Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obawy o to, czy Nesta Mires Toruń podoła stawianym celom, były od początku

Dariusz Łopatka
Jacek Dzięgiel był jednym z tylko czterech graczy Nesty Miresa Toruń, który rozegrał wszystkie 50 meczów w minionym sezonie (jego dorobek to 7 bramek i 20 asyst)
Jacek Dzięgiel był jednym z tylko czterech graczy Nesty Miresa Toruń, który rozegrał wszystkie 50 meczów w minionym sezonie (jego dorobek to 7 bramek i 20 asyst) Sławomir Kowalski
Rozmowa z Jackiem Dzięgielem, hokeistą i kapitanem Nesty Miresa Toruń, która zajęła ostatnie miejsce w rozgrywkach Polskiej Hokej Ligi w sezonie 2015/2016.

To nie był łatwy sezon...
Zgadza się. Wiedziałem, że taki będzie, bo mieliśmy zbyt długą przerwę, długo nie graliśmy na takim poziomie. W składzie znalazło się też kilku zawodników, którzy jeszcze w PHL nie grali i można było mieć takie przeczucia.

Przepaść pomiędzy ligami jest kolosalna. Ponowne zetknięcie z ekstraklasą było więc bolesne.
Do niedawna byliśmy zawodnikami, którzy długi czas normalnie chodzili do pracy, a trenowali wieczorami. Tymczasem drużyny z górnej połowy tabeli są profesjonalnymi klubami, które trenują dwa razy dziennie i przygotowują się do sezonu w lecie. My natomiast trenowaliśmy przez półtora miesiąca, w trybie natychmiastowym, bo na więcej nie było pieniędzy. Tak to wyglądało.

Trudnych momentów nie brakowało. Już pierwsze mecze pokazały, że Wasza nieobecność w elicie trwała zbyt długo.
Na pewno tak. Trudno nadrobić takie zaległości i dobrze zdawaliśmy sobie tego sprawę.

Ekstraligowa młodzież z innych klubów rozwijała się. Wy natomiast tkwiliście na zapleczu tych rozgrywek, a jak wiadomo nie od dziś, pierwsza liga nie rozwija.
Najlepiej widać to po drużynie z Nowego Targu. Kiedy my graliśmy w ekstraklasie, oni ta młodzież wchodziła dopiero do pierwszego zespołu, bądź nawet jej tam wówczas w ogóle nie było, a teraz "ciągnie" tą drużynę. Przykładem może być Patryk Wronka i wielu innych młodych graczy Podhala. Tak, jak mówiłem, nie da się grać w tej lidze, bez wcześniejszego profesjonalnego przygotowania. Drugą kwestią był czas, trzeba było go dużo, aby wejść na właściwe tory. Łatwiej się gra, gdy znasz tempo takich meczów. W PHL każda akcja kończona jest grą ciałem, a nie jak w pierwszej lidze, gdzie można było sobie pozwolić na dużo, dużo więcej. Nam z każdym meczem w ekstraklasie grało się lepiej.

Przez cały sezon zabrakło Wam choćby jednego minisukcesu, jakim byłoby pokonanie którejkolwiek z ekip z czołówki.
Uważam, że pierwsza szóstka jest poza naszym zasięgiem, bo inaczej wyglądają składy tych drużyn. Zawodnicy, choćby obcokrajowcy, mają większe umiejętności. Trochę jeszcze potrzeba, żebyśmy powalczyli z tymi ekipami.

Brak nawiązania walki z krajową czołówką był jeszcze do przyjęcia, ale brak utrzymania w ekstraklasie już nie. Z tym się chyba nie liczyliście.
Szczerze mówiąc, już przed sezonem spodziewałem się, że będziemy walczyć o utrzymanie, ale liczyłem też, że uda nam się to osiągnąć. Niestety, nie udało się.

Jakie są główne przyczyny spadku z Polskiej Hokej Ligi?
Dużo składników wpłynęło na to, jak ten sezon się zakończył. Brak przygotowania, bo miesiąc to żaden trening i brak obycia w ekstraklasie. Poza tym, patrząc na to co nas spotkało, skład drużyny musi zostać „odświeżony”.

Wspomniałeś o obcokrajowcach, którzy w dużym procencie stanowili w wartości innych drużyn. U Was tak nie było.
Mieliśmy w składzie dwóch obcokrajowców, Jewgienija Żylińskiego i Siergieja Kukuszkina. Reszta to była pomyłka. Wniosek jest prosty, albo ma się pieniądze na obcokrajowców, albo się ich nie ma. W tym drugim przypadku lepiej dać grać swoim zawodnikom, bo obcokrajowiec nie wie, jak się gra dla takiego klubu. W niektórych sytuacjach nie nadstawi nogi, a torunianin, w tym samym momencie, włoży tam głowę.

Od zakończenia sezonu minęło już trochę czasu, można więc pokusić się o pewną ocenę. Która z taktyk była dla Was lepsza - defensywna stosowania przez Olega Małaszkiewicza, czy ofensywna wprowadzona później przez Leszka Mingego?
Myślę, że ta wprowadzona później. Uważam, że stojąc w obronie, nie jeżdżąc, nie da się zatrzymać mocnych drużyn, a atakując nieraz uda się coś strzelić.

Chyba znam odpowiedzi na pytania, które za chwilę Tobie zadam, ale zapytać muszę - jak myślisz, co stanie się w najbliższych miesiącach? Jak będą wyglądać krajowe rozgrywki i jaka przyszłość czeka Nestę Mires?
Nie mam pojęcia. Myślę, że najwięcej zależeć będzie o tego, kto będzie rządził Polskim Związkiem Hokeja na Lodzie. Wybory są w czerwcu i dopiero po tym terminie dowiemy się, co stanie się z hokejem w kraju, a także w Toruniu.

Takiej odpowiedzi się spodziewałem, bo nie ma innej, ale to oznacza, że może czekać nas "powtórka z rozrywki". Przy pozytywnym rozstrzygnięciu dla nas, znów czekać Was będą krótkie przygotowania do kolejnego sezonu.
Też się tego się boję, że będzie tak, jak przed rokiem. Że okaże się już na początku, iż nie ma pieniędzy na profesjonalne przygotowania, czyli na treningi dwa razy dziennie. Może być tak, że zajęcia będziemy przeplatać z pracą na etatach, jeżeli w ogóle będzie jeszcze hokej w Toruniu. Jeśli tak ma być, to trochę mija się z celem, bo będziemy potrzebować treningów na sto procent oraz przekonania, że jesteśmy gotowi do gry, żeby później nie było tłumaczenia, że słabe wyniki były efektem tego, co robiliśmy w lato.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto