Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowe stawki składowania śmieci segregowanych. Samorządowcy są zbulwersowani

Fot. Arch. Polska Press/P. Wojnar
Włodarzy ponad 20 miast i gmin zbulwersowały nowe stawki, które proponuje ZUOS w Tczewie za przyjęcie odpadów komunalnych. Jak nam tłumaczą wójtowie gmin Cedry Wielkie i Pszczółki, ceny podwyżek za segrowane śmieci, które trafiają z ich gmin do tczewskiej spółki, są nie do przyjęcia. W jednym przypadku to podwyżka rzędu 25 tys. procent!

Do tej pory mechanizm był prosty: na składowisku najdroższe są odpady zmieszane, dlatego wszędzie włodarze „cisnęli” mieszkańców, by segregować. Oprócz wymiaru ekologicznego ważny jest również finansowy. Dlatego pierwsze zapowiedzi podwyżek opłat w ZUOS ich zszokowały. Przykładowo, tona dostarczonych plastikowych śmieci miała kosztować 300 zł, a nie 30 zł jak obecnie, a makulatura - 1000, a nie 1 zł.

- To antymotywujące. Po co segregować, skoro według nowych stawek nie ma znaczenia, czy dowozimy odpady segregowane, czy zmieszane - komentuje Marek Charzewski, burmistrz Malborka.

Wójt gminy Cedry Wielkie dodaje: To są stawki z kosmosu.

- We wtorek (26.05.2020 r. - dop. red.) mieliśmy spotkanie samorządów, których to dotyczy z prezesem spółki i z prezydentem Tczewa - mówi Janusz Goliński, wójt gminy Cedry Wielkie. - Jasno było postawione, że są to stawki nie do przyjęcia. Najniższa podwyżka jest rzędu 120 procent, a pozostałe aż ciężko obliczyć, nawet 25 tys. procent. Tego nikt nie wytrzyma. Najgorsze, że nie do końca wiemy, na jak jest tego przyczyna. Niby koronawirus, zamknięcie chińskiego rynku na odpady - aktualnie nie ma kto tych odpadów odbierać. Trudno uwierzyć, że czy ten cały system został do końca rozregulowany.

Gdyby nowe stawki weszły w życie, w Malborku miesięcznie trzeba byłoby zapłacić do 35 tys. zł więcej za odstawienie śmieci do Tczewa. W takiej sytuacji znalazły się wszystkie 23 gminy korzystające z ZUOS. Nic dziwnego, że ich przedstawiciele postanowili połączyć siły. Już po pierwszych reakcjach samorządowców tczewska spółka zaczęła wycofywać się z drastycznych stawek. Obecne propozycje to 250 zł za tonę makulatury czy 198 zł za tonę plastiku. Ale to niewiele zmienia. 

- Zaproponowane ceny są drakońskie. Nie taki w zamyśle był cel stworzenia ZUOS - mówi  wójt Ostaszewa Michał Chrząszcz.

Wójt Pszczółek także nie zgadza się na stawki zaproponowane przez ZUOS. 

- Nie ma zgody na tak drastyczne podwyżki - mówi wójt Maciej Urbanek. - Jest podany gminom nowy cennik, który ma być wnikliwie analizowany przez spółkę. Czekamy na konkretniejsze propozycje. My po prostu nie jesteśmy w stanie wyczarować dodatkowych pieniędzy. Na pewno nie będziemy podwyższać stawek mieszkańcom. Będziemy szukać innego rozwiązania.

Zainteresowani zapowiadają, że chcą rozmawiać z przedstawicielami spółki i prezydentem Tczewa (miasto jest właścicielem ZUOS), by nie doszło do tak drastycznych podwyżek i „karania” w ten sposób tych, którzy odpady starannie segregują. W ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie w tej sprawie. 

- Zostały przedstawione kalkulacje i wyjaśnione powody wprowadzenia nowego cennika. Dla części gmin koszty za przyjęcie odpadów wzrosną, ale dla większości będą niższe. W ciągu kilku dni odbędzie się kolejne spotkanie, gdzie dopiero przedstawimy więcej szczegółów - informuje Małgorzata Mykowska, rzecznik prasowy prezydenta Tczewa.

Janusz Goliński, wójt gminy Cedry Wielkie, mówi nam, że kolejną propozycję nowych stawek samorządy otrzymają w ciągu kilkunastu dni.

- Spółka ma dokonać analizy i przedstawić nowe propozycje. Tak wysokie podwyżki mogą się przełożyć na mieszkańców. My jeszcze jesteśmy w dobrej sytuacji, bo bazowaliśmy jeszcze na starych przepisach, gdzie mogliśmy połączyć w przetargu i transport i utylizację. Mamy cene zryczałtowaną. Mamy umowę na dwa lata podpisaną więc na pewno nie będzie podwyżek w tym czasie, tylko ewentualnie drobne korekty.

Jak twierdzą władze spółki, ZUOS w Tczewie przynosi straty i podwyżka jest konieczna, by przedsiębiorstwo nie upadło. Na razie jako samorządowcy daliśmy trochę czasu, by ponownie to przekalkulowali.

- Z jednej strony rząd nakazuje mieszkańcom za pomocą różnych ustaw, żeby te odpady segregować (co rzecz jasna robić powinniśmy). Z drugiej nie zapewnia możliwości odbioru tych odpadów przez firmy, które mogłyby je później przetworzyć. To taka kwadratura koła: segregować musimy, ale nie ma co z tymi już posegregowanymi odpadami robić. Na dodatek zrzuca się to na samorządy, narzucając dodatkowo kary, jeśli nie uda nam się wyciągnąć jakiegoś konkretnego procenta segregacji - zaznacza burmistrz Krynicy Morskiej Krzysztof Swat.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto