Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia toruńskiej restauracji. Byli zamknięci przez 134 dni. Już się żegnali "na zawsze". Teraz wracają!

Sara Watrak
Sara Watrak
Niezwykła historia toruńskiej restauracji. Byli zamknięci przez 134 dni. Już się żegnali "na zawsze". Teraz wracają!
Niezwykła historia toruńskiej restauracji. Byli zamknięci przez 134 dni. Już się żegnali "na zawsze". Teraz wracają! Jacek Smarz
Tę historię z zapartym tchem śledzili nie tylko fani pizzy. Brando’s music to lokal z duszą. Odbywały się w nim słynne koncerty na balkonie, a przy restauracyjnych stolikach można było spotkać nie tylko miłośników włoskich smaków, lecz także dobrej muzyki. Niestety, odkąd rząd zamknął lokale gastronomiczne, Brando’s music, jak i wiele innych miejsc, mógł sprzedawać posiłki wyłącznie na wynos. Obroty dramatycznie spadły, a jakby tego było mało, w kamienicy, w której działa lokal, wybuchł pożar. Widać już jednak światełko w tunelu. Od stycznia restauracja wraca z dowozami.

Gastronomia nie miała w tym roku lekko. Restauratorzy radzili sobie, jak mogli: serwowali posiłki na wynos, sprzedawali gotowe produkty możliwe do odgrzania w domu, oferowali catering świąteczny. Wszystko po to, by przetrwać. Niestety, niektórym los rzucał pod nogi dodatkowe kłody.

Zaczęło się w marcu. Gdy koronawirus dotarł do Polski, rząd zdecydował o zamknięciu Polaków w domach. O zjedzeniu obiadu w restauracji mogliśmy zapomnieć. Pozostały wynosy i dowozy. Pizze oraz inne przysmaki z włoskiej restauracji Brando’s music zaczęły wówczas gościć w domach torunian – i nie tylko w domach! Mieszkańcy jedli je również na balkonach, nawiązując do pamiętnych koncertów, które odbywały się w lokalu przed epidemią. Minął marzec, kwiecień… Nagle na początku maju ekipa poinformowała klientów, że zamykają Brando’s music.

Zobacz wideo: Czego szukaliśmy w Internecie w 2020 roku?

- Przeważyły obecne problemy finansowe, rozmowy z właścicielami kamienicy zakończyły się dla nas niepomyślnie. Mamy obawy, że gastronomia długo nie wróci do formy sprzed epidemii – pisali na swoim Facebooku. - Dobrze byłoby się obudzić i upewnić, że to był tylko zły sen... Niestety, to już jest koniec.

Pod wpisem pojawiło się blisko 200 komentarzy.

- Jedno ze smaczniejszych i ciekawszych miejsc w Toruniu, rozumiem decyzję, ale i tak moje makaronowe serduszko jest złamane – pisała pani Aleksandra.

- Dziękuję za cudowną muzykę klubową, przepyszne białe schłodzone wino, pizzę lepszą niż we Włoszech, spotkania. Wierzę, że to nie koniec – to z kolei komentarz pani Ewy. Wypowiedzi w podobnym tonie było mnóstwo. Klienci proponowali wsparcie, wymieniali ulubione dania i wspominali chwile, które przeżyli w restauracji. To właśnie w Brandosie poznali się Kamila i Karol. Ona była jedną z pierwszych kelnerek, on – jednym z pierwszych gości. Teraz są już po ślubie.

- Czytając komentarze pod naszym postem informującym o zamknięciu Brando's music, często trudno było o utrzymanie dzielności – przyznał Mariusz Więcek, właściciel lokalu.

Przyznał, że dzięki Brando’s music on sam miał okazję oszukać czas i tuż przed pięćdziesiątką cofnąć się do lat, kiedy spotkania, imprezy i muzyka nigdy się nie kończyły. - Mogłem też jeść przez tyle lat świetną pizzę receptury Francesco Belvedere – dodał pan Mariusz. - To bezcenne doświadczenie i w tym wymiarze Brando's zawsze będzie moim ukochanym, dającym powody do dumy dzieckiem.

Niestety, na początku maja nie było mowy o dalszym prowadzeniu restauracji, mimo oferowanego wsparcia ze strony klientów. - Jednorazowe zastrzyki, choć wzruszające i zapewne punktowo cenne, nie mogą być sposobem na, jakby nie było, biznes – twierdził Mariusz Więcek.

Nagły zwrot akcji

Gdy w lokalnych mediach rozniosła się wieść o tym, że Brando’s music zamyka swoje podwoje dla klientów, nagle, kilka dni później, restauracja poinformowała gości, że… zostaje! - Otrzymaliśmy od właścicieli kamienicy nową propozycję warunków najmu, którą rozpatrujemy. Ewentualne zaakceptowanie tych warunków może oznaczać, że Brando’s music zostanie przy ul. Żeglarskiej.

I faktycznie, tak się stało. Chociaż ekipa zaczęła już pakować rzeczy, skręcać stoły i wyłączać chłodziarki, jedna z rozmów zmieniła bieg wydarzeń. Dodatkowo setki zamówień pomogły restauracji odbudować się zarówno finansowo, jak i psychicznie. To miejsce nie mogło tak po prostu zniknąć.

Chwilowy powrót do normalności

Po 65 dniach przymusowego zamknięcia restauracji, po zdjęciu obostrzeń, przy stolikach lokalu znów zasiedli goście. Przez kolejne miesiące lokal działał jak dawniej. Znów odbywały się słynne koncerty balkonowe, piec był rozgrzany do czerwoności, a stoły uginały się od włoskich specjałów. W październiku Brando’s music świętował trzecie urodziny. Niedługo potem otrzymał niezbyt przyjemny prezent od rządu - kolejne restrykcje. Restauracja znów musiała się zamknąć. W listopadzie nad lokalem zawisły czarne chmury.

- Powiedzieć, że jest źle, to powiedzieć nic. Jest dużo gorzej niż przy pierwszej edycji zakazu goszczenia Was w restauracjach. Aktualna liczba dowozów najczęściej nie pokrywa kosztów obecności w pracy naszej ekipy, okrojonej już do niezbędnego minimum – poinformował na początku listopada szef restauracji.

Jak sam przyznał, koniec znowu stał się realny.

Pożar w kamienicy przy ul. Żeglarskiej

Właściciel zastanawiał się, czy nie wypowiedzieć umowy najmu. Wielu innych restauratorów miało wtedy podobne rozterki. Ale gdyby problemów było zbyt mało, na początku grudnia w kamienicy przy ul. Żeglarskiej wybuchł pożar.

- Przypuszczalną przyczyną zdarzenia był ogień, który pojawił się prawdopodobnie w wewnętrznym przewodzie kominowym - mówi Przemysław Baniecki z Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.

Trwa głosowanie...

Czy kierunki inżynierskie to przyszłość edukacji?

Na szczęście w pożarze nikt nie ucierpiał. – W budynku działają lokale na wynajem, one były wówczas puste – dodaje oficer prasowy. Na miejscu pracowało pięć zastępów straży pożarnej. Ogień udało się ugasić, ale Brando’s ponownie musiał zawiesić swoją działalność – tym razem całkowicie. W grę nie wchodziło nawet przygotowywanie dań i serwowanie ich na wynos. Przez cały grudzień restauracja była zamknięta. Na szczęście wracił już 2 stycznia.

- W tym roku byliśmy przymusowo zamknięci przez 134 dni, w maju już się z Wami żegnaliśmy na zawsze nie widząc perspektyw, a w grudniu zaliczyliśmy jeszcze pożar w kamienicy – podsumowuje właściciel. - 2020 pokazał jednak też coś cennego. Pokazał, że jest wiele osób, którym zależy na tym miejscu i nie wyobrażają sobie miasta bez Brando's. Że kochają nasza pizzę, że tylko tu chcą imprezować, tu się spotykać i są gotowi walczyć razem z nami, abyśmy mogli przetrwać. To niezwykłe, dające siłę i nadzieję. Dziękujemy!

Za wszystkie lokale gastronomiczne w Toruniu redakcja „Nowości” trzyma kciuki. Oby już niebawem restauracje i kawiarnie znów były pełne roześmianych gości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto