Kontrola PIP w Nicolaus Hotel w Toruniu. Co wykazała? Znamy szczegóły!

Wokół tego czterogwiazdkowego hotelu na toruńskiej starówce kontrowersji ostatnio nie brakuje. Reklamę m.in. poprzez media społecznościowe robią mu telewizyjne gwiazdy, takie jak Magda Gessler czy Katarzyna Sokołowska, jurorka programu "Top Model". Krytyki nie szczędzą natomiast niektórzy byli pracownicy. W piątek opisaliśmy, jak pracodawcę pozwała do sądu pracy była pracownica (na kierowniczym stanowisku), domagając się zapłaty za pracę i 10 tys. zł odszkodowania na naruszenie dobrego imienia.

ZOBACZ WIDEO: Jak żyło się sto lat temu w Toruniu?

Właściciel hotelu, włocławski biznesmen Michał Durmowicz, zdecydowanie zaprzecza temu, by źle traktował personel, zalegał z wypłatami czy zatrudniał na czarno. - Padam ofiarą ludzkiej zawiści - mówił nam przedsiębiorca, dla którego głównym interesem jest dystrybucja warzyw i owoców w ramach firmy HIT Zarejestrowanej we Włocławku.

Sprawdziliśmy, jak Nicolaus Hotel wygląda w oczach inspekcji pracy. PIP ostatni raz kontrolowała obiekt w październiku br. - I była to kontrola kompleksowa - podkreśla inspektor Waldemar Adametz, dyrektor Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy. - Stwierdziliśmy nieprawidłowości dotyczące ewidencjonowania czasu pracy i terminowości wypłaty wynagrodzeń, ale nie były to ciężkie naruszenia prawa pracy.

Jeśli chodzi o wypłaty, to w przypadku kilku pracowników PIP stwierdziła, że dostawali je oni z kilkudniowymi opóźnieniami. Zamiast mieć wynagrodzenia do końca miesiąca, musieli na nie czekać na początku kolejnego. Oczywiście, zaleceniem pokontrolnym inspektorów było w tej kwestii przestrzeganie ustalonych terminów wypłat.

Co z czasem pracy? Nie jest tajemnicą, że w całej branży hotelowej przedsiębiorcy w Polsce mają z tym "problem". Recepcjonistka, która po południu wita nas w hotelu, nierzadko mówi nam też "dzień dobry" nazajutrz. Ile godzin pracuje bez przerwy? Tylko nieliczni goście hotelowi zadają sobie to pytanie. Tymczasem takie kilkunastogodzinne ciągi pracy to zmora polskiego hotelarstwa.

- W Nicolaus Hotel stwierdziliśmy nieprawidłowości dotyczące czasu pracy i poleciliśmy pracodawcy prowadzić jego ewidencję zgodnie z przepisami - przekazuje inspektor Waldemar Adametz. - Kolejne nasze zalecenia dotyczyły prowadzenia akt osobowych pracowników oraz BHP. Podkreślę jednak jeszcze raz, że ciężkich naruszeń praw pracowniczych, takich jak np. niewypłacanie należnych pensji, nie stwierdziliśmy.

Ważną częścią kontroli w hotelu na starówce było zebranie od pracowników tzw. oświadczeń i porównanie ich z oficjalną dokumentacją pracodawcy. Poszczególni pracownicy zostali przez PIP poproszeni, by w oświadczeniach każdy z nich dokładnie opisał: od kiedy jest zatrudniony, w jakiej formie, na jakich warunkach, z jakim wynagrodzeniem. Następnie inspektorzy porównali te oświadczenia z dokumentacją personalną hotelu. Rażących nieprawidłowości nie stwierdzili.

Tymczasem Michał Durmowicz skarży się, że latem i jesienią, wskutek ludzkiej zawiści, przezywał istny kontrolny Armagedon.

- Jedni kontrolerzy wychodzili, drudzy wchodzili. Lipiec, sierpień, wrzesień itd. Inspekcja pracy, sanepid, skarbówka... To przypadek? - pyta retorycznie.