Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Festiwal w Łańcucie: Kayah "na cztery smyczki"

jlig
jlig
Niezwykła osobowość sceniczna, doskonała pod każdym względem muzyka i porywające teksty składają się na sukces niebywałego koncertu, jaki odbył się wczorajszej nocy w ramach 50 Festiwalu Muzycznego w Łańcucie.

Projekt pod nazwą Kayah i Royal Quartet to efekt kilkuletniej już współpracy artystki z cenionym nie tylko na polskiej scenie muzycznej kwartetem smyczkowym (Royal String Quartet). Poznali się w 2008, kiedy to na zaproszenie muzyków Kayah wzięła udział w organizowanym przez nich festiwalu Kwartesencja. Owocem tej współpracy jest znakomita płyta (wydana w 2009 r.), na której znalazły się znane już utwory wokalistki w niezwykle nastrojowych, pełnych emocji i wzruszeń aranżacjach.
Koncert odbył się 23 maja w starej ujeżdżalni na terenie łańcuckiego ogrodu zamkowego. Rozpoczął się o godzinie 22, kiedy to zebranych gości, szczelnie wypełniających budynek powitała dziennikarka polskiego Radia Rzeszów Elżbieta Lewicka.
Po krótkim wprowadzeniu na scenie pojawili się muzycy kwartetu, w składzie: Izabella Szałas - Zimak - I skrzypce, Elwira Przybyłowska - II skrzypce, Marek Czech - altówka i Michał Pepol - wiolonczela oraz wieloletnia członkini zespołu artystki - wokalistka Iwona Zasuwa. Po chwili zaś, prowadzona ujmującą muzyką, na scenie objawiła się Kayah.
Przez ponad godzinę publiczność czarowana była nie tylko doskonałymi dźwiękami smyczków, które w rękach takich wirtuozów, dostarczają niesamowitych wręcz muzycznych doznań, ale również przejmującymi, szczerymi, wzruszającymi tekstami utworów Kayah, które w tej kameralnej aranżacji nabrały zupełnie nowego wymiaru. Klimat koncertu był niesamowity także dzięki temu, iż artystka doskonale potrafi budować emocjonalną więź z publicznością, wzruszając ją i bawiąc jednocześnie.
Usłyszeliśmy kilkanaście utworów, wśród których nie mogło zabraknąć największych i najpiękniejszych przebojów, w tym m.in. „Tabakiera”, „Trudno kochać” (płyta Kayah i Bregovic), „Testosteron” (z płyty Stereo typ), „Jak liść” (Kamień), czy „Wiosna przyjdzie i tak” (ścieżka dźwiękowa do filmu „Przedwiośnie”). Uwieńczeniem koncertu była genialna wersja utworu „Fever”, po której moja dusza płonie jeszcze dzisiaj.
Kayah "na cztery smyczki" (plus Iwonka oczywiście) jest po prostu genialna. Chapeau bas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Festiwal w Łańcucie: Kayah "na cztery smyczki" - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto