Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ewaryst Schafer: Musimy obyć się bez drogich cygar i win

Łukasz Urbański
Łukasz Urbański
Ewaryst Schafer
Ewaryst Schafer Łukasz Urbański
Rozmowa z Ewarystem Schaferem, nowym prezesem Elany Toruń.

Musi być Pan odważnym człowiekiem podejmując się tak trudnego wyzwania. Skąd taka decyzja? Ktoś Pana namawiał?
Namówić być się nie dał, gdybym nie przemyślał wszystkiego i sam nie podjął decyzji. Wszyscy dziwnie pytają o odwagę. Tu nie trzeba odwagi tylko ostrego działania. Działania zdecydowanego, które daje efekty. Trzeba mieć również podpory, takie jak Urząd Miasta. Wbrew temu co niektórzy mówią, uważam, że pomoc dla sportu w Toruniu jest duża. Jeśli porównany dotacje na sport z innymi miastami w Polsce, to na pewno jesteśmy w ścisłej czołówce.

Od czego zacznie Pan swoje urzędowanie w Elanie?
Przygotowujemy się do uregulowania wszystkich rzeczy, które „zawisły w powietrzu”. Korespondencja w ostatnich dniach jest mało przyjemna, telefony również. Mam nadzieje, że z czasem będzie tego mniej. Musimy posegregować papiery, uregulować sprawy, porozmawiać ze wszystkimi. Nie możemy odwracać się od tych problemów, bo zwlekanie nic nie da. Jest to bardzo trudny temat, ale musimy postawić wszystkie problemy przed sobą. Na dobrą sprawę odwagę trzeba chyba mieć. Pewnie spotkam na swojej drodze przeciwności, lecz z natury jestem optymistą, choć o ten optymizm jest trudno.

Jest Pan prezesem od kilku dni. Zapoznał się Pan wstępnie z sytuacją klubu?
Prezesem oficjalnie będę od lipca. Na razie rozmawiam z poprzednikami, pracownikami klubu, piłkarzami. Te rozmowy cały czas się toczą. Niezależnie od tego, kiedy będę zatrudniony muszę działać szybko. Rozgrywki zaczynają się w tym sezonie już na początku sierpnia. Z niektórymi sprawami nie możemy zwlekać i załatwiamy je już dzisiaj. Sytuację Elany znam dobrze, ponieważ nie przychodzę z środowiska zupełnie obcego. Potrzebne są nam filary finansowe. Mówiliśmy już o dotacjach z Urzędu Miasta. Jest też firma Marwit, która mocno nas wspiera. Musimy powalczyć również o inne pieniądze, a nie opierać się tylko na udziałowcach. Klub sportowy bez wielu sponsorów lub jednego znaczącego nie ma racji bytu. Trudno jest wytłumaczyć piłkarzom, że nie będą pracować za te same pieniądze, ale gramy teraz w trzeciej lidze oraz borykamy się z trudną sytuacją. Musimy zatem zacisnąć pasa i obyć się bez drogich „cygar i win”.

Czy orientuje się Pan, ile wynosi aktualnie rzeczywisty dług klubu?
Niebawem będzie walne zebranie klubu. Tam zostanie przedstawiony bilans i dopiero wtedy posiadając wszystkie dokumenty będę mógł określić co do grosza dług Elany. Z bilansu dowiemy się również, gdzie można poszukać oszczędności na przyszłość. W sporcie nie wystarczy być dzisiaj dobrym prezesem. Trzeba współpracować z fachowcami od marketingu, zarządzania. Szybko musimy odzyskać zaufanie finansowe, bo to jest najważniejsza i najtrudniejsza sprawa.

Czy może Pan już wskazać kierunki zmian?
Przede wszystkim uporządkowanie spraw finansowych. To nie znaczy, że z dnia na dzień będziemy mogli wszystkim zapłacić. Musimy działać na realnych pieniądzach. Jeśli powiemy komuś, że dostanie zapłatę15 sierpnia, to tak musi być. Będziemy grali młodszą, tańszą drużyną, co nie musi świadczyć od razu o jej słabości. Na pewno nie zakontraktujemy nikogo, na kogo nas nie stać.

Jaki jest Pana pomysł na zdobywanie pieniędzy dla klubu, szukania sponsorów, jak przyciągnąć ludzi na stadion i związać ich z klubem?
Jestem umówiony z kibicami. Bardzo zależy nam na współpracy z nimi. Jako delegat spotykałem na trybunach różnych kibiców. Trzeba podkreślić, że w dwóch ostatnich latach kibice Elany na stadionach w całej Polce zachowywali się nienagannie. Niedawno Elana za zachowanie piłkarzy, trenerów, a co najważniejsze kibiców otrzymała puchar Fair Play.

A jak Pan chce pozyskiwać sponsorów dla klubu?
Kiedyś to się nazywało żebranie, a teraz negocjacje. Trzeba negocjować ze wszystkimi, którzy lubią sport. Musimy przekonać wszystkich, że warto inwestować w naszą młodzież. Reklama poprzez sport dla przedsiębiorstw jest najtańszym marketingiem. Klub jest często pokazywany w mediach, dużo mówi się o sponsorach. Pokażemy sponsorom, że warto w Toruniu stawiać na piłkę nożną. Elana nigdy nie była podejrzana w aferę korupcyjną. To dobrze o nas świadczy, daje dobrą markę. To również muszą dostrzec sponsorzy. Nie chce obiecywać, kiedy wrócimy do drugiej ligi, ale wiem, że Toruniowi należy się minimum pierwsza liga i do tego będziemy wszystkimi siłami dążyć. Myślę, że lepiej teraz zrobić krok do tyłu, uregulować wszystkie finanse, a następnie piąć się do góry. Mam ogromną nadzieję, że zawodnicy to zrozumieją i 13 lipca w meczu pucharowym z Motorem pokażemy się z dobrej strony.

A jeżeli chodzi o wyniki sportowe? Z tym też w Elanie ostatnio nie było najlepiej.
Sam kiedyś byłem sportowcem i wiem, że 2 procent talentu od Boga trzeba poprzeć ciężką pracą.

(- Muszę lecieć, ale od poniedziałku będziemy robić te „kwity”- mówi przechodzący obok były prezes Elany, Artur Żbikowski)

Widzi pan to co mówiłem o rozmowach z byłymi prezesami (śmiech). Ja nigdy nie pale mostów, nie odcinam im drogi. Może popełnili błędy, ale nie chce w to wnikać. Na pewno zrobili dla Elany coś dobrego, dlatego cały czas istniejemy. Wracając do pytania. Dzisiaj jesteśmy w trzeciej lidze. Musimy być optymistami, że będzie szło nam dobrze. Niestety znowu PZPN funduje nam reorganizację rozgrywek. Mamy mało cierpliwości, aby sprawdzić jakiś system czy jest on dobry, tak jak robią to Anglicy. Mam nadzieje, że po tych zmianach znajdziemy się wyżej, niż niżej. Zawodnicy będą już ograni, wprowadzimy do składu wychowanków.

W ostatnim czasie w składzie Elany mogliśmy znaleźć kilku ciekawy młodych zawodników. Czy ma Pan jakieś pomysły na rozwój w wykonaniu najmłodszych adeptów klubu?
Dla każdego są dwie drogi rozwoju. Albo pozostać w Elanie, trenować i rozwijać się pod okiem dobrych szkoleniowców, albo jeśli zawodnik będzie miał duży talent przejść do klubu z wyższej ligi. Oczywiście nie za darmo, bo Elana nie po to szkoli młodzież, by beztrosko rozdawać zawodników. Nie będziemy trzymać nikogo na siłę, każdemu damy możliwość rozwoju, gdyż po kilku latach każdy może powrócić do nas i pomóc, wyrabiać dobrą opinię. Pamiętamy jak długo Grzegorzem Mielcarskim chwaliło się Chełmno. W Toruniu, również chcemy szkolić takich zawodników.

Czy zechce Pan opowiedzieć kibicom kilka słów o sobie?
Byłem delegatem PZPN, czyli tą stroną na która często kibice krzyczeli różne rzeczy. W przeszłości trenowałem lekkoatletykę w toruńskim Pomorzaninie i MKS-ie. Byłem również sędzią piłkarskim, jednak z powodu kontuzji musiałem odpuścić. Mało się o mnie wtedy mówiło wśród kibiców, co dobrze świadczy o pracy sędziego. Jestem jednym z tych, którzy reaktywowali Toruński Związek Piłki Nożnej. Od 1992 roku do końca rozwiązania byłem prezesem z sukcesami w piłce młodzieżowej, a następnie po powstaniu KPZPN-u, aż do sierpnia poprzedniego roku byłem jego wiceprezesem, odpowiedzialnym za okręg toruński.

Rozmawiał Łukasz Urbański

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto