Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oszukał ją na 150 tysięcy złotych! Tak oszuści matrymonialni wyłudzają pieniądze

Wojciech Pierzchalski
Wojciech Pierzchalski
fot. ilustracyjne
fot. ilustracyjne pixabay
Gdy go poznała - na portalu randkowym - była na życiowym zakręcie. Świeżo po rozwodzie i w żałobie po śmierci matki, szukała zrozumienia i ciepła drugiego człowieka. Nie przypuszczała wtedy, że przyjdzie jej się jeszcze mierzyć z finansową ruiną.

CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

od 16 lat

Ta historia Agnieszki zaczyna się na przełomie kwietnia i maja 2020 roku. Była krótko po rozwodzie, niedawno zmarła jej matka. – Byłam wtedy na zakręcie – przyznaje Agnieszka, która postanowiła założyć konto na popularnym serwisie Badoo (tylko w grudniu 2021 r. z tego portalu randkowego skorzystało prawie 3,6 miliona Polaków).

W ten sposób poznała Piotra. – Polubiłam jego profil. Szybko się ze mną skontaktował, jeszcze tego samego dnia. Zaczęliśmy sporo ze sobą pisać, dzwonić do siebie – relacjonuje Agnieszka. Mężczyzna wydawał jej się szarmancki, ułożony i dobrze wychowany. Wzbudził też współczucie. Opowiadał o swoim życiu, że rzekomo wychował się w domu dziecka, znęcał się nad nim ojczym.

Bardzo szybko padło wiele wzniosłych słów. – Odwiedzał mnie w Toruniu prawie codziennie. Snuł plany wspólnej przyszłości, kupna wspólnego mieszkania, dalekich wyjazdów, wydawało mi się, że rodzi się naprawdę wielkie uczucie – nie ukrywa Agnieszka. Wkrótce rzeczywiście razem zaczęli wyjeżdżać na krótkie, kilkudniowe wakacje.

Fantazja nie zna granic

Na początku fakt, że za wyjazdy głównie płaciła ona, nie wzbudzało jej podejrzeń: – Tłumaczył, że mało zarabia, bo ma problemy w pracy. Przekonywał mnie, że wyjechał pracować za granicę i tam go zwolnili. Oczywiście wmawiał mi, że nie ma pieniędzy na powrót. Ten wyjazd i praca za granicą też były udawane, cały czas był w Polsce – wspomina. Po raz kolejny czuła współczucie wobec poznanego mężczyzny. Sama była nieźle sytuowana, miała stabilną, dobrze płatną pracę, jej dzieci są już dorosłe.

– Dzisiaj nie mam dla siebie wytłumaczenia. Dopiero teraz widzę, jak byłam naiwna i zaślepiona – ubolewa kobieta.

Z czasem potrzeby jej wybranka zaczęły rosnąć. Namówił ją na wzięcie kredytu. Za te pieniądze miał kupić działkę wakacyjną lub kamper – para miała przecież odbywać dalekie podróże, zwiedzać świat. Agnieszka zapożyczyła się na ponad 20 tysięcy złotych. Jeszcze wtedy niczego złego nie podejrzewała: – Nie chciał przelewu, poprosił o gotówkę do ręki. Kilka dni później przyjechał do mnie i zrozpaczony powiedział: „Pieniądze mu skradziono!” Był bardzo przekonujący, a gdy zadawałam więcej pytań, szantażował mnie emocjonalnie: „Co, nie wierzysz mi, bo jestem z domu dziecka?” Nie wiedziałam, co odpowiadać wtedy, wierzyłam mu.

Później do mężczyzny trafiły kolejne pieniądze: na nowy samochód, założenie w nim instalacji LPG, paliwo, naprawy, jedzenie, nawet na zadośćuczynienie za rzekome pobicie, którego miał się dopuścić. – Znajomi zaczęli mi mówić: „Agnieszka, coś tu śmierdzi”. A ja się oburzałam, przecież nie oszukałby mnie! Prawie ze wszystkimi bliskimi się przez to pokłóciłam – dziś dopiero widzi wszystko inaczej.

Zamiast miłości – finansowa ruina

Łącznie Agnieszka przelała mężczyźnie prawie 130 tysięcy złotych. Kolejne 30 tysięcy trafiało do rąk Piotra. – Zawsze miał jakieś wyjaśnienie, które było dla mnie wiarygodne. Wtedy nie przypuszczałam, że można być tak perfidnym – tłumaczy kobieta. Jeszcze w marcu tego roku wzięła ostatni kredyt za namową mężczyzny.

Krótko po tym okazało się, że on się zaczął spotykać się z inną kobietą. – Dowiedziałam się o tym dzięki znajomym. Ich podejrzenia wzbudziła jego aktywność na profilu innej kobiety, reagował na jej zdjęcia serduszkami, pisał miłe komentarze – opowiada Agnieszka.

Kobiety skontaktowały się ze sobą. Agnieszka, po potwierdzeniu, że mężczyzna romansuje z kimś innym, zdecydowała się zakończyć relację. Jest pełna obaw.

– Dzisiaj tonę w długach. Ledwo wystarcza mi na życie. Pracuję na 1,5 etatu, a i tak zapożyczam się u znajomych, bo muszę spłacać zobowiązania. Kredyty cały czas drożeją i nie wiem, jak sobie dam radę. Kobieta sprawę zgłosiła na policję. – Czuję się oszukana i wykorzystana. Mam nadzieję, że uda mi się odzyskać chociaż część pieniędzy. Chciałam o tym opowiedzieć, żeby przestrzec inne kobiety. Nie chcę, żeby więcej ludzi przeżywało to samo piekło, co ja. Dla mnie ktoś, kto żeruje na samotnej matce, nie jest mężczyzną.

Od lekarzy po żołnierzy – różne maski naciągaczy

Trudno oszacować dokładnie, ile osób pada ofiarą randkowych naciągaczy. Historii oszukanych są tysiące. Na jednym z forów internetowych pod hasłem „Forum kobiet oszukanych” znajduje się prawie 3000 wpisów.

„Chciałabym ostrzec wszystkie panie przed Amerykaninem, wdowcem, samotnie wychowującym syna, który grasuje na Gadu Gadu. Pan opowiada, że aktualnie jest poza Ameryką, ale natychmiast jak wróci, to przyjedzie i weźmie z wami ślub. Jednak z racji tego, że jest gdzieś poza kontynentem, prosi o przesłanie pieniędzy dla syna” – ostrzega jedna z użytkowniczek.

Wśród tysięcy wpisów znajdujemy przeróżne metody działania naciągaczy. Niektóre użytkowniczki piszą o domniemanym jubilerze, robiącym interesy w Malezji, gdzie indziej pojawia się wykładowca na Harvardzie, ojciec samotnie wychowujący dzieci czy facet z trudną przeszłością, po której nie może stanąć na nogi.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

– Oszuści matrymonialni wyłudzają pieniądze, żerując na współczuciu i zapewniając o swojej miłości – przyznaje insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. – Mężczyźni zawsze zwracają uwagę na samotne i dobrze sytuowane kobiety. Podpowiedzią dla nich są profile na portalach społecznościowych, które odsłaniają życie prywatne potencjalnych ofiar. Zdjęcia zdradzają styl i poziom życia – tłumaczy insp. Ciarka.

Metody wyłudzaczy są przeróżne. Od ckliwych historii o zniszczonym dzieciństwie i biedzie, po oszustwa „na lekarzy” czy „amerykańskich żołnierzy”, stacjonujących w Iraku albo Afganistanie. Jak podkreśla policjant, na portalach społecznościowych łatwo jest dowiedzieć się wszystkiego o czyimś życiu i łatwo jest stworzyć fikcyjną tożsamość.

– Oszust zwykle przedstawia się jako rozwodnik lub wdowiec z dzieckiem – to wizerunek bardzo chwytający za serce. Konwersacja z oszustem matrymonialnym trwa co najmniej kilka miesięcy. W tym czasie, poprzez codzienną wymianę miłosnych wiadomości, budowana jest więź. Podczas rozmowy padają „wzniosłe słowa”, szybko powstają plany wspólnej przyszłości. Gdy relacja staje się już bardzo bliska, oszust przechodzi do działania – tłumaczy rzecznik KGP.

Nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie

Internetowi oszuści wciąż doskonalą swoje metody, ale sam mechanizm postępowania się nie zmienia. – Przestępcy wymyślają łzawą historię. Nagle pojawiają się jakieś problemy – brakuje mu pieniędzy na zakup ich wspólnego domu, czy też pojawiły się przeszkody celne po tym, jak wysłał ukochanej prezent – tłumaczy insp. Mariusz Ciarka.

Policjanci przyznają, że pomimo wielu ostrzeżeń, komunikatów w sprawach oszustw matrymonialnych i coraz szerzej opisywanych konkretnych przypadków, jest to nadal popularny sposób nieuczciwego zdobycia pieniędzy.

– Apelujemy do kobiet, by dobrze się zastanowiły, czy nie wpadły w ręce oszusta, zanim przekażą komuś pieniądze. Warto także porozmawiać z kimś o takiej sytuacji. Warto pamiętać, że przez internet czy telefon nie widzisz, z kim tak naprawdę rozmawiasz – podkreśla rzecznik KGP.

Co zrobić, jeśli padniemy ofiarą oszusta matrymonialnego? Najlepiej zachować dane, które pomogą policji zidentyfikować naciągacza. Pomocne będą np. jego nazwa użytkownika na portalu randkowym, jakie treści się znalazły na jego profilu, można także załączyć wydruki rozmów z oszustem. Zawiadomienie można złożyć ustnie lub pisemnie w najbliższej jednostce policji, najlepiej tam, gdzie doszło do oszustwa.

Imię kobiety na jej prośbę zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto