Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaki to rodzaj politycznej komunikacji usypia rozum, budząc dziwne demony?

Janusz Milanowski
dr Magdalena Nowak-Paralusz jest socjologiem i politologiem
dr Magdalena Nowak-Paralusz jest socjologiem i politologiem Janusz Milanowski
Dlaczego w Toruniu drugi raz pobito tureckiego studenta? Próbuje wyjaśnić badaczka psychologii polityki dr Magdalena Nowak-Paralusz.

Jak Pani studenci komentują drugi przypadek pobicia w naszym mieście studenta z Turcji?
W zdecydowanej większości dominują komentarze w rodzaju, że takie sytuacje nie powinny w ogóle się zdarzać. Inni obawiają się, że może to mieć wpływ na zmianę wizerunku Torunia. Tylko pojedyncze głosy należą do tych poddających w wątpliwość to zdarzenie.

Czy słowa ważnego polityka mogą mieć wpływ na to, co się dzieje na ulicy? Jeśli takowy kategoryzuje i dzieli ludzi na gorszy i lepszy sort, to...
Jest to zbyt daleko idące wnioskowanie na chwilę obecną i nie utożsamiałabym bezpośrednio słów konkretnego polityka do tej sytuacji. Warto jednak w tym momencie powiedzieć, że politycy różnych formacji mają wpływ na to, jak zachowują się osoby reprezentujące różne poglądy oraz ideologie polityczne. Nie zapominajmy też, że poza politykami istnieją jeszcze media kreujące pewne wzorce, wyolbrzymiając niejednokrotnie wiele sytuacji. Wystarczy przyjrzeć się jak często politycy i media od 2001 r. pokazują osoby pochodzenia arabskiego - wzorzec dość jednoznaczny. Wpływ osób publicznych oraz środków masowego przekazu na zachowania jednostek jest bezsporny. Nie ma jednak wielu badań, które pokazują na ile i w jakim stopniu to, co słyszmy od polityków bądź z mediów bezpośrednio decyduje o podjęciu konkretnego działania. Czynniki wywołujące konkretne zachowania są różnorodne. W Polsce nie było bezpośrednich ataków terrorystycznych wydawałoby się zatem, że nie ma więc powodów do eskalacji zachowań ksenofobicznych. Przyjrzyjmy się jednak wszystkiemu od strony naszej tradycji. Byliśmy bardzo zamkniętym społeczeństwem, poza epizodem oświeceniowym. My nie lubimy obcych u siebie. Wolimy kategoryzować świat na „swoich” i „innych”, bo tak jest łatwiej. Należy z całą mocą podkreślić, że to, co mówią politycy oraz to, co pokazują media, odbija się echem w zachowaniach społecznych.

Nie forsuję żadnej tezy, ale statystyki policyjne odnotowują coraz więcej napaści na tle rasistowskim. Nasiliły się takowe po objęciu rządów przez PiS, co sami możemy dostrzec.
Nie łączyłabym tego z działaniami konkretnego rządu, a raczej widoczną coraz częściej ponadnarodową tendencją do retoryki nienawiści. O Wielkiej Brytanii możemy powiedzieć, że przeżywa to samo. Czy ataki na Polaków na wWyspach związane są z konkretnym rządem? Niekoniecznie - bardziej z tendencją światową, zainicjowaną w 2001 r. Zaczęliśmy wówczas wskazywać, które nacje są dla nas potencjalnym zagrożeniem, a które są bezpieczne. Czy za sprawą tych statystyk możemy oceniać rząd pisowski? Tu byłabym ostrożna w tak jednoznacznych ocenach. Na to jest za wcześnie. Trzeba jeszcze poczekać, bo ogólnie na świecie jest taki trend, że coraz częściej dochodzą do głosu nacjonalistyczne idee i poglądy.

Mam wrażenie, że istnieje - nie wprost - przyzwolenie tej władzy na nacjonalizm, agresję i ksenofobię. Podkreślam - nie dzieje się to wprost. Przykład: Zbigniew Ziobro jako prokurator generalny zawiesza wykonanie wyroku na sprawcy pobicia policjanta podczas demonstracji narodowców. W mojej ocenie zapalono zielone światło dla chuliganów. Można tłuc obcych i lewaków, byle z okrzykiem „Polska dla Polaków” - jak ładnie mi się zrymowało.
Problem w tym, że jeżeli ktoś chce odczytać jakąś intencję w sposób nie szczególnie przez nas akceptowalny, to my, nadając komunikat możemy starać się być precyzyjni, ale problem w tym, że odczytując go odbiorca filtruje przez własne np. uprzedzenia, stereotypy, doświadczenia czy wiedzę. Nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć, jak przyjmie go masa; bo o komunikatach polityków zawsze możemy mówić tylko w kontekście masowym. Są one jednokierunkowe, a więc z gruntu nacechowane nieścisłością. Stąd tak potrzebna rozwaga w wypowiadaniu się osób publicznych. Czy tego typu działania, jak to przez pana przytoczone, wzmacniają agresję? Trudno powiedzieć ?! Na pewno nie pomagają w tym, żeby ją ograniczać. Jeżeli chcemy pokazać, że ksenofobii mówimy „nie”, to trzeba to wyraźnie akcentować, bardzo wyraźnie.

A’propos. Gdy za poprzedniej władzy zdarzyły się ataki rasistowskie w Białymstoku, to wiceminister spraw wewnętrznych powiedział agresorom wyraźnie: „Idziemy po was”. I poszli. A teraz? Nie słyszałem nawet potępienia w imię poprawności politycznej, czy kurtuazji. Jak Pani widzi, upieram się przy tezie „przyzwolenia nie wprost”.
Przyzwolenie - to zbyt duże słowo. Możemy powiedzieć inaczej: rząd bardzo balansuje na krawędzi, jak większość polityków pamiętając o własnym interesie politycznym. Rozumiem, że pan oczekuje wyrazistego stwierdzenia w rodzaju „robicie źle”.

Nie. Chcę wiedzieć, co jest powodem tego, że turecki student nie może zrobić zakupów w nocnym sklepie w centrum Torunia.
To analizujmy dalej. Działania obecnego rządu są balansowaniem na krawędzi, ponieważ nie ma z jego strony zachęty do czynienia zła, ale też nie ma wyraźnie brzmiącego komunikatu: pewnych zachowań nie będziemy tolerować. Proszę jednak zwrócić uwagę, że narracja tego typu nie jest znamienna dla polskiej sytuacji. Większość rządów w takich przypadkach mówi o potrzebie zbadania sprawy, w dalszej kolejności mówi się o podłożu ksenofobicznym i stosunku decydentów do tej kwestii.

Nie ma zgody na palenie kukły Żyda w Polsce - tak mogłoby i powinno to brzmieć.
Dokładnie. Należy jednak się zastanowić, przy okazji takich analiz, jak to się dzieje, że nagle jedna grupa odwraca się od drugiej grupy. Wiadomo, że okres transformacji dla wielu Polaków był bardzo trudny. Przez te ponad 25 lat rządy wszystkich ugrupowań zaniedbywały ich położenie najsłabszych grup społecznych, wychodząc z założenia, że to naturalny efekt zysków i strat. Zapominając, że narastające dysproporcje społeczne, czyli różnica statusów pomiędzy bogatymi i biednymi prowadzi do wzmagania pewnych zachowań. Stąd się wzięła frustracja dużej części społeczeństwa, która poniosła ogromne koszty przemian, a nikt z decydentów się nią nie zaopiekował. Zauważmy, że na całym świecie rozwarstwienie społeczne jest coraz większe i coraz większe są dysproporcję między biednymi a bogatymi, co powiększa wspomnianą frustrację i powiązaną z nią agresję. Dobrze byłoby ustalić, czy powodem napaści na tureckiego studenta był jego wygląd, kultura, z której pochodzi, czy inny czynnik? Jeżeli okazałoby się, że to wszystko spowodowało pochodzenie, to oznacza że poziom frustracji w naszym społeczeństwie jest bardzo wysoki.

Turecki student musiał klęczeć i był obrzucony jedzeniem, zanim go uderzono. A więc nie tylko został pobity, ale także upokorzony...
To niedopuszczalne! Zastanówmy się czy to nam pokazuje poziom nietolerancji, czy agresji wobec innej grupy? Jako socjolog uważam, że jedno i drugie. Atak fizyczny jest przejawem agresji, działania mające na celu dyshonor są bezwzględnie wyrazem braku tolerancji.

Gdy o takich zdarzeniach rozmawiam ze znajomymi wyborcami PiS, zadając konkretne pytania, to nigdy nie otrzymuję konkretnej odpowiedzi. Wmawiają mi przewrażliwienie, dywagują gdzieś, etc. Podobnie jest, gdy pytam: „co ci się nie podoba w Preambule Konstytucji”? Zmieniam więc taktykę i celowo zaczynam używać agresywnych argumentów ad personam. Wówczas moi rozmówcy zaczynają się czuć się jak ryby w wodzie. Dodam, często wykształceni ludzie.
Od 14 lat specjalizuje się w badaniu komunikacji. I zawsze tłumaczę, że w przepięknym polskim języku mamy dwa sposoby komunikowania się: komunikat typu „ja” i typu „ty”. Ten drugi, który pan zastosował jest ewidentnie typu „ty”, kiedy to obrażamy drugą osobę, bądź stosujemy argumenty ad personam. Ukierunkowany jest na konflikt. Natomiast gdy używamy komunikatu typu „ja”, to musimy zacząć od siebie; na przykład: nie podoba mi się jak mówisz o tym i o tym; czyli nazywamy własne uczucia wobec konkretnej sytuacji, opisujemy zachowanie, a następnie mówimy o konsekwencjach tego, co się wydarzy jeżeli takie postępowanie się powtórzy. To jest trudniejsza forma komunikowania się, ponieważ wymaga zaangażowania obydwu stron, ale ukierunkowana na kompromis i rozwiązanie. Dlatego jest rzadziej używana. Wolimy się obrażać niż dyskutować używając argumentów, co przed chwilą pan udowodnił.

Testowałem inny wariant dyskusji. Jeżeli nie mogę uzyskać konkretnej odpowiedzi, to schodzę do poziomu rozmówcy i sprawdzam, co będzie dalej.
Przypomnijmy genezę obecnej formy dyskursu politycznego w Polsce. Pamiętamy, jak prawie 10 lat temu rozjechały się drogi PiS i PO. Obydwie te partie startowały w wyborach prawie jako jedność: różnimy się koncepcjami, ale mamy wspólnego wroga w postaci reprezentacji dawnego układu - SLD. Po wyborach nie były w stanie porozumieć się w kwestii podziału władzy i Donald Tusk powiedział wprost, że nie będą razem tworzyć rządu. Od tego momentu dyskurs polityczny w Polsce nie opiera się na argumentach, tylko na emocjach. Jako społeczeństwo, nie potrafimy tak, jak my w tej chwili, usiąść przy stole i mówić o swoich zapatrywaniach używając argumentów i kontrargumentów. Zamiast tego odnosimy się do emocji, ale to żadne novum. To jest jedno z najlepszych narzędzi komunikacji politycznej. „Rozmycie”, o którym pan wspominał nie jest tylko specjalnością jednej partii. Wielu partiom politycznym zależy na rozmyciu problemu, ponieważ im mniej zrozumieją odbiorcy, tym lepiej. Pamiętajmy, że komponent emocjonalny najsilniej różnicuje wyborców i pozwala uzyskać najszybszy efekt polityczny. To, co pan przywołał, jest właśnie dokładnie tym, o czym teraz powiedziałam. W tej chwili retoryka wszystkich partii politycznych w Polsce oscyluje wokół emocjonalnego komponentu postawy.

Zatem moi znajomi wyborcy PiS powielają schemat komunikacji politycznej swojej partii?
Dokładnie.

Podsumowując w uproszczeniu. Skoro za sprawą komunikacji politycznej, która odwołuje się do emocji...
...przestaje działać komponent poznawczy.

...to rozum śpi i budzą się demony, a w rezultacie turecki student musi klęknąć przed toruńskimi chuliganami.
Takie sytuacje trzeba zdecydowanie piętnować i nieważne, który komponent postawy przeważa. Trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, że to jest niegodne.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto