Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kujawsko-Pomorskie. Za kradzież ogórka wartego 4 zł pod sąd! Oszukała na kasie samoobsługowej - zamiast ogórka nabiła 3 bułki

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Klientka z Chełmna zamiast ogórka nabiła na kasę samoobsługową trzy najtańsze bułki, a zamiast garści "krówek" - lizaka.
Klientka z Chełmna zamiast ogórka nabiła na kasę samoobsługową trzy najtańsze bułki, a zamiast garści "krówek" - lizaka. Polska Press archiwum
Klientka "Biedronki" w Chełmnie wpadła na oszustwie przy kasie samoobsługowej. Zamiast ogórka nabiła trzy bułki, a zamiast kilku krówek - lizaka. Oskarżona stanęła przed sądem. Wyrok: winna kradzieży i kara nagany, po nadzwyczajnym złagodzeniu kary.

Zobacz wideo: Kleszcze wciąż aktywne. Jak się przed nimi chronić?

od 16 lat

Sprawę rozstrzygał Sąd Rejonowy w Chełmnie, przy udziale przedstawiciela oskarżyciela, czyli Prokuratury Rejonowej w Chełmnie. Uznał, że wbrew stanowisku prokuratury, kobieta nie dopuściła się oszustwa, tylko przywłaszczenia mienia - ogórka o wartości 4 zł i cukierków krówek wartych 2,5 zł. Zamiast tych towarów nabiła na kasie samoobsługowej tańsze. Łączna strata sklepu, która powstała, równa była 4 złote i 52 grosze.

Sąd uznał kobietę za winną popełnienia wykroczeń z art. 119 par. 1 Kodeksu wykroczeń (kradzież towarów o wartości niższej niż 500 zł), ale zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Pani Karolina ukarana została naganą. Całymi kosztami sądowymi obciążony został Skarb Państwa, czyli - de facto - podatnicy. Dlaczego? Z uwagi na złą sytuację materialną oskarżonej.

Co się wydarzyło w "Biedronce" w Chełmnie przy kasie samoobsługowej?

Do tych wypadków doszło w markecie w Chełmnie minionej zimy. Dokładniej - 19 i 25 stycznia 2023 roku. Pierwszego dnia pani Karolina miała chęć na ogórka. Jak wiadomo, zimą tanie one nie były. Kobieta wybrała sztukę. Przy kasie samoobsługowej zamiast jednak wybrać stosowny dla tego warzywa kod, nabiła trzy najtańsze bułki kajzerki, warte łącznie 0,99 zł. Ogórek wart był 4 zł, więc powstała strata równa 3 zł i 1 gr.

Kolejnego styczniowego dnia ta sama klientka marketu apetyt miała na cukierki krówki. Ich garść o wartości 2,5 zł położyła na kasie samoobsługowej, ale znów nabiła tańszy produkt. tym razem był to lizak o wartości 0,99 zł. W ten sposób powstała dla sklepu strata warta 1,51 zł.

Klientka wpadła i system sprawiedliwości wziął ją w swoje obroty. Jak piszemy na wstępie, oskarżona została o dwa oszustwa.

Sąd o sprawie z Chełmna: to nie oszustwo, tylko przywłaszczenie. Klientka ukarana naganą

Sprawą ogórka i krówek zajmował się z pełną powaga II Wydział Karny Sądu Rejonowego w Chełmnie. Materiał dowodowy potwierdził, że pani Karolina postąpiła dokładnie tak, jak opisujemy powyżej. Sędzia Agnieszka Knade-Plaskacz uznała kobietę za winną.

Jednak - to istotne - nie oszustwa, jak chciała prokuratura, tylko przywłaszczenia sobie ogórka i krówek. Biorąc pod uwagę wartość tych towarów, pani Karolina skazana została za popełnienie wykroczenia (przestępstwo kradzieży ma miejsce, gdy wartość towarów przekracza 500 zł).

Chełmiński sąd zastosował wobec kobiety nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzył jej tylko naganę. Z kosztów sądowych ją zwolnił, z uwagi na jej sytuację majątkową.

Plaga oszustw na kasach samoobsługowych. Wpada młodzież, wpadają starsi...

Przy kasach samoobsługowych oszukują klienci niezależnie od miejsca zamieszkania, płci, wieku, sytuacji majątkowej. Przechytrzyć maszynę udaje się wielu, ale równie wielu wpada w ręce policji, a potem staje przed sądem. Najczęściej niecne praktyki sprytnych klientów odkrywają ochroniarze i monitoring.

Przykłady? Nie brakuje ich z całej Polski, choć przecież tylko drobna część relacjonowana jest w mediach. We Wrocławiu 20-letnia studentka na kasie w Biedronce wszystkie swoje owoce, warzywa i cukierki z koszyka nabijała jako... buraki. Bo były najtańsze. Podobną metodę zastosowała "kupując" bagietki, muffinki i inne cukiernicze przysmaki. Nabijała je wszystkie jako najtańsze kajzerki. Wpadkę zaliczyła za sprawą czujnego ochroniarza.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

W Białymstoku pewna 43-letnia klientka marketów doszła w swym oszukańczym procederze prawie do perfekcji. Masło nabijała na kasę jak buraki, odplamiacz do tkanin jak marchewkę i tak dalej, i tym podobnie. Serię takich "oszczędnych zakupów", które uskuteczniała, przerwał w końcu pewien czujny ochroniarz. Tą kobietą również zajęła się policja.

Warto tutaj przypomnieć, że w niektórych krajach sieci handlowe rezygnują już z kas samoobsługowych. Powód? Takie właśnie sytuacje i rosnące straty.

PS Imię klientki z Chełmna zostało w tekście zmienione.

WAŻNE. Kradzież czy oszustwo? Czy można oszukać kasę?

  • Nie ma jednolitej linii orzeczniczej w polskich sądach, jeśli chodzi o tego typu sytuacje. Czasem przyłapani klienci uznawani są za winnych oszustwa, czasem kradzieży (zazwyczaj traktowanej jako wykroczenia, bo wartość towaru nie przekracza 500 zł). Oczywiście, bywa i tak, że sądy w ogóle nie dostrzegają winy klienta sklepu, np. wtedy, gdy udowodni, że po prostu się pomylił.
  • Czy można oszukać kasę? Oto jest pytanie. Według niektórych prawników (w tym: sędziów) nie można, bo oszukać w myśl prawa można osobę fizyczną, a nie urządzenie. Zdaniem innych, kasy samoobsługowe to nic innego jak system, za którym zawsze stoi człowiek/ludzie.
  • Ostatecznie liczyć trzeba na zdroworozsądkowe podejście sędziów, którzy obiektywnie potrafią ocenić, czy na ławie oskarżonych zasiada złodziej, oszust, czy może zwykły człowiek, który w wyniku pomyłki wcisnął przycisk nie tego towaru, co miał go w koszyku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto