Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorączka w handlu. Praca do północy i wojny maseczkowe z klientami. "Tak ciężko nigdy nie było" - skarżą się pracownicy

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Policja także w naszym regionie kontroluje sklepy pod względem przestrzegania reżimu sanitarnego.
Policja także w naszym regionie kontroluje sklepy pod względem przestrzegania reżimu sanitarnego. KWP Bydgoszcz
Ostatnie dni przed Bożym Narodzeniem to trudny czas dla pracowników handlu. Wiele sklepów wydłużyło czas pracy, nawet do północy. Powtarzają się awantury z klientami, którzy nie noszą maseczek i oburzają się na limity w sklepach.

Zobacz wideo: Morsowanie dla każdego? Niektórzy muszą uważać!

- Tak ciężkiego grudnia nie pamiętamy - mówią ekspedientki dyskontu w Toruniu. Sklep wydłużył godziny pracy do 23.00, co oznacza, że personel opuszcza go po północy. W mieście, w którym oszczędza się na oświetleniu ulic, wymęczone sprzedawczynie muszą jeszcze się bać o powrót do domu. "Żadne pieniądze tego nie wynagrodzą" - podkreślają.

Gorączka w sklepach i awantury z klientami

Wydłużone godziny pracy części sklepów przed Bożym Narodzeniem są na rękę klientom, ale nie pracownikom. Wielu np. z Biedronek i tak musi już pracować w niedziele, bo ich sklepy zamieniły się w placówki pocztowe. Odbierają za to dni wolne w tygodniu, ale szczęśliwi z tego powodu raczej nie są.

Polecamy

- A najgorsze są teraz awantury z klientami, którzy nie chcą założyć maseczki i tymi, którzy nie akceptują limitu w sklepie. Awanturują się, że muszą poczekać w kolejce, bo np. u nas może być 8 klientów jednocześnie - skarży się ekspedientka ze sklepu odzieżowego w Toruniu. - Menadżerka to od nas, pracowników, wymaga pilnowania reżimu sanitarnego.

Gołym okiem w wielu sklepach widać też braki kadrowe: nieczynne kasy, skromną obsługę na salach. Według związków zawodowych, z "Solidarnością" na czele, to wina zbyt niskich pensji. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji mówi: to nie tak - problemy kadrowe przy niskim bezrobociu ma 80 proc. pracodawców.

Ciężka praca personelu z koniecznością pilnowania reżimu sanitarnego. "Klienci tego nie rozumieją"

- Gdy przyjdzie na kontrolę policja, straż miejska czy sanepid, to nie tylko my musimy mieć maseczki (nosimy), ale i klienci w sklepie. To od nas się wymaga tego, żeby dyscyplinować klientów. Tylko, że ludzie są coraz bardziej agresywni. O tych "pod wpływem" już nie wspomnę. To są prawdziwe wojny maseczkowe - opowiada pracownica sklepu "Żabka" w centrum Torunia.

Personel sklepów odzieżowych natomiast zobowiązany jest w ramach pilnowania reżimu sanitarnego do regularnego sprawdzania przebieralni. Niestety, nie brakuje klientów, którzy zostawiają w nich zużyte maseczki. Stres pracowników pogłębia fakt, że w wielu placówkach powrócono do limitów klientów. -O szczepienia nie pytamy, bo to mija się z celem. Zresztą, takim pytaniem też można wywołać agresję. Ale już samo proszenie, by zaczekać przed drzwiami, bo mamy limit na sali, wywołuje u niektórych silne zdenerwowanie - mówi nam sprzedawczyni w popularnej sieciówce odzieżowej.

Pracownicy handlu nie pierwszy raz przeżywają gorący okres przedświąteczny. W tym roku jednak, jak podkreślają, jest im wyjątkowo trudno z powodu reżimu sanitarnego i zmęczenia nim części klientów. - Ludzie złość wyładowują na nas, a przecież nie my te zasady wymyśliłyśmy. Za to musimy ich pilnować, bo tego wymaga pracodawca. Klienci często tego nie rozumieją - ubolewają sprzedawczynie.

Warto przeczytać

Są braki kadrowe, bo sklepy płacą za mało? Prawda według związkowców i prawda według organizacji pracodawców

Na przeciążenie pracą sklepowego personelu, braki kadrowe i wciąż zbyt niskie zarobki zwracają uwagę różne organizacje związkowe. Handlowa NSZZ Solidarność protest organizowała już na początku listopada. Wtedy też petycję złożyła Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza tak znane sieci handlowe jak: Biedronka, Lidl. Auchan, Carrefour, Obi, Castorama, Jysk, Pepco czy Decathlon.

Zarzuty i postulaty związkowców POHiD uznała generalnie za przesadzone i nieuzasadnione. Braki kadrowe? "Deficyt kadr wynika z sytuacji demograficznej, co potwierdzają dane GUS. Obecnie 80 proc. polskich pracodawców ma problem ze znalezieniem pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami. Z roku na rok wzrasta liczba zatrudnionych w handlu i tylko w IV kwartale br. planowany jest wzrost zatrudnienia o 7 proc."- odpowiada organizacja pracodawców.

Przeciążenie pracą? "W okresie pandemii część placówek handlowych skróciła godziny otwarcia. Te, które zdecydowały się wydłużyć godziny otwarcia, motywując to koniecznością zwiększenia bezpieczeństwa sanitarnego, poprzez rozłożenie ruchu klientów na większą liczbę godzin, przyznawały pracownikom dodatkowe benefity finansowe. Dlatego uważamy, że tak bezkrytycznie formułowane zarzuty są przejawem złej woli ZZ, które – zamiast bronić Pracodawców i zrozumieć trudności w funkcjonowaniu w okresie pandemii –uderzają bezpośrednio w wizerunek Pracodawców, nie dostrzegając wysiłku, jaki branża podejmuje na rzecz zaspokojenia potrzeb społecznych" -twierdzi POHiD.

Wzrost wynagrodzeń? "Wysunięte przez NSZZ Solidarność żądanie „realnych podwyżek” dla pracowników handlu ma wydźwięk czysto demagogiczny i jest bezpodstawne. Podwyżki płac w handlu mają charakter realny i wymierny. Wzrost pensji w handlu jest wyższy kwotowo i procentowo od wzrostu w sektorze finansów publicznych. Wynagrodzenie oferowane pracownikom sklepów przez firmy członkowskie POHiD przekracza średnio o 30 proc. minimalne wynagrodzenie krajowe. Są firmy, które – oprócz corocznych podwyżek wynagrodzeń i premii finansowych – oferują dodatki za pracę w czasie pandemii, za pracę w niedziele, bonusy świąteczne, bonusy frekwencyjne związane z natężeniem handlu w okresie przedświątecznym itp. Pracownicy handlu mają dostęp do wielu benefitów pozapłacowych dla siebie i swoich rodzin, jak np. prywatnej opieki medycznej czy pakietów socjalnych" - odpowiada organizacja pracodawców.

Warto przeczytać

Skrzynka mailowa STOP Nieuczciwym Pracodawcom zasypana mailami ze skargami od pracowników handlu

Tylko od 1 listopada do połowy grudnia br. do stowarzyszenia Stop Nieuczciwym Pracodawcom dotarło ponad 100 skarg i zapytań bezpośrednio od pracowników handlu. "Największym problemem, z jakim muszą radzić sobie pracownicy, jest przestrzeganie zasad reżimu sanitarnego. Sklepy regularnie kontrolowane są przez policję i pracowników sanepidu, a pracownicy są karani mandatami za brak maseczek, źle nałożone czy brak pilnowania dystansu między klientami"- podaje portal branżowy Pulshr.

- Potrzebne są tu jasne wytyczne jak zachowywać się wobec klientów, którzy nie przestrzegają zasad sanitarnych. No i mam również apel do samych klientów: kultura i cierpliwość. Bez tego nie da się spokojnie pracować, ale i robić zakupów. Wiele skarg dotyczy niecierpliwych, złośliwych, awanturujących się klientów. Otrzymujemy wiadomości od pracowników sklepów, którzy są wręcz doprowadzani do płaczu przez klientów. To często bardzo dramatyczne relacje - nie kryje Małgorzata Marczulewska, prezes stowarzyszenia Stop Nieuczciwym Pracodawcom (dla: Pulshr.pl, 15 grudnia 2021).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto