Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maciej B. z Torunia ubezpieczał ludzi, a oni ginęli. Obrońcy żądali, by wyszedł na wolność

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Tak wyglądał tajemniczy wypadek, w którym zginął pod Chełmnem miedzy innymi torunianin Rafał Koczan.
Tak wyglądał tajemniczy wypadek, w którym zginął pod Chełmnem miedzy innymi torunianin Rafał Koczan. OSP Chełmno
Pięcioro ubezpieczonych i zmarłych pracowników oraz 68-letnia pani Maria z osiedla Na Skarpie - to potencjalne ofiary Macieja B. z Torunia. Prokuratura intensywnie pracuje nad tą szokującą sprawą. Podejrzany zostaje w areszcie - sądy dwóch instancji nie uległy argumentom jego obrońców i nie wypuściły go na wolność.

CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

od 16 lat

Człowiek, który z przerażającą precyzją realizuje zabójczy plan, czy niewinnie podejrzewany wskutek "tragicznego zbiegu wypadków losowych"? To pytanie o osobę Macieja B. wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Ta pojawi się dopiero, gdy zostanie osądzony. Do tego celu jeszcze daleka droga, choć Prokuratura Okręgowa w Toruniu zapewnia, że intensywnie pracuje nad tą sprawą.

Podejrzany, ale wciąż o nic nie oskarżony

Na razie przedsiębiorca z branży nieruchomości Maciej B. ma status osoby podejrzanej, nie - oskarżonej. W grudniu minionego roku zarzuty usłyszał w związku z oszukaniem 10 towarzystw ubezpieczeniowych, w których wykupił polisy na życie 6 swoim pracownikom (5 w krótkim czasie zginęło). Uposażonym do odbioru ogromnych pieniędzy był on sam. Zdążył zainkasować przynajmniej ćwierć miliona zł.

Polecamy

Kolejne zarzuty prokuratura postawiła mu po tragicznym pożarze, do jakiego również w grudniu minionego roku doszło w wieżowcu na osiedlu Na Skarpie w Toruniu. Maciej B. podejrzany jest o wywołanie pożaru, wskutek którego zginęła 68-letnia pani Maria D. Nieoficjalnie wiadomo, że tę kobietę przedsiębiorca również ubezpieczył.

Dopiero po tych drugich zarzutach - stawianych w marcu br. - Maciej B. trafił do aresztu. Wcześniej, mimo starań prokuratury, toruńskie sądy potrzeby aresztowania mężczyzny nie widziały. Teraz to jednak się zmieniło.

Obrońcy Macieja B. domagali się wypuszczenia go na wolność. Tym razem Temida była już nieugięta

Już przy stawianiu pierwszych z opisywanych zarzutów Prokuratura Okręgowa w Toruniu była przekonana, że Maciej B. powinien zostać tymczasowo aresztowany. Mężczyzna dostał jednak swoisty prezent na Boże Narodzenia. Dokładnie 24 grudnia 2021 roku Sąd Rejonowy w Toruniu odmówił uwzględnienia wniosku. Stwierdził, że "przesłanki do zastosowania tego środka nie zachodzą". Śledczy wnieśli zażalenie do Sądu Okręgowego w Toruniu, ale i ten nie przyznał im racji.

Tym sposobem Maciej B. nadal pozostawał na wolności. I w tym akurat czasie - grudniowym - doszło do kolejnej tragedii, która silnie wiąże się z jego osobą. Przynajmniej - w ocenie śledczych. W nocy 20 grudnia 2021 roku doszło do pożaru w mieszkaniu na parterze wieżowca przy Szosie Lubickiej w Toruniu. Z lokalu strażacy wynieśli 68-letnią Marię D., ale jej życia nie udało się uratować.

Zobacz koniecznie

Jak ustalili reporterzy "Super Expressu", torunianka była schorowana i miała skorzystać z "oferty", którą przedstawił jej Maciej B. On stawał się właścicielem mieszkania, a w zamian miał zapewnić kobiecie miejsce w DPS. Tak się nie stało. Pani Marii z lokalu eksmitować jednak nie mógł z uwagi na zakazy wynikające z pandemii. Rodzina seniorki miała natomiast bezskutecznie próbować unieważnić akt notarialny. Maciej B. miał z kolei zdążyć ubezpieczyć zarówno mieszkanie, jak i samą panią Marię na życie. Po tragicznym pożarze pieniądze miały wpłynąć na jego konto.

8 marca br. prokuratura postawiła Maciejowi B. zarzuty wywołania pożaru, którego skutkiem była śmierć 68-latki oraz sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób. I dopiero wtedy mężczyzna został aresztowany. Za kratami pozostaje do dziś.

- Jest nadal tymczasowo aresztowany, a termin stosowania tego środka zapobiegawczego został przedłużony aktualnie do 4 września 2022 roku - mówi nam Maciej Rybszleger, zastępca prokuratora okręgowego w Toruniu. - Największe znaczenie dla nas ma tutaj grożąca Maciejowi B. surowa kara. Kolejnym argumentem za przedłużeniem aresztu jest obawa matactwa, wpływania na świadków, utrudniania postępowania.

Maciej B. ma kilku obrońców - prawników z Torunia i spoza naszego miasta. Domagali się oni zwolnienia swojego klienta. Tym razem jednak ich zażalania na dalsze stosowanie aresztu wobec niego nie znalazły uznania w oczach sądu.
- Sąd Okręgowy w Toruniu tego żalenia nie uwzględnił i podtrzymał w mocy decyzję Sądu Rejonowego - przekazuje prokurator Rybszleger.

Czy pani Maria to ofiara celowo wywołanego pożaru? Jest opinia biegłego

Sprawę ubezpieczonych i zmarłych w tajemniczych okolicznościach pracowników Macieja B. oraz pożaru, wskutek którego zmarła pani Maria, prokuratura prowadzi w jednym śledztwie. Nie jest tajemnicą, że stara się powiązać tajemniczego zgony.
- Jest tutaj ewidentnie związek podmiotowy - mówi krótko prokurator Rybszleger, mając na myśli osobę Macieja B.

Od początku sprawy pożaru śledczy są przekonani, że został on celowo wywołany. Takie przecież zarzuty postawili mężczyźnie. Dziś dowiadujemy się, że doczekali się kluczowej w sprawie opinii biegłego z dziedziny pożarnictwa. Nawet o kwintesencji tej ekspertyzy informować na razie nie chcą, z uwagi na dobro śledztwa. Zapewniają tylko, że całe postępowanie toczy się kolejny miesiąc intensywnie. "Wykonywane są liczne i intensywne czynności procesowe"- tyle przekazuje zastępca prokuratora okręgowego w Toruniu.

Dodajmy, że Maciej B. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. W rozmowie z Leszkiem Dawidowiczem, reporterem "Polsatu" (przed aresztowaniem) mówił o "zdarzeniach losowych".

WAŻNE. Kim byli i jak ginęli pracownicy Macieja B.? Ile zainkasował z ubezpieczenia przedsiębiorca?

  • Maciej B. to przedsiębiorca z branży nieruchomości. Mężczyzn, których ubezpieczył jako swoich pracowników, miał zatrudnić w charakterze pomocników do wyszukiwania nieruchomości. Tyle, że jak wykazało np. dziennikarskie śledztwo "Polsatu", niektórzy z nich byli osobami bezdomnymi, z nałogami, na pewno bez doświadczenia w branży.
  • Spośród 6 ubezpieczonych na życie pracowników 5 zaginęło w krótkim czasie, w tajemniczych okolicznościach. Uposażonym do odbioru pieniędzy z ubezpieczenia był Maciej B.
  • 25-letni Rafał Koczan z Torunia zginął w wypadku razem z drugim pracownikiem - starszym Andrzejem Ś. Doszło do niego 28 listopada 2020 roku w Starogrodzie Dolnym (gmina Chełmno, powiat chełmiński). Tędy jechał daewoo matiz, będący własnością Macieja B. Mężczyźni mieli tego dnia podróżować w celach zawodowych. Auto miało stoczyć się ze skarpy na niewielkim luku drogi, a potem zapalić się. Znajdujący się w nim mężczyźni spalili się. Takie przynajmniej były pierwotne ustalenia Prokuratury Rejonowej w Chełmnie, która sprawę wypadku umorzyła. Wypadek jednak od samego początku budził podejrzewania. Śledztwo wznowiono po nagłośnieniu sprawy przez ojca Rafała Koczana.
  • Według pierwszych ustaleń Prokuratury Okręgowej w Toruniu Maciej B. dokonał oszustw na szkodę 10 towarzystw ubezpieczeniowych, dotyczących 6 rzekomych pracowników. Łączna suma, na jaką byli ubezpieczeni, to 3 mln 480 tys. zł. Mężczyzna zdołał uzyskać z ubezpieczeń 260 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto