Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oszustka w Toruniu od 20 lat nabiera ludzi na ten sam numer! Udaje urzędniczkę, bierze łapówki

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Elżbieta S. prowadzona przez policjantów w 2012 roku
Elżbieta S. prowadzona przez policjantów w 2012 roku Policja/Archiwum
Elżbieta S. z Torunia od dwóch dekad ma ten sam patent na oszustwo. Udaje urzędniczkę (lub znajomą urzędników) i bierze łapówki za załatwienie "M", domu lub działku od gminy. Teraz podejrzewana jest o oszukanie 29 osób na 1,7 mln zł. Pierwszy raz opisywaliśmy ją w 1998 roku.

55-letnia obecnie Elżbieta S. z Torunia to oszustka recydywistka. Niewiarygodne, ale od ponad dwóch dekad ma ten sam patent na oszustwo, który wciąż działa! Wprowadza do niego tylko nieznaczne modyfikacje. W roku 1998, kiedy opisywaliśmy ją na łamach "Nowości" po raz pierwszy, twierdziła, że jest w stanie załatwić przydział mieszkania gminnego z ZGM. Potem mamiła lokalami z TTBS. W śledztwie, które obecnie prowadzi prokuratura, podejrzewana jest o udawanie pracownicy Urzędu Miasta Torunia i przyjęcie łącznie 1,7 mln zł "zadatków" za załatwienie od gminy mieszkania, domu czy działki.

Rok 1998, ulica Lubicka

Pierwszy raz o Elżbiecie S. było głośno w roku 1998. Kobieta miała wtedy 33 lata. Głód mieszkań na toruńskim rynku był wówczas, przypomnijmy, ogromny. Tymczasem pani Elżbieta podawała się za osobę, która może załatwić przyznanie gminnego lokalu z ZGM.

Polecamy

Zainteresowanych przyjmowała w mieszkaniu przy ul. Lubickiej w Toruniu. Tam się do niej jeździło i "załatwiało". Oczywiście, za stosowną gratyfikacją. Wierzących w to, że Elżbieta S. spełni ich marzenie o komunalnym mieszkaniu nie brakowało. Płacili i czekali. Oczywiście, nikt żadnego przydziału nie dostał i zaczęły się awantury. Doszło do tego, że oszustka wynajęła sobie... ochroniarza.

Wściekli, oszukani ludzie postanowili nagłośnić sprawę. Temat w roku 1998 w "Nowościach" opisywał redaktor Marek Nienartowicz. Do dziś pamięta jego szczegóły. Jednym z ciekawszych było to, że ostatecznie przeciwko Elżbiecie S. zwrócił się jej własny ochroniarz.

Rok 2012, odjazd do więzienia

Kolejny raz Elżbietę S. opisywaliśmy w październiku 2012 roku. Wówczas kobieta miała 47 lat. Policja poinformowała o jej zatrzymaniu, dołączając do informacji nagranie video. Widać na nim charakterystyczną postać torunianki, która zapadła w pamięć dziesiątek oszukanych osób.

Niska, korpulentna brunetka w krótkiej fryzurze, opiętych legginsach, kozaczkach i krótkiej skórzanej kurtce prowadzona jest przez funkcjonariuszy do radiowozu. Odjedzie nim za kraty - by odbyć karę więzienia za oszustwa, którą wcześniej wymierzył jej sąd. Ukrywała się, więc była poszukiwana. Dokładnie 9 października 2012 roku jej bezkarność się skończyła.

Przy tej okazji jednak kobieta usłyszała kolejne zarzuty - tak zwanej płatnej protekcji i oszustwa. "Za załatwienie gminnego mieszkania brała od jednej rodziny po kilka tysięcy złotych łapówki" - pisaliśmy w "Nowościach" 11 października 2012 roku. Sprawę relacjonował redaktor Waldemar Piórkowski.

- Nikt mieszkania nie dostał i oczywiście pieniądze też nie wróciły do osób, które je dawały. Jak ustalili funkcjonariusze, oszustka nigdy nie miała żadnych znajomości w jakiejkolwiek instytucji samorządowej - mówiła wówczas Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.

Tamtej jesieni Elżbieta S. usłyszała w toruńskiej prokuraturze pięć zarzutów tak zwanej płatnej protekcji i oszustwa. Wszystkie te czyny już wtedy - jak podawano - popełniła w warunkach powrotu do przestępstwa, czyli recydywy.

Jak przekazuje nam dziś prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu, kobieta przesiedziała w więzieniu czas od wspomnianego października 2012 roku do 2014 roku. Odbywała karę łączną za oszustwa orzeczoną wyrokiem Sądu Rejonowego w Toruniu z 14 stycznia 2012 roku.

Rok 2020 i oszukanych 29 osób!

Mamy rok 2020 i znów piszemy o Elżbiecie S. Znów za sprawą torunian, którzy chcą sprawę nagłośnić. Tym razem nie tylko oszukańczy proceder kobiety, ale i podejrzenie, że obecnie wodzi za nos nawet prokuraturę. "Oszukała tyle ludzi, nabrała pieniędzy za załatwienie mieszkania i jest bezkarna. W śledztwie nic się nie dzieje, bo udaje chorą. A tymczasem widujemy ją, jak biega po mieście i coś załatwia. Krew człowieka zalewa" - skarżą się ludzie.

Polecamy

Co się dzieje tym razem? Jak oficjalnie przekazują śledczy, tym razem 55-letnia już Elżbieta S. podejrzewana jest o oszukanie 29 osób. Czeka na nią długa listów zarzutów, których jednak dotąd nie udało jej się przedstawić (o tym w dalszej części tekstu).

Według aktualnych ustaleń prokuratury, tym razem kobieta podawała się za pracownicę Urzędu Miasta Torunia. Posługiwała się już nawet sfałszowanymi dokumentami, potwierdzającymi jej zatrudnienie. Ludziom znów sprzedawała marzenia - o szybko i korzystnie pozyskanej od miasta nieruchomości.

- Osobiście lub przez pośredników Elżbieta S. przyjmowała od zainteresowanych różne sumy pieniędzy. Najczęściej po 25, 30, 45 tys. zł, ale były też przypadki przekazania jej kwot rzędu 104,4 tys. zł, 128 tys. zł czy 147,2 tys. zł. Rekordową sumę 258 tys. 700 zł przekazał kobiecie pewien mężczyzna w zamian za załatwienie trzech mieszkań i czterech działek budowlanych pozostających w gestii Urzędu Miasta Torunia - mówi prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury.

Śledztwo zawieszone, bo jest chora...

Według śledczych, kobieta uczyniła sobie z opisywanego oszukańczego procederu sposób na życie i stałe źródło dochodu. Łącznie miała wyłudzić od torunian ponad 1 mln 700 tys. zł. Niestety, szanse na to, że ludzie odzyskają pieniądze są niewielkie. Podobnie jak to, że Elżbieta S. stanie przed sądem, zostanie ukarana i ponownie trafi za kraty. Dlaczego? - Śledztwo z dniem 30 grudnia 2019 roku zostało zawieszone - przekazuje rzecznik prokuratury.

Prokurator Marcin Licznerski, szef Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód (zajmującej się sprawą) dodaje, że Elżbiecie S. dotąd nie ogłoszono zarzutów z uwagi na jej stan zdrowia. - Aktualnie śledztwo jest w zawieszeniu, z uwagi na niezdolność podejrzanej do udziału w czynnościach procesowych - wyjaśnia.

Czy rację mają informatorzy "Nowości" twierdzący, że kobieta udaje chorobę? Nie wiadomo. Prokurator Andrzej Kukawski uspokaja jednak zaznaczając, że są standardowe sposoby wyjaśniania takich podejrzeń. - Wystarczy zgłoszenie tego prokuraturze. Stan zdrowia osoby podejrzewanej można zweryfikować powołując do oceny biegłego - przekazuje rzecznik.

Do temu w "Nowościach" będziemy wracali. Wierzymy tylko, że nie przez kolejnych 20 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto