Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie ma dożywocia za mord na Czarlińskiego! Rodzina ofiary oburzona wyrokiem

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
25 lat więzienia - na takie kary skazał dziś (30.10) Sąd Okręgowy w Toruniu dwóch morderców Tatiany W. z domku przy ul. Czarlińskiego. Arkadiusz K. i Dawid P. pokazywali butę nawet podczas odczytywania wyroku.

-To jest kpina, a nie wyrok! Oni śmieją nam się w twarz! Wyjdą za 20 lat i co? Wrócą do nas się mścić? Mamy w rodzinie małe dzieci... Nie zostawimy tak tego na pewno. Będziemy apelować - mówiła "Nowościom" zaraz po ogłoszeniu wyroku pani Milena, siostra zamordowanej kobiety. Była silnie wzburzona. Stojąca obok córka ofiary nie mogła powstrzymać łez. "Dożywocie powinno być za mamę" - łkała.

Dziś (30.10) Sąd Okręgowy w Toruniu ogłosił wyrok w sprawie najokrutniejszej zbrodni, do jakiej doszło w Toruniu od lat. Recydywistów Arkadiusza K. i Dawida P. uznał winnymi brutalnego zabójstwa kobiety przy ul. Czarlińskiego, okaleczenia jej zwłok po mordzie oraz ograbienia z biżuterii. Sędzia Marek Biczyk podkreślił, że obaj sprawcy nie rokują na przyszłość i powinni być odizolowani od społeczeństwa. Uznał, że wystarczającą karą dla nich będzie 25 lat więzienia z możliwością ubiegania się warunkowe zwolnienia po 20 latach. "Negowali godność ludzką pokrzywdzonej. Działali na zimno. Z wyjątkową determinacja, bo ciosów było przecież kilkadziesiąt" - mówił sędzia, podając ustne motywy orzeczenia.

Dożywocia dla dwóch 32-latków żądała Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód oraz członkowie rodziny zamordowanej kobiety, mający w procesie status oskarżycieli posiłkowych (m.in. siostra, bracia, córka, rodzice zamordowanej). Sąd Okręgowy w Toruniu zaznaczył jednak, że kara 25 lat więzienia to kara szczególna: ma chronić społeczeństwo przed groźnymi przestępcami, a orzekana jest przy zbrodniach najpoważniejszych, których sprawcy są głęboko zdemoralizowani.

Jaki przebieg zbrodni ustalił sąd w trakcie procesu, którego jawność po kilku rozprawach wyłączył? Arkadiusz K. wynajmował u Tatiany W. pokój w domku przy ul. Czarlińskiego. Miał narzeczoną, która w tym domu też często bywała. W nocy z 8 na 9 grudnia 2017 roku pobił ją i zwyzywał. Dwukrotnie tej nocy wzywano policję. Dwukrotnie patrol przyjeżdżał i za każdym razem nie zastawał Arkadiusza K., bo ten uciekał wspólnie z kolegą Dawidem P.

"Kto dzwonił na psy?" - to pytanie nurtowało Arkadiusza K. Chciał wiedzieć, czy policję wzywała jego narzeczona, czy też Tatiana W. Z tego powodu kolejnej nocy, z 9 na 10 grudnia 2017 roku, przyszedł na ul. Czarlińskiego z kompanem i - jak sam to określił - urządził Tatianie przesłuchanie. Według ustaleń sądu, obaj oskarżeni dokonali zbrodni na kobiecie. Najpierw skrępowali jej ręce i nogi. Tak samo potraktowali jej niepełnosprawnego kuzyna.

Potem zaczął się prawdziwy horror. Tatiana W. została zawleczona do góry, na strych. Tutaj sprawcy pobili ją kijem bejsbolowym. Potem ofiara przyjęła kilkadziesiąt (!) ciosów nożem: w głowę, piersi, inne części ciała. Wykrwawiła się na śmierć. Wiedząc, że ofiara już nie żyje, mordercy próbowali odrąbać jej głowę toporkiem, obcięli jej palce u rąk, uszkodzili usta i nos. Zwłoki obrabowali z biżuterii, a następnie przykryli kołdrą.

Sąd przyjął, że dopiero w tym momencie do akcji wkroczyła trzecia z oskarżonych - Magdalena K. Przyszła na ul. Czarlińskiego do domu swojej dobrej znajomej już po zbrodni. Następnie cała trójka z łupami udała się do jej mieszkania. To w nim kobieta pozwoliła mordercom się ukrywać, spalić zakrwawione ubranie, przechować biżuterię (chwilowo).

Dziś Sąd Okręgowy w Toruniu skazała Magdalenę K. na 14 lat więzienia. To kara łączna za podżeganie do zabójstwa jej narzeczonego "Lecha" w Kopaninie w 2005 roku (za to dostała 12 lat) oraz za zacieranie śladów zbrodni przy ul. Czarlińskiego. Ta kara również wstrząsnęła rodziną zamordowanej kobiety. Tym bardziej, że prokuratura dla oskarżonej żądała 25 lat więzienia. Ciekawostką przy wątku Magdaleny K. okazał się fakt, że zeznaniami w procesie obciążył ją jej własny syn - Norbert.

Podczas ogłaszania wyroku cała trójka oskarżonych przebywała w tzw. klatce dla niebezpiecznych przestępców, pod nadzorem licznych policjantów. Arkadiuszowi K., Dawidowi P. i Magdalenie K. pozwolili oni jednak usiąść dość blisko siebie. Oskarżeni rozmawiali ze sobą, śmieli się, jawnie okazywali butę i lekceważenie dla powagi sądu. Sędzia Marta Gutkowska próbowała ich dyscyplinować. Ci jednak w trakcie ogłaszania wyroku nagle wstali, stwierdzili, że "nie mogą tego dłużej słuchać" i chcą wyjść. Prawo do tego im przysługiwało, więc zostali wyprowadzeni. Zaraz po nich salę opuścili wzburzeni wszyscy członkowie rodziny zamordowanej Tatiany W.

Dodajmy, że na mocy ogłoszonego dziś wyroku Arkadiusz K. i Dawid P. mają solidarnie zapłacić krewnym zamordowanej kobiety częściowe zadośćuczynienia. Orzeczone kwoty to od 50 do 70 tys. zł dla poszczególnych członków rodziny. Wyrok nie jest prawomocny i przysługuje od niego odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto