Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Get Well Toruń - Stal Gorzów 35:54. Frątczak: - Jason Doyle miał mnóstwo szczęścia [ZDJĘCIA]

PB
Fatalnie rozpoczął się sezon ligowy dla żużlowców Get Wellu Toruń. Już w pierwszym wyścigu meczu w Gorzowie stracili mistrza świata Jasona Doylea. Australijczyk słabo wystartował i próbował zaatakować przy wyjściu z pierwszego łuku. Nadział się jednak na koło motocykla Linusa Sunstroema i zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek. Najpierw wylądował na prawym barku, a później przekoziołkował po torze i uderzył o nawierzchnię potylicą. Wyglądało to makabrycznie. Kibice zamarli, bo bali się, iż upadek mógł skutkować jakimiś obrażeniami neurologicznymi. W najlepszym przypadku skończyć się miało „tylko” na złamanym obojczyku. Tymczasem...
- Miał chłop mnóstwo szczęścia - przyznaje menedżer Get Wellu Jacek Frątczak. - Ja też, jak zobaczyłem wypadek, byłem przerażony. Ale - na szczęście - nic wielkiego się nie stało. Skończyło się na siniakach. Jason jeszcze w niedzielę opuścił szpital. Szykujemy go na sobotni mecz z Betardem Spartą na Motoarenie. Na razie Australijczyk rehabilituje się w Anglii, ale zapowiedział, że przyjedzie na trening. Pewnie poniedziałek był dla niego krytyczny, bo na drugi dzień boli najbardziej, ale potem z każdą godziną powinien czuć się lepiej.

Niewątpliwie upadek Doylea już w pierwszym wyścigu trudnego meczu w Gorzowie musiał negatywnie wpłynąć na cały zespół. Get Well został osłabiony sportowo, bo stracił lidera, ale też i mentalnie, bo nikt nie lubi oglądać kolegi z toru w karetce.
- W tym momencie wzrasta rola menedżera - dodaje Jacek Frątczak. - Trudno, żebym jechał na mecz z założeniem, że stracę w pierwszym wyścigu lidera zespołu i był przygotowany taktycznie na taki wariant, ale można przecież szybko zastosować różne manewry taktyczne. 

No i - przede wszystkim - dotrzeć do zawodników mentalnie, by walczyli na sto procent o zwycięstwo. Wiem, że ktoś może powiedzieć, że to zawodnicy ryzykują na torze, a menedżer może co najwyżej dostać w głowę słonecznikiem od jakiegoś niezadowolonego kibica, ale to ważne, żeby zawodnicy nie rozpamiętywali upadku kolegi. Dlatego, generalnie, jestem zadowolony, że nasi zawodnicy podjęli walkę. Nie będę nikogo wyróżniał, bo przecież przegraliśmy mecz, ale cieszę się, że moi podopieczni zostawili sporo serca na torze. Zabrakło nam liderów, za to niemal cały zespół pojechał w miarę równo. Zdaję sobie jednak sprawę, że każdego z zawodników, którzy pojechali w Gorzowie, stać na więcej.

Torunianie przegrali 35:54. Na pewno dużo więcej można było liczyć po Nielsie Kristianie Iversenie, który przez sześć poprzednich sezonów reprezentował Stal. W niedzielę zdobył jednak tylko 7+1 punktów. Również Rune Holta mógł pojechać lepiej, bo osiem punktów nie jest do końca satysfakcjonującym wynikiem. Kompletnie zawiódł Igor Kopeć-Sobczyński (dwa biegi bez walki z rywalami i punktu), reszta pojechała bez fajerwerków, ale też i bez kompromitacji.

Teraz przed torunianami arcyważny mecz u siebie z Betardem Spartą Wrocław. W sobotę (godz. 18) znów pojadą bez Chrisa Holdera, ale na szczęście z Jasonem Doylem. To spotkanie może mieć kolosalne znaczenie dla dalszej części sezonu.
Fatalnie rozpoczął się sezon ligowy dla żużlowców Get Wellu Toruń. Już w pierwszym wyścigu meczu w Gorzowie stracili mistrza świata Jasona Doylea. Australijczyk słabo wystartował i próbował zaatakować przy wyjściu z pierwszego łuku. Nadział się jednak na koło motocykla Linusa Sunstroema i zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek. Najpierw wylądował na prawym barku, a później przekoziołkował po torze i uderzył o nawierzchnię potylicą. Wyglądało to makabrycznie. Kibice zamarli, bo bali się, iż upadek mógł skutkować jakimiś obrażeniami neurologicznymi. W najlepszym przypadku skończyć się miało „tylko” na złamanym obojczyku. Tymczasem... - Miał chłop mnóstwo szczęścia - przyznaje menedżer Get Wellu Jacek Frątczak. - Ja też, jak zobaczyłem wypadek, byłem przerażony. Ale - na szczęście - nic wielkiego się nie stało. Skończyło się na siniakach. Jason jeszcze w niedzielę opuścił szpital. Szykujemy go na sobotni mecz z Betardem Spartą na Motoarenie. Na razie Australijczyk rehabilituje się w Anglii, ale zapowiedział, że przyjedzie na trening. Pewnie poniedziałek był dla niego krytyczny, bo na drugi dzień boli najbardziej, ale potem z każdą godziną powinien czuć się lepiej. Niewątpliwie upadek Doylea już w pierwszym wyścigu trudnego meczu w Gorzowie musiał negatywnie wpłynąć na cały zespół. Get Well został osłabiony sportowo, bo stracił lidera, ale też i mentalnie, bo nikt nie lubi oglądać kolegi z toru w karetce. - W tym momencie wzrasta rola menedżera - dodaje Jacek Frątczak. - Trudno, żebym jechał na mecz z założeniem, że stracę w pierwszym wyścigu lidera zespołu i był przygotowany taktycznie na taki wariant, ale można przecież szybko zastosować różne manewry taktyczne. No i - przede wszystkim - dotrzeć do zawodników mentalnie, by walczyli na sto procent o zwycięstwo. Wiem, że ktoś może powiedzieć, że to zawodnicy ryzykują na torze, a menedżer może co najwyżej dostać w głowę słonecznikiem od jakiegoś niezadowolonego kibica, ale to ważne, żeby zawodnicy nie rozpamiętywali upadku kolegi. Dlatego, generalnie, jestem zadowolony, że nasi zawodnicy podjęli walkę. Nie będę nikogo wyróżniał, bo przecież przegraliśmy mecz, ale cieszę się, że moi podopieczni zostawili sporo serca na torze. Zabrakło nam liderów, za to niemal cały zespół pojechał w miarę równo. Zdaję sobie jednak sprawę, że każdego z zawodników, którzy pojechali w Gorzowie, stać na więcej. Torunianie przegrali 35:54. Na pewno dużo więcej można było liczyć po Nielsie Kristianie Iversenie, który przez sześć poprzednich sezonów reprezentował Stal. W niedzielę zdobył jednak tylko 7+1 punktów. Również Rune Holta mógł pojechać lepiej, bo osiem punktów nie jest do końca satysfakcjonującym wynikiem. Kompletnie zawiódł Igor Kopeć-Sobczyński (dwa biegi bez walki z rywalami i punktu), reszta pojechała bez fajerwerków, ale też i bez kompromitacji. Teraz przed torunianami arcyważny mecz u siebie z Betardem Spartą Wrocław. W sobotę (godz. 18) znów pojadą bez Chrisa Holdera, ale na szczęście z Jasonem Doylem. To spotkanie może mieć kolosalne znaczenie dla dalszej części sezonu. Marcin Orłowski
Fatalnie rozpoczął się sezon ligowy dla żużlowców Get Wellu Toruń. Już w pierwszym wyścigu meczu w Gorzowie stracili mistrza świata Jasona Doylea. Australijczyk słabo wystartował i próbował zaatakować przy wyjściu z pierwszego łuku. Nadział się jednak na koło motocykla Linusa Sunstroema i zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto