Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jasło wierciło, o. Rydzyk żąda 30 mln

Grzegorz
Fundacja Lux Veritatis walczy o wielkie odszkodowanie. Czy PNiG Jasło, robiąc w Toruniu odwiert związany z poszukiwaniami wód geotermalnych, faktycznie odstawiło fuszerkę?

O potężnej geotermalnej inwestycji i związanych z nią eksperymentach w Toruniu mówi się już od 10 lat. Temat zyskał rozgłos nie tylko z uwagi na skalę projektu, kosztów realizacji, ale i inwestora - Fundację Lux Veritatis, której prezesem i głównym fundatorem jest nie kto inny jak znany i kontrowersyjny redemptorysta o. Tadeusz Rydzyk. W 2008 r., dwa lata po otrzymaniu przez fundację koncesji na prowadzenie prac geologicznych związanych z poszukiwaniem i ustaleniem zasobów wód termalnych, odbył się przetarg na realizację otworu geotermalnego „Toruń TG-1”. Wygrały go Poszukiwania Nafty i Gazu Jasło. Planowany termin ukończenia odwiertów ustalono na 15 marca 2009 r.

Choć od tamtych wydarzeń minęło już kilka lat, interesy jasielsko-toruńskie odbijają się echem. Głośniejszym niż kiedykolwiek. Media obiegła właśnie informacja, że za działania PNiG Jasło na terenie Torunia fundacja ojca Rydzyka oczekuje odszkodowania. Jego kwota jest zawrotna - wynosi ponad 30 mln zł.

Powód żądań? Według przedstawicieli Lux Veritatis, spółka Poszukiwania Nafty i Gazu w Jaśle (dziś już nieistniejąca, jej następcą prawnym jest spółka Exalo Drilling, należąca do PGNiG, kontrolowanego przez Skarb Państwa) w toku prowadzenia odwiertów dopuściła się błędów, ponadto opóźniła rozpoczęcie inwestycji. - Firma, która jest własnością Skarbu Państwa, tak nam nogi podkładała, że to było dramatyczne - mówił o. Tadeusz Rydzyk. Fundacja redemptorysty domaga się też zwrotu kosztów prac naprawczych po rzekomej fuszerce PNiG, które miały kosztować ponad 3 mln euro.

Pierwotnie postępowanie w sprawie prowadził Sąd Okręgowy w Toruniu. Uczestniczyli w nim również, w charakterze interwenientów, ubezpieczyciele Exalo Drilling - m.in. PZU, którego głównym akcjonariuszem jest Skarb Państwa. W listopadzie 2015 r. sąd oddalił powództwo Lux Veritatis, uznając, że doszło do przedawnienia roszczeń. Jednak fundacja odwołała się do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Z zarzutów ujętych w apelacji wynika m.in. że sąd pierwszej instancji nie przesłuchał stron, a bez tej czynności nie jest możliwe ustalenie faktycznej ich intencji przy zawieraniu porozumienia - co podkreślał w mediach reprezentujący Lux Veritatis mecenas Benedykt Fiutowski.

Dlaczego kwota, jakiej domaga się fundacja o. Rydzyka jest tak wysoka? Według pełnomocnika Lux Veritatis, ma rekompensować tzw. utracone korzyści, jakie fundacja mogłaby odnieść, gdyby wszystko przebiegło zgodnie z planem.

We wrześniu 2016 r. gdański sąd apelacyjny przychylił się do wniosku Lux Veritatis i postanowił przesłuchać przedstawicieli fundacji oraz Exalo Drilling. Celem było ustalenie, jak obydwie strony sporu interpretowały określone zapisy w umowach i aneksach. Rozprawa, która miała odbyć się w ubiegły piątek, została jednak przełożona.

- Każda ze stron wskazała jedną osobę(...). Te osoby zostały wezwane, jednak 27 stycznia nie stawił się świadek ze strony pozwanego. Dlatego rozprawa nie mogła się odbyć. W tej chwili sprawa jest na takim etapie, że po raz kolejny będziemy wzywali przedstawicieli strony pozwanej oraz dowodowej i wyznaczymy kolejny termin - prawdopodobnie w marcu - informuje Joanna Organiak z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, pełniąca funkcję koordynatora ds. współpracy sądu ze środkami masowego przekazu.

Zapytaliśmy ją również o dokładną kwotę odszkodowania, jaką rości sobie fundacja o. Tadeusza Rydzyka. - Zasadnicze żądanie strony powodowej sprowadza się do zasądzenia od pozwanych in solidum kwoty: 3 641 372,79 euro i 31 176 228,00 zł wraz z ustawowymi odsetkami - mówi J. Organiak.

W Exalo Drilling zapewniają nas, że zrobią wszystko, aby sąd podtrzymał wyrok, jaki zapadł w listopadzie 2015 r. w Toruniu. - Ta sprawa już raz została zakończona na naszą korzyść, i to bez większych bojów. Natomiast jeżeli ktoś chce dalej walczyć, to oczywiście ma do tego prawo. 30 mln zł to nie są małe pieniądze, zwłaszcza, gdy myśli się o rozwoju. Dlatego nie zamierzamy ich oddawać. To koszt jednego dodatkowego urządzenia, które da pracę wielu osobom i to na kilka dobrych lat - podkreśla Adrian Mielczarek, dyrektor marketingu w Exalo Drilling SA.

Jasielski oddział spółki już nie istnieje, biura przy ul. Asnyka zostały zlikwidowane. Osoby, które tam pracowały, obecnie podlegają oddziałowi krośnieńskiemu. Jak zapewnia Mieczysław Spód z organizacji międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Exalo Drilling, z tytułu roszczeń Lux Veritatis nie mają one żadnych powodów do niepokoju.

- Jeżeli hipotetycznie sprawa byłaby dla nas przegrana, odpowiedzialność poniesie całe Exalo Drilling, z siedzibą w Pile - mówi M. Spód. Jednocześnie podkreśla, że od czerwca 2016 r. spółka jest w trakcie zwolnień grupowych. Końcem grudnia liczyła 1800 pracowników - z czego ok. 400 to mieszkańcy powiatu jasielskiego. Do tematu wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto