Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kocie budki z ulicy Głowackiego nie trafią na śmietnik? Spółdzielnia mieszkaniowa i opiekunowie zwierząt poszukają kompromisu

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Jedno z ogłoszeń, które zaniepokoiło opiekunów osiedlowych zwierząt
Jedno z ogłoszeń, które zaniepokoiło opiekunów osiedlowych zwierząt Szymon Spandowski
Administracja osiedla Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej przy Chrobrego - Dekerta zamierzała "eksmitować" koty żyjące przy ul. Głowackiego w Toruniu. W piątek, na wystawionych przez mieszkańców domkach pojawiło się ogłoszenie, że jeżeli budki nie zostaną do niedzieli usunięte, trafią wraz z odpadami gabarytowymi na śmietnik. Opiekunowie zwierząt zaprotestowali. Skutecznie, budki nie trafią na śmietnik, a po weekendzie majowym obie strony mają się spotkać, żeby zdecydować o ich przyszłości.

POLECAMY WIDEO: Najniższe emerytury i renty po waloryzacji w 2021 roku

Kocie budki przy ul. Głowackiego postawili okoliczni mieszkańcy. Domki są niewielkie, z daleka wyglądają jak pszczele ule. Do niedawna były osłonięte zielenią, która jednak została wycięta. Poza budkami jest tu również stanowisko do karmienia kotów. Zwierzęta są do niego przyzwyczajone, kiedy wieczorem przychodzi pani, która się nimi opiekuje, wychodzą na jej spotkanie.

Polecamy

- Zwierzęta, które tu mieszkają, są wysterylizowane, wokół budek panuje porządek, dbają o niego sami mieszkańcy osiedla, którzy pomagają pani karmicielce - mówi pani Violetta, mieszkanka sąsiedniego bloku.

Czego domaga się administracja osiedla?

W piątek na budkach pojawiły się ogłoszenia. Administracja osiedla prosi o ich usunięcie i grozi, że w przeciwnym razie nielegalnie postawione budki zostaną we wtorek wyrzucone razem z odpadami gabarytowymi.

- Nie rozumiem tego. Nie przeszkadzają im meble, które gniją na wielkiej stercie, ale zawadzają postawione przez mieszkańców budki? - dziwi się pani Violetta. - Przecież dzięki nim pomagamy miastu spełniać jego ustawowy obowiązek opieki nad wolnożyjącymi kotami. Poza tym w okolicy są szczury, sama widziałam ich trupy na Podgórnej. Cieszę się, że dzięki kotom nie mam tych gryzoni w bloku.

Do nas informacja o zamieszaniu dotarła w piątek wieczorem, wraz z e-mailem przysłanym przez Czytelniczkę.

"Dziś zaniepokoiła mnie kartka, którą zobaczyłam obok jednego z miejsc karmienia i z domkami dla kotów - napisała pani Agata. - Jest na nim informacja, że domki będą zlikwidowane, że zamierzają je wywieźć jak śmieci wielkogabarytowe. Jestem tym oburzona! Jak można mieć takie pomysły w cywilizowanej Europie? Jak można nie wiedzieć jaką rolę pełnią koty wolno żyjące w środowisku miejskim? Jak można nie respektować zapisów w ustawie, przecież jest napisane "zwierzę nie jest rzeczą"!? Przecież to zagrożenie dla życia zwierząt, koty przyzwyczajają się do miejsca, mają i tak bardzo trudne warunki".

Do soboty podobnych listów otrzymaliśmy jeszcze kilka. Jedne są pełne oburzenia, inne smutku.

"Może Państwu uda się zrobić coś w kwestii podejścia administracji osiedla MSM w Toruniu do kotów mieszkających na terenie osiedla w domkach zbudowanych specjalnie dla nich - czytamy w kolejnym liście. - Administracja chce te domki zwyczajnie wyrzucić do śmieci, chociaż nikomu z mieszkańców to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Dzięki temu my osoby starsze, samotne możemy się tymi zwierzętami zajmować i o nie dbać. One są naszymi mruczącymi przyjaciółmi. Jak można nam odbierać sens życia. Te koty nikomu nie robią nic złego. Nie wyobrażam sobie życia bez nich".

Komu przeszkadzają osiedlowe koty?

Z tym, że koty i ich domki nikomu nie przeszkadzają, akurat się zgodzić nie można. Budki były niszczone, a starsza pani, która opiekuje się osiedlowymi kotami, była obrzucana wulgaryzmami.

- Obie przyłapałyśmy pana, który kotom dolewał benzyny czy oleju do karmy - dodaje pani Violetta, która karmicielce pomaga.

- Budki z reguły ustawiają mieszkańcy danej spółdzielni albo wspólnoty. Myślę więc, że spółdzielnia powinna to uwzględnić - mówi Piotr Korpal z Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt. - Idealny rozwiązaniem byłoby, jakby spółdzielnia sama kupiła budki, takie jakie chce i ustawiła w miejscu starych. To nie są wielkie koszty. Likwidacja budek po to, aby pozbyć się kotów jest w sprzeczności z Ustawą o Ochronie Zwierząt i polityką miasta dotyczącą opieki nad zwierzętami wolnożyjącymi.

Poza tym koty mają swoje ścieżki i terytoria, zatem przenoszenie budek, do których zwierzęta już się zdążyły przyzwyczaić, nie ma sensu.

Co na to spółdzielnia?

Koci kryzys wybuchł w weekend, gdy spółdzielnia była zamknięta. W sobotę wysłaliśmy maila w tej sprawie, w poniedziałek przed południem otrzymaliśmy odpowiedź podpisaną przez panią Grażynę Szałkowską, kierownika Administracji Osiedla Chrobrego i Dekerta w MSM.

"Administracja Osiedla Chrobrego i Dekerta informuje, że propozycja usunięcia budek, została podjęta, w związku z licznymi interwencjami mieszkańców Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej z ul. Bartosza Głowackiego - czytamy. - Jednocześnie informujemy, że przed postawieniem budek dla kotów należało zwrócić się o wyrażenie zgody do zarządcy nieruchomości, czyli Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej, co nie miało miejsca. W związku z powyższym, prosimy o kontakt w celu dalszych uzgodnień mających na celu osiągnięcie kompromisu".

Jak się dowiedzieliśmy, kontakt ten już został nawiązany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto