Horror w Chełmży przed sądem. Adrian K. pobił, zgwałcił i chciał zabić? Grozi mu dożywocie
Oskarżony nie przyznaje się też do gwałtów czy zmuszania kobiety do współżycia. Twierdzi, że owszem - mieli stosunek - ale kilka dni przed zdarzeniem i to za zgodą partnerki. Wcześniej współżyli regularnie. Inaczej też Adrian K. relacjonuje przemoc, do której doszło 7-8 czerwca w dworcowym pustostanie. Czytaj też:Frankowicze wygrali z bankiem w sądzieRekordowy pozew o 24 miliony złotych - Przyznaje się do tego, że uderzył kobietę kilka razy z otwartej dłoni i pięścią w twarz oraz brzuch. A także do tego, że oblał ją wodą, kazał spać na ziemi i przypalał rozgrzaną zapalniczką. Zaprzecza jednak temu, by ugodził ją śrubokrętem. Tłumaczy, że ze złości wbił go w podłogę i stąd na niej odciski narzędzia - mówi adwokat Mariusz Lewandowski. Już siedział za kratami, a teraz grozi mu dożywocie Opisywana para w przeszłości wchodziła już w konflikty z prawem. W najpoważniejsze - Adrian K. , który w 2008 roku był skazany za ciężkie uszkodzenie ciała oraz udziału bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia z ciężkim uszkodzeniem ciała. Przestępstwa obecnie zarzucane Adrianowi K., z usiłowaniem zabójstwa na czele, zagrożone najsurowszymi karami - z dożywotnim pozbawieniem wolności włącznie. Do tematu będziemy wracali. WARTO WIEDZIEĆ:8 listopada ub.r. Prokuratura Okręgowa w Toruniu zmieniła zarzuty dla Adriana K. W świetle opinii biegłego o obrażeniach kobiety nie było już mowy o spowodowaniu u niej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nadal są to jednak zarzuty najcięższego kalibru. - Podejrzanemu zarzucamy usiłowanie zabójstwa, kilkukrotne zgwałcenie kobiety ze szczególnym okrucieństwem, pozbawienie jej wolności oraz spowodowanie uszkodzeń ciała trwających powyżej 7 dni. A wszystko to w warunkach powrotu do przestępstwa, czyli tak zwanej recydywy - podkreśla prokurator Jarosław Kilkowski.