Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiszony arbuz, śledź mango-chili, eliksir życia – nowe smaki Kujaw opanowały Toruń

Wojciech Pierzchalski
Wojciech Pierzchalski
U części pasja zrodziła się dopiero niedawno, ale niektórzy z tych wyjątkowych gospodarzy od lat kultywują rodzinne, wielopokoleniowe tradycje. Jedni stawiają na klasykę i sprawdzone metody, drudzy cały czas szukają tego jednego smaku i nie boją się eksperymentować. Ale jedno ich łączy: pasja i misja, by lokalna żywność była pyszna i zdrowa.
U części pasja zrodziła się dopiero niedawno, ale niektórzy z tych wyjątkowych gospodarzy od lat kultywują rodzinne, wielopokoleniowe tradycje. Jedni stawiają na klasykę i sprawdzone metody, drudzy cały czas szukają tego jednego smaku i nie boją się eksperymentować. Ale jedno ich łączy: pasja i misja, by lokalna żywność była pyszna i zdrowa. Agnieszka Bielecka
U części pasja zrodziła się dopiero niedawno, ale niektórzy z tych wyjątkowych gospodarzy od lat kultywują rodzinne, wielopokoleniowe tradycje. Jedni stawiają na klasykę i sprawdzone metody, drudzy cały czas szukają tego jednego smaku i nie boją się eksperymentować. Ale jedno ich łączy: pasja i misja, by lokalna żywność była pyszna i zdrowa.

Budowa linii tramwajowej na JAR

od 16 lat

Już kolejny raz nad placem przed Urzędem Marszałkowskim w Toruniu unosiły się aromaty potraw, przygotowanych przez lokalnych gospodarzy. Przetwory, wędliny, nabiał czy ryby – tu każdy znalazł coś dla siebie. Wszystko dzięki jarmarkowi producentów biorących udział w programie Lokalna Żywność z Kujaw i Pomorza, prowadzonego przez samorząd województwa.

Polecamy

– Są tu rolnicy z całego regionu. Jarmarki organizujemy, by klienci i producenci mogli się poznać i porozmawiać o wyrobach – tłumaczy Iwona Pielichowska z Urzędu Marszałkowskiego województwa kujawsko-pomorskiego. – Tu wszystko jest edycją limitowaną, za każdym gospodarstwem jest wyjątkowa historia i niepowtarzalne smaki.

Tak działają gospodarstwa XXI wieku

Trudno się nie zgodzić, bo potrawy i pomysły lokalnych wytwórców są jedyne w swoim rodzaju. – Mamy marynowane ryby takie jak karaś czy szczupak ale też sałatki śledziowe o smaku mango-chili-limonka czy pomidor-bazylia-czosnek – wymienia Maciej Gombiński z gospodarstwa Olmat z Kruszwicy. Gospodarz przyznaje, że duże markety robiły podchody, by skorzystać z wyrobów znad Gopła, ale to nie mogło się udać.

– Jesteśmy kucharzami z wykształcenia, ale przede wszystkim z pasji. Wszystkie ryby mamy prosto od rybaków z okolicy lub z Mazur. Nie ma mowy o ulepszaczach czy wzmacniaczach smaku – zaznacza Gombiński.

Działalność jego firmy zaczęła się od przyjaciół i rodziny, którzy byli pierwszymi klientami, tak samo jak w przypadku wielu innych lokalnych gospodarzy. – Zaczęliśmy naszą przygodę od troski o bliskich, chcieliśmy, by jedli zdrową, w pełni naturalną żywność – tłumaczy Dorota Słomkowska z gospodarstwa U Doroty. Rodzina zajmuje się produkcją roślinną, ale dumą napawają ją także wyroby mięsne, głównie z wieprzowiny.

– Używamy tylko mięsa i podstawowych przypraw: sól, pieprz, majeranek, czosnek. Na początku jedli tylko bliscy, ale namówili nas, by rozszerzyć działalność – wspomina Dorota Słomkowska. Dziś jej gospodarstwo rodzinne to 55 hektarów i kameralny sklep w Muczynie.

Dużo pracy, ale dla zdrowia i smaku wszystko

Pracy przy takim gospodarstwie jest masa: zaczyna się rankiem, kończy w nocy. Doskonale o tym przekonał się Krzysztof Witkowski z gospodarstwa Kozie Ławy, zajmującego się produkcją serów. – Zaczynaliśmy od dwóch kóz 12 lat temu, dzisiaj mamy stado dwustu! – mówi. Jego wyroby zaczynają osiągać ogólnopolską renomę. Jeden z serów pleśniowych wyrobu pana Krzysztofa ostatnio zdobył nagrodę na prestiżowym, ogólnopolskim konkursie.

– Ta praca to dwa etaty – przyznaje Emilia Sroka z gospodarstwa Porzeczkowa Kraina niedaleko Kowalewa Pomorskiego. W ofercie gospodarzy prawdziwe połączenie tradycji z nietypowymi smakami. – Naszą ostatnią specjalnością jest kiszony arbuz. Sami go wyhodowaliśmy – zaznacza pani Emilia. Ale oprócz spotkania egzotyki ze starymi, dobrymi kiszonkami, gospodarstwo potrafi zaskoczyć innymi smakami, takimi jak kiszony sok pomidorowy.

– Pierwsze przetwory robiłam 40 lat temu. Dużo nauczyła mnie mama, ale niektóre przepisy są zupełnie autorskie. Wszystko jest całkowicie naturalne, wzmacnia odporność i w dodatku jest smaczne – chwali Emilia Sroka.

Smak przekazywany przez lata

Wielopokoleniową, rodzinną firmą jest także pasieka Tomasza Paula z Gniewkowa. – Jestem trzecim pokoleniem, które ją prowadzi. Zaczynał dziadek 80 lat temu, potem ojciec z braćmi i teraz przyszła moja kolej – opowiada pszczelarz. Dziś pasieka, którą prowadzi z rodziną to 250 uli. – Najbardziej dumny jestem z naszego miodu lipowego. Mamy fantastyczne miejsce do jego wyrobu. Miód jest aromatyczny, a smak niezwykle wyrazisty. Na to trzeba ciężko pracować, głównie w wakacje. Praca z pszczołami zaczyna się wcześnie rano i trwa cały dzień. Ale to nie tylko praca, głównie pasja.

Bogdan Liczbik z gospodarstwa Marianki także dowodzi rodzinnym interesem. Razem z żoną Mirosławą, zajmują się hodowlą drobiu. – Zbliża się Świętego Marcina, więc teraz sprzedajemy głównie gęsinę – mówi gospodarz. Przedsiębiorstwo prowadzi od 15 lat. Najpierw były kury, potem indyki, kaczki i w końcu gęsi, które, jak mówi pan Bogdan, wracają do łask. Drób jest chowany na wolnym wybiegu i karmiony paszą z warzyw i zbóż gospodarstwa.

– Jak to mówią: od szczęśliwej kury, takiej, która sobie zje robaczka, podziobie w piasku, są pyszne i zdrowe jajka. Tego się trzymamy – podkreśla właściciel gospodarstwa Marianki.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Tradycja to też gospodarstwo Marii Wiśniewskiej-Staszak. Specjalność gospodarstwa? Ocet Jabłkowy. – To prawdziwy eliksir życia, jest dobry absolutnie na wszystko! – ocenia gospodyni. Swoje gospodarstwo Ogrody Joli w Mlewie prowadzi od wielu lat. – Jest ogrom pracy, ale dla mnie to sama przyjemność. Już wcześniej we wsi moje wyroby były znane i w końcu koleżanki mnie namówiły, żebym je sprzedawała. Niektóre przepisy są w mojej rodzinie od pokoleń, ale np. konfiturę z buraka sama dopracowałam. Trzy razy zmieniałam przepis, zanim zasmakowała tak, jak powinna!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto