zadłużonej ofierze oferują wyjście z kryzysu: kontakt z opisywaną parą.

W takiej kryzysowej sytuacji w 2018 roku znalazła się pani Maria. Owdowiała i zaczęła pić. W domu została sama, bo syn wyjechał za granicę. Przestała regularnie płacić za mieszkanie. Biorąc "chwilówki" popadała tylko w coraz większe długi. Doszło do tego, że na karku miała już komornika.

Tak sprzedali pani Marii mieszkanie, że straciła ponad 59 tysięcy zł

Według ustaleń prokuratury i sądu, "ciocia Małgosia" i Tomasz K. pojawili się w życiu wdowy za sprawą sąsiadki. To ona zaproponowała, że skontaktuje kobietę z pośrednikami, którzy korzystnie sprzedadzą jej mieszkanie, spłaca długi, a pozostała część pieniędzy oddadzą.

Zadłużona po uszy pani Maria zgodziła się. Małgorzata M. i Tomasz K. jeździli i załatwiali z nią formalności: wymeldowanie jej samej i syna z lokalu, umowę wstępną i kluczową sprzedaży mieszkania u notariusza. Mężczyzna znalazł tez toruniance inny lokal do wynajęcia. Po sprzedaży "M" faktycznie spłacił długi kobiety. Niestety, nie trafiło do niej wszystkie należne pieniądze. Jak orzekł sąd, oszukana została dokładnie na 59 tysięcy 580 zł.

Na trop oszustwa wpadł syn pani Marii. Śledztwo przeprowadziła i aktem oskarżenia zakończyła Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód. Proces toczył się w II Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Toruniu. Sędzia Aleksandra Marek-Ossowska uznała opisywaną parę za winną oszustwa. W uzasadnieniu wyroku skazującego wskazała na zorganizowany proceder, w którym każdy miał precyzyjnie określoną rolę do odegrania oraz "perfidię działania".

- Małgorzata M. wraz z Tomaszem K. roztoczyli przed pokrzywdzoną wizję, że będą remedium na jej liczne kłopoty. Wzbudzali jej zaufanie przedstawiając się jako osoby bezinteresownie pomagające osobom w potrzebie, bliska rodzina – oskarżony specjalnie nazywał Małgorzatę M. „ciocią”, której jedynym celem jest niesienie pomocy. Należy przy tym podkreślić, że sam fakt, że oskarżona pomagała innym ludziom, sama będąc matką niepełnosprawnego syna, nie oznacza, że w tym wypadku jej poprzednia działalność charytatywna ekskulpuje ją od winy. Oskarżeni wykorzystali podczas swego procederu problemy oskarżonej z alkoholem, usiłując wmówić jej, że nie pamięta zdarzeń i nie odnotowała faktu przekazania jej wszystkich należności. Perfidia takiego postępowania ujawniła się też w toku postępowania przed sądem, bowiem oskarżeni w swojej linii obrony chcieli zdyskredytować pokrzywdzoną, podkreślając, że była pijana w różnych sytuacjach i z tego powodu nie można jej depozycji uznawać za wiarygodne - podkreśliła w uzasadnieniu wyroku sędzia.

Jest wyrok za oszustwo. Ale obrońcy apelują i chcą uniewinnienia

Tomasz K. skazany został za oszustwo i podrobienie dokumentów. Wyrok? 3 miesiące pozbawienia wolności i 2 lata ograniczenia wolności (w postaci prac społecznych). Do tego: grzywna (150 stawek po 50 zł).

Małgorzata M. skazana została za oszustwo i posłużenie się sfałszowanym dokumentem. Wyrok? 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata próby oraz grzywna (150 stawek po 10 zł).

Wyrok jest jednak nieprawomocny. - My uznaliśmy go za słuszny i nie odwoływaliśmy się. Apelację wnieśli jednak obrońcy - mówi Izabela Oliver, prokurator rejonowa.

Polecamy

Dodajmy, że obrońcy Małgorzaty M. i Tomasza K. wnieśli o uniewinnienie swoich klientów. Ci od początku nie przyznają się do zarzucanych im przestępstw. Teraz sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Toruniu. Oczekiwane jest dopiero wyznaczenie terminu rozprawy apelacyjnej.

Do tematu wrócimy.

Z UZASADNIENIA WYROKU:

"Wskazać trzeba, iż Tomasz K. i Małgorzata M. przez cały czas działali z zamiarem niewywiązania się z rozliczenia kwoty sprzedaży nieruchomości. Tomasz K. nie posiada, jak sam twierdzi, żadnego pokwitowania dotyczącego przekazania pokrzywdzonej pozostałej kwoty. Nadto z zeznań świadka (tu: imię i nazwisko) jednoznacznie wynika, iż poinformował ją, że zarobi na pośredniczeniu kwotę w wysokości takiej, na jaką została oszukana pokrzywdzona"

"Sąd doszedł do przekonania, że nie tylko Tomasza K. rola była większa, lecz jak wynika z nagrania, tego rodzaju proceder nie był jego pierwszym. Małgorzata M. była swego rodzaju naganiaczką i miała za zadanie wzbudzić zaufanie ofiary do niej i do Tomasza K."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto