Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nastolatkowie na rowerze wjechali w 86-latkę na pasach. Kobieta zmarła. Kara tylko dla jednego

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
To nagranie z monitoringu dokumentuje, jak na rowerze jechali Łukasz B. i Mateusz P. z Bydgoskiego Przedmieścia. 86-letnia pani Janina uderzenie przypłaciła życiem. Chłopcy po wypadku uciekli i byli poszukiwani przez policję.
To nagranie z monitoringu dokumentuje, jak na rowerze jechali Łukasz B. i Mateusz P. z Bydgoskiego Przedmieścia. 86-letnia pani Janina uderzenie przypłaciła życiem. Chłopcy po wypadku uciekli i byli poszukiwani przez policję. materiały policji
Pani Janina miała 86 lat. Śmierć spotkała ją na pasach przy ul. Kraszewskiego w Toruniu. Wjechali w nią nastolatkowie na rowerze miejskim, potrącili i uciekli. Sąd rodzinny obu uznał za winnych, ale konsekwencje poniósł tylko Łukasz B. - trafił do ośrodka wychowawczego. Prokuratura nie zaskarżyła rozstrzygnięcia.

CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

od 16 lat

Tragedia, która 22 sierpnia 2019 roku wydarzyła się na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu, do dziś jest w pamięci wielu ludzi. 86-letnia pani Janina prawidłowo przechodziła przez przejście dla pieszych na skrzyżowaniu ul. Kraszewskiego i Matejki, gdy uderzył w nią rower miejski. Jechali na nim chłopcy z tej dzielnicy.

Rowerem kierował 15-letni wówczas Łukasz B. Dziś już wiadomo, że był "pod wpływem". Z przodu, na kierownicy, wiózł kolegę Mateusza P., czym prawie całkowicie ograniczył sobie pole widzenia. Pojazd dosłownie wjechał w idącą spokojnie panią Jankę. Nastolatkowie na chwilę tylko zatrzymali się przy kobiecie, by zaraz odjechać. Pomocy leżącej toruniance udzielali przechodnie. Niestety, zmarła nazajutrz w szpitalu. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był uraz czaszkowo-mózgowy. Doszło do niego, gdy uderzona przez rower ofiara straciła równowagę i przewróciła się do tyłu.

Ponieważ sprawcy uciekli, policja wszczęła poszukiwania, również za pośrednictwem mediów. Upubliczniono kadry z miejskiego monitoringu. Ostatecznie jednego z rowerzystów na policję przyprowadziła matka. Tożsamość drugiego szybko ustalono.

Osądzanie tej tragedii trwało ponad dwa lata. Jaki jest tego finał? Oto szczegóły.

Starszy: do ośrodka. Młodszy winny, ale sprawa umorzona

Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód od razu włączyła się do tej sprawy, choć dotyczyła nieletnich. Podkreślała, że przynajmniej Łukasz B. z racji czynu, którego się dopuścił i jego tragicznego skutku, winien w przyszłości odpowiadać przed "dorosłym sądem" i być potraktowany jak osoba dorosła (art. 10 par. 2 kk). Śledczy zapewniali o swojej determinacji co do tego, by tak się stało.

Nastolatkami zajmował się jednak wyłącznie sąd rodzinny. W III Wydziale Rodzinnym i Nieletnich Sądu Rejonowego w Toruniu ich sprawa toczyła się ponad dwa lata. Jak się zakończyła?

Łukasz B. uznany został uznany za winnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym (art. 177 par. 2 kk), podczas prowadzenia roweru "pod wpływem alkoholu lub innej substancji odurzającej" (art. 178 par. 1 kk). Sad orzekł wobec niego umieszczenie w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Gdyby był sądzony jak dorosły, groziłoby mu nawet do 8 lat więzienia.

Mateusza P. sąd również uznał za winnego zarzucanych mu czynów, czyli narażenia życia człowieka (art. 160 par. 2 kk). Postępowanie wobec niego sąd jednak umorzył.

-Powyższe orzeczenie ocenione zostało przez nas jako słuszne - przekazuje Magdalena Wójcikiewicz-Syczyłło, zastępca prokuratora rejonowego.

Decyzję sądu za satysfakcjonującą uznali także obrońcy nastolatków - adwokaci Jakub Witkowski i Mateusz Chudziak. -Podsumowując, jest to już orzeczenie prawomocne - zaznacza drugi z prawników.

Prokuratura zaakceptowała także fakt, że Łukasz B. sądzony był jak nieletni. Dodajmy, że obaj młodzieńcy pochodzą z rodzin na Bydgoskim Przedmieściu dobrze znanych kuratorom sądowym - tak to oględnie określmy.

Histora pani Janki. "Dobry, życzliwy innym człowiek"

Dobry, życzliwy innym, pogodny człowiek - tak zapamiętali panią Janinę sąsiedzi z Bydgoskiego Przedmieścia i znajomi. "Najlepsza pod słońcem ciocia. Mistrzyni kroju, szycia, haftu i wycinanek" - tak do dziś wspomina ją rodzina. Pani Janina całe życie zawodowe poświęciła nieistniejącym już Zakładom Graficznym w Toruniu (ich następcą jest Zapolex). W pamięci kolegów z pracy też pozostała jako serdeczna osoba.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Pani Janka mieszkała sama w kamienicy na Bydgoskim Przedmieściu, na trzecim piętrze. Mając 86 lat była w dobrej formie. Tamtego sierpniowego dnia śpieszyła do schorowanej, starszej o dwa lata siostry. Jej opiekunka chciała wyjść do banku, więc pani Janka obiecała ją zmienić. Do domu siostry, jak zawsze, zamierzała dojechać tramwajem. Na przystanek jednak nigdy nie dotarła. Śmierć spotkała ją na pasach, na skrzyżowaniu ulic Matejki i Kraszewskiego. Miała twarz rozbawionych nastolatków, gnających razem na rowerze miejskim...

-Chodzi nam o sprawiedliwość. O to, żeby sprawcy ponieśli konsekwencje. I żeby było to przestroga dla innych. Absolutnie nie interesują nas żadne odszkodowania etc. Mamy z czego żyć - mówili nam krewni pani Janiny, gdy jeszcze sprawa była w sądzie. Z ich perspektywy opisywany powyżej finał sądowy nie jest więc raczej satysfakcjonujący.

Nie tylko rowerzyści są groźni. Starsi boją się też hulajnóg

Nie tylko w Toruniu, ale i całym kraju przybywa wypadków, które powodują osoby na elektrycznych hulajnogach. Tu znów najczęściej chodzi o młode, szarżujące osoby.

- Ja się ich po prostu boję. Ostatnio dwóch takich, na jednej hulajnodze, tak się rozpędziło, że prawie nie wbili mnie w płot przy chodniku - skarży nam się pani Maria, 76-letnia nauczycielka z Mokrego. Takich skarg słychać o wiele więcej.

Według danych przekazywanych przez Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, w średnio co trzecim przypadku zdarzenia drogowego z udziałem hulajnogi sprawcą był właśnie kierujący tym jednośladem. Stąd bicie na alarm i różne akcje prewencyjne. Przy tej okazji warto też przypomnieć, że jadąc hulajnogą elektryczną generalnie należy korzystać z drogi dla rowerów lub pasa dla rowerzystów. Dopuszczalna prędkość: 20 km/h. Gdy nie ma takiej drogi, można poruszać się jezdnią z ta samą prędkością. Warunek: jest to jezdnia z dozwoloną prędkością nie większą niż 30 km/h.

Na koniec - najważniejsze. Chodnikiem lub drogą dla pieszych można się poruszać wyjątkowo, jeśli brakuje drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, a maksymalna dozwolona prędkość na jezdni jest wyższa niż 30 km/h. W takiej sytuacji jadąc elektryczną hulajnogą po chodniku należy utrzymywać prędkość zbliżoną do prędkości pieszego, czyli ok. 6 km/h. I ma się obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszym!

WAŻNE:
Postępowanie przed sądem rodzinnym toczy się niejawnie, bez udziału mediów. Dlatego jego szczegółów nie podajemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto