Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia psa Tolka, pogryzionego przez labradora. Chwyta za serce!

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Foksteriera Tolka i jego właściciela wiąże silna, wyjątkowa więź -potwierdzili w sądzie świadkowie.
Foksteriera Tolka i jego właściciela wiąże silna, wyjątkowa więź -potwierdzili w sądzie świadkowie. Magdalena Grabowska Polska Press (fot. ilustracyjne)
5000 zł z odsetkami — takie odszkodowanie i zadośćuczynienie za krzywdy ma dostać pracownik UMK, którego ukochany pies Tolek został pogryziony przez niedopilnowanego labradora. Sprawą zajmował się Sąd Rejonowy w Toruniu. Na sali sądowej nie brakowało emocji. Tym bardziej że w przeszłości pan Roman i jego pies doświadczyli już prawdziwego dramatu.

Zobacz wideo: Waloryzacja 2022 - od marca podwyżki

od 16 lat

Pan Roman to szeregowy pracownik UMK w Toruniu, ze skromną pensją. Jak wyznał przed Sądem Rejonowym w Toruniu, foksterier Tolek jest dla niego najbliższą istotą, której poświęca cały swój czas i energię. Potwierdzili to świadkowie; w tym weterynarz.

Pan Roman i jego pies Tolek - historia wielkiej przyjaźni z dramatem w tle

Mężczyzna nigdy się nie ożenił. Mocno związany był z mamą, która jednak od dekady już nie żyje. W marcu 2012 roku natomiast pan Roman przeżył dramat, który silnie odbił się na jego życiu. Był na spacerze z młodziutkim wówczas Tolkiem, gdy został zaatakowany przez dwa duże psy pewnego małżeństwa. Wskutek ataku nie tylko doznał poważnych obrażeń fizycznych, ale i psychicznej traumy. Od tej pory zmaga się ze stanami lękowymi i depresyjnymi.

Jak zaznaczył teraz Sąd Rejonowy w Toruniu, w owym 2012 roku właściciele psów nie interweniowali, bo byli przekonani, że "ich psy obrabiają sarnę" i godzili się na to. Po tej historii w wyroku karnym nie orzeczono żadnej nawiązki dla pokrzywdzonego pana Romana, choć był reprezentowany przez adwokata.

Polecamy

Mężczyzna do dziś jest przekonany, że wtedy jego prawnik nie reprezentował jego interesów uczciwie. Dlaczego? Właścicielka agresywnych psów była córką znanego w toruńskim środowisku profesora prawa (już nieżyjącego). Stąd miały płynąć naciski. Więcej: na pana Romana naciskał nawet jego własny brat. Mówił, że jeśli w sprawie karnej będzie zbyt wiele się domagał, to pracę na uniwersytecie straci zarówno córka profesora, jak i ich własna matka, również tu zatrudniona.

Wszystkie te okoliczności odnotował teraz Sąd Rejonowy w Toruniu, zajmując się wydarzeniami, do których doszło 16 lutego 2018 roku. Cały kontekst daje bowiem wyobrażenie o tym, jak te lutowe wypadki odbiły się na życiu pana Romana. I to, jakie doświadczenia miał dotychczas w kontaktach z miejscową Temidą...

Nieupilnowany labrador rzucił się na Tolka. Skutek? Martwica krtani u psa i trauma jego właściciela

Przez lata foksterier Tolek stał się najbliższą dla swego pana istotą. 16 lutego 2018 roku wieczorem pan Roman wyszedł psem na spacer. Prowadził go na smyczy; spacerowali przed blokiem. Nagle z klatki budynku wybiegł labrador - zerwał się swoim właścicielom ze smyczy i rzucił się Tolkowi do gardła.

Sytuacja była bardzo dynamiczna. Pan Roman był przerażony, ale psy w końcu udało się rozdzielić. Tylko część przebiegu dramatu nagrała kamera przemysłowa. Nagranie było najpierw dowodem w sprawie wykroczeniowej (właściciel labradora za nieupilnowanie go ukarany został grzywną), a następnie w opisywanej sprawie odszkodowawczej. Jest ono jednak krótkie i pozbawione głosu.

Polecamy

Co działo się dalej? Z krwawiącym zwierzakiem pojechał do weterynarza. W klinice Tolek był operowany, a potem długo leczono. Wdrożono antybiotykoterapię, leczenie obrzęków i wylewów, leczenie przeciwbólowe. Potem konieczne było jeszcze podawanie psu antydepresantów. Leczenie było długie i kosztowne jak na budżet pana Romana. Wiązało się też z kosztownym kursowaniem taksówkami, także nocami (mężczyzna nie ma samochodu).

Ciężko odchorował te wydarzenia także sam pan Roman. Wróciła depresja, musiał podjąć leczenie. - W tym okresie schudł, z domu wychodził tylko wtedy, kiedy pies tego potrzebował. Nie mógł spać, ograniczył kontakty z ludźmi. W okresie od 21 marca 2018 do 19 grudnia 2018 pięciokrotnie zasięgał porady lekarza psychiatry i zgodnie z jego zaleceniami zażywał antydepresanty - odnotował teraz Sąd Rejonowy w Toruniu. Dodając, że to leczenie trwało potem dłużej, skutki uboczne przyjmowania leków mężczyzna odczuwa do dziś.

Właściciel labradora twierdził, że pan Roman był po alkoholu. A jego partnerka gubiła się w zeznaniach...

Gdy pan Roman doszedł do jako takiej formy psychicznej i wrócił do pracy, postanowił dochodzić finansowej satysfakcji od właściciela labradora. Pana M.T pozwał o zwrot 3500 zł za leczenie psa (z odsetkami) i 15.000 zł zadośćuczynienia za swoje psychiczne cierpienia.

Polecamy

Sprawa trafiła do X Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Toruniu. Pozwany właściciel płacić nie chciał. Kwestionował koszty leczenia Tolka, a w ogóle winą za lutowe wypadki i obarczał pana Romana. Twierdził, że ten był pod wpływem alkoholu. I że gdyby wziął swojego foksteriera po prostu na ręce, to do pogryzienia by nie doszło.

Na sali sądowej emocji nie brakowało. Poruszające były zarówno zeznania samego pana Romana, jak i licznych świadków w tej sprawie. Szczególnie - weterynarza. Ten nie tylko potwierdził proces i koszty leczenia, ale i niespotykaną więź łącząca pana Romana i Tolka. Lekarz podkreślił, że nigdy alkoholu od mężczyzny nie wyczuł.

Kontrowersje wzbudziły zeznania partnerki pana M.T. "Jej zeznania nie miały w sprawie dużego znaczenia. Z jednej strony na pewno nie były wiarygodne, jeśli chodzi o twierdzenia świadka (technika weterynarii co znamienne) o tym, że pies powoda został chwycony w okolicy karku, a nie szyi, przez co pogryzienie nie było poważne, skoro przeczą temu w sposób oczywisty stwierdzone przez lekarzy weterynarii obrażenia i ich skutki – martwica tchawicy, czyli narządu, który na pewno nie znajduje się na karku psa. Świadek najwyraźniej chciała bardzo pomóc partnerowi i mówiła o rzeczach, których nie widziała"- odnotował sąd.

W toku procesu wyszło też na jaw, że właściciele labradora mieli z nim kłopoty od kilku lat. Tamtego lutowego wieczora nie był agresywny po raz pierwszy.

Wyrok: odszkodowanie i zadośćuczynienie. "Jeśli pies się zerwie, to zawsze odpowiada właściciel"

Na mocy wyroku Sądu Rejonowego w Toruniu pan Roman ma otrzymać dokładnie 3.516 zł (z odsetkami) odszkodowania. To koszty leczenia Tolka i kursów taksówkami. Poza tym - 1.500 zł zadośćuczynienia za krzywdę psychiczną. O wiele mniej niż pan Roman się domagał, ale jednak. Sędzia Jolanta Sikorska wyjaśniła, że oczekiwane 15.000 zł to kwota wygórowana i żądanie należało miarkować.

Polecamy

- Właściciel psa winien stosować takie metody utrzymania psa na smyczy, aby były one zawsze skuteczne. Jeśli pies się zerwie — to, wbrew przekonaniu pozwanego — zawsze odpowiada właściciel. Jeśli pies jest agresywny, bo przecież takie też się zdarzają, to po prostu wymaga to bardziej skutecznych metod pełnej kontroli nad jego spacerem — podkreśliła w uzasadnieniu wyroku sędzia.

Wyrok w opisywanej sprawie opublikowany został 22 marca br. w Portalu Orzeczeń Sądowych i oznaczony jako nieprawomocny.

PS Imiona w tekście zostały zmienione.

WAŻNE. Z uzasadnienia wyroku: silny związek z psem i brak dowodów na jakiekolwiek problemy alkoholowe

"Sąd dał wiarę zeznaniom świadka M. K., lekarza weterynarii, który leczył psa od sierpnia 2018. Potwierdził duże zaangażowanie właściciela w leczenie pupila oraz silny związek z nim i zeznał na okoliczność skutków zdarzenia dla zdrowia psa – martwica tkanek tchawicy zagrażająca życiu psa. Potwierdził także wystawione przez siebie faktury i recepty oraz rachunki, tych jednak pozwany nie neguje. Nie było żadnych podstaw, aby powziąć jakiekolwiek wątpliwości co do rzetelności i prawdziwości zeznać lekarza, który nie ma żadnego interesu w tym, aby zeznawać na korzyść powoda".

"Świadek M. J. to lekarz psychiatra, u którego powód leczy się z powodu nawrotu objawów depresyjno – lękowych łączonych przez pacjenta z pogryzieniem jego psa w lutym 2018. Ten świadek także nie odnotował objawów problemów alkoholowych u powoda. Zdaniem sądu brak podstaw, aby negować wiarygodność tego świadka".

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto