Ławki na Bydgoskim Przedmieściu i przy ul. Szerokiej są okupowane przez pijaków i bezdomnych

Na wysokości targowiska i „Biedronki” na Bydgoskim Przedmieściu stoją drewniane ławeczki. W zamyśle urzędników, którzy je tam postawili, było, aby służyły one mieszkańcom dzielnicy zmierzającym na zakupy bądź z powrotem.

Problem jednak w tym, że ławki są okupowane przez kloszardów, którzy zjeżdżają tu z całego miasta. Brudni i cuchnący mężczyźni piją tam alkohol, załatwiają potrzeby fizjologiczne, a nawet śpią.

Panowie z ul. Mickiewicza

- Dziś już nikt normalny na żadnej z tych ławek nie usiądzie. Są tak brudne, że aż się lepią - opowiada pani Maria, mieszkanka Bydgoskiego Przedmieścia. - Ci panowie są zakałą całej dzielnicy. Bezwstydnie piją tanie wina, kłócą się, zaczepiają przechodniów. Najgorsze jest jednak to, że straszliwie cuchną.

Mieszkańcy często dzwonią do straży miejskiej z prośbą o interwencję. Municypalni za każdym razem pojawiają się przy ul. Mickiewicza. Jednak gdy tylko patrol się oddali, impreza zaczyna się na nowo.

- Od początku lipca mieliśmy tam 4 interwencje. 5 osób zostało przez strażników pouczonych, 3 osoby trafiły do izby wytrzeźwień - wylicza Jarosław Paralusz, rzecznik Straży Miejskiej w Toruniu. - Trzeba podkreślić, że samo siedzenie na ławce nie stanowi naruszenia prawa, nie jest też podstawą do interwencji. Natomiast nasze częste kontrole tego miejsca powodują, że bezdomni rzadziej siadają na tych ławkach. Zachęcamy mieszkańców, by do nas dzwonili, gdy sytuacja się powtarza.

- Są momenty, że żal mi tych mężczyzn. Szczególnie wtedy, gdy pada i jest zimno, a oni siedzą na tych ławkach. Ale z drugiej strony to nie może tak być, że kloszardzi terroryzują całą dzielnicę, zaczepiają ludzi wracających z zakupów, nagabują nawet dzieci. I do tego ten okropny fetor - dodaje pani Maria. - Bydgoskie Przedmieście to taka toruńska perełka. Niestety, ci panowie mocno psują wizerunek naszego osiedla.

Pani ze starówki

Podobna sytuacja jest na ul. Szerokiej. W sąsiedztwie jednego z banków ustawiono ławkę, która miała służyć zmęczonym przechodniom i turystom. Wbrew założeniom stała się miejscem, gdzie wytchnienia szukają starówkowi pijacy. Naszych Czytelników szczególnie oburza zachowanie jednej z kobiet, która tam przesiaduje.

- Ta osoba jest po prostu odrażająca. W nieokreślonym wieku, ciągle pijana, z dziko patrzącymi oczami, brudna i nachalna - opowiada Adrian, Czytelnik pracujący na starówce. - Któregoś dnia rano widziałem jak sikała do kratki ściekowej na ul. Szerokiej. Nie była skrępowana obecnością innych osób. To po prostu ohydne.

Ta sama pani w miniony czwartek załatwiała swoje potrzeby fizjologiczne przy ul. Podmurnej. Działo się to wszystko w okolicach południa, kiedy wokół było pełno ludzi. Na zwróconą uwagę zareagowała agresywnie rzucając stek wulgarnych wyzwisk.

- Cała starówka objęta jest monitoringiem. Jeśli dostaniemy zgłoszenie, dyżurny na monitorach jest w stanie odnaleźć osobę, która narusza prawo. Dzięki kamerom wie, gdzie taka osoba aktualnie się znajduje i może do niej wysłać patrol, który podejmie interwencję i nałoży na nią karę - mówi Jarosław Paralusz.

Rzecznik municypalnych przekonuje, żeby mieszkańcy nie byli obojętni na przypadki łamania prawa lub naruszania dobrych obyczajów. Prosi o zgłaszanie takich sytuacji pod alarmowy numer straży miejskiej: 986.