Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszmarny powrót znad morza

(GK), red
Korki na autostradzie A1. Bywało, że ciągnęły się od punktu poboru opłat w Nowej Wsi do węzła w Lubiczu.
Korki na autostradzie A1. Bywało, że ciągnęły się od punktu poboru opłat w Nowej Wsi do węzła w Lubiczu. Jacek Smarz
Dużo stania w korkach i dużo nerwów - o drogowym horrorze mówią mieszkańcy Torunia, którzy w niedzielny wieczór wracali autostradą A1 z Wybrzeża. Na to, że w kolejny wrześniowy weekend bramki wjazdowe na trasę zostaną otwarte, nie ma co liczyć.

Piękna pogoda sprzyjała planowaniu wrześniowego weekendu na Wybrzeżu. Na słoneczne plaże ruszyli także torunianie, bo przecież autostrada A1 zdecydowanie „skróciła” drogę nad morze. Wydawało się także, że po wakacjach korki na wjazdach i punktach poboru opłat będą funkcjonowały jedynie jako przykre i coraz bardziej odległe wspomnienie.

Niestety, tak jak słońce, plaża i morze nie zawiodły, tak autostrada - szczególnie w niedzielę - słabo wypadła w konfrontacji z tak dużą liczbą samochodów.

- To skandal, że w takiej sytuacji pobiera się jeszcze opłaty za przejazd - denerwuje się pan Andrzej (nazwisko do wiadomości redakcji) z Torunia, który w niedzielę wybrał się na plażę w Gdańsku Jelitkowie.

Jedynka, gaz, hamulec

Do Trójmiasta dojechał szybko i bez żadnych problemów, i to - jak przyznaje - uśpiło jego czujność. Kiedy o godz. 18.30 zbierał się do powrotu, był przekonany, że trasę pokona równie sprawnie. Niestety, bardzo się pomylił.

- Do trójmiejskiej obwodnicy dojechałem trasą S7 i od razu znalazłem się w gigantycznym sznurze samochodów, który - jak widziałem z wiaduktu - ciągnął się hen daleko w stronę Gdyni - wspomina pan Andrzej. - Załamałem się, bo przecież do autostradowych bramek w Rusocinie było jeszcze ponad cztery kilometry. Na szczęście, powoli, bo powoli, ale jednak jakoś posuwaliśmy się do przodu.

Przejechanie czterech kilometrów zajęło torunianinowi ponad pół godziny. Gdy w końcu pobrał bilet autostradowy, znów wstąpiła w niego nadzieja. Wydawało się, że problemy zostały w Rusocinie i wreszcie można wcisnąć gaz. I rzeczywiście, kolejne kilometry minęły błyskawicznie, czyli w normalnym tempie autostradowym. Niestety, kilka kilometrów przed węzłem w Warlubiu pan Andrzej po raz kolejny stanął w korku. Tym razem na dobre.

- Jedynka, parę metrów do przodu, hamulec, i znów - jedynka, parę metrów do przodu, hamulec - tak wyglądało to podróżowanie na A1 - relacjonuje kierowca. - Gdzieś po 30 minutach zaczęło się robić nerwowo, bo niektórzy najwyraźniej nie wytrzymywali tego napięcia. Trąbienie, wpychanie się na sąsiedni pas, jazda i zatrzymywanie się na pasie awaryjnym. Jednym słowem horror. W tym momencie miałem już dość autostrady.

Lepiej zjechać w Lisewie...

Po jakimś czasie okazało się, że przyczyną korka jest zwężenie z powodu robót drogowych - auta musiały zmieścić się na jednym pasie. Kiedy już torunianin pokonał to wąskie gardło, zaczął zastanawiać się, jakie problemy mogą go spotkać na zjeździe z autostrady w Lubiczu.

Oceniając natężenie ruchu i spodziewając się tam długiej kolejki na punkcie poboru opłat, zdecydował się zjechać już na węźle w Lisewie. Zapłacenie ponad 20 zł za przyjemność podróżowania autostradą przyszło mu wyjątkowo ciężko…

- Pustą drogą pomknąłem do Stolna, gdzie przeprosiłem się ze starą trasą nr 91. Oczywiście straconego czasu nie udało się nadrobić, ale oszczędziłem nerwy - podkreśla torunianin. - Następnym razem już nie wjadę tak bezmyślnie na A1. Opcja ze starą drogą wydaje się coraz korzystniejsza.

Niestety, w podobny sposób niedzielny powrót z Wybrzeża relacjonują też inni torunianie. Niektórzy, zdenerwowani długością autostardowego korka, zjeżdżali z A1 już w Warlubiu.

Ze statystyk prowadzonych przez zarządzającą A1 Amber One na odcinku Rusocin - Nowa Wieś firmy GTC wynika, że w minioną niedzielę ten fragment autostrady pokonało 60260 pojazdów (średnia z lipca to 69900, a sierpnia - 70300). Rzeczywiście najbardziej korkowało się na wjeździe w Rusocinie (czas oczekiwania 30-45 min), lepiej było w Nowej Wsi - na wyjazd trzeba było poczekać - jak zapewnia GTC - do 15 minut.

Przydatna aplikacja

- Głównym powodem tworzenia się zatorów w weekendy jest kumulacja pojazdów, które w konkretnych godzinach, np. w piątek wieczorem, sobotę rano lub niedzielę po południu korzystają z autostrady. Jeśli zaś chodzi o prace remontowe, to mogą one być prowadzone tylko w okresie letnim i zostały tak zaplanowane, by w jak najmniejszym stopniu wpływać na płynność ruchu. Przepraszamy za wszelkie utrudnienia - mówi Anna Kordecka, rzeczniczka GTC, która studzi zarazem nadzieje kierowców na to, że w przypadku dużego natężenia ruchu podczas kolejnego weekendu bramki zostaną otwarte. - Decyzja o zwolnieniu z opłat, czyli otwarciu bramek, leży w gestii ministra infrastruktury i jest ściśle obwarowana. Do ponoszenia szlabanów mogło dochodzić wyłącznie w okresie wakacyjnych weekendów i tylko na wybranych węzłach.

Wszystkie informacje na temat utrudnień na toruńsko-gdańskim odcinku A1 można uzyskać, korzystając z darmowej aplikacji AmberOne w podróży. Przed wyjazdem warto tam zajrzeć.

W miniony weekend na A1 też nie obyło się bez niebezpiecznych zdarzeń. Doszło do 4 kolizji i 3 wypadków, w których rannych zostało 9 osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto