Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat w schronisku dla zwierząt w Toruniu! 258 kotów czeka pomoc!

Justyna Wojciechowska-Narloch
Justyna Wojciechowska-Narloch
W toruńskim schronisku jest obecnie prawie 260 kotów. Większość z nich to maluchy, które bez naszej pomocy mogą nie prztrwać
W toruńskim schronisku jest obecnie prawie 260 kotów. Większość z nich to maluchy, które bez naszej pomocy mogą nie prztrwać Fot. Anna Kleszcz, Julia Zagórska
Tego jeszcze w długoletniej historii toruńskiego schroniska dla zwierząt nie było - w przytulisku jest teraz więcej bezpańskich kotów niż psów. Większość z nich to maluchy, które bez ludzkiej pomocy nie mają szans na przeżycie. Pracownicy schroniska za naszym pośrednictwem apelują o pilną pomoc. Najważniejsze są domy tymczasowe dla kociąt.

Zobacz wideo: Te piękne rośliny mogą być trujące. Uważaj na nie latem!

Schronisko zwykle kojarzy się ze smutnymi psimi pyskami i oczami, które tęsknie wyglądają za człowiekiem. O wiele rzadziej myślimy o przytulisku jak o miejscu, gdzie przebywają dziesiątki kotów. A to błąd, bo proporcje wśród rezydentów takich miejsc właśnie zostały zachwiane. Tak w każdym razie stało się w Toruniu.

- Tego jeszcze w naszej długiej historii nie było. Niedawno liczba kotów przekroczyła liczbę psów. Tych pierwszych mamy obecnie 258, a drugich - 216. Dosłownie pękamy w szwach i bez pomocy dobrych ludzi sobie nie poradzimy - mówi Agnieszka Szarecka, kierowniczka Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt przy ul. Przybyszewskiego w Toruniu. I dodaje, że większość kocich rezydentów to maluchy, kocięta narażone na choroby, których skutkiem może być śmierć.

Większa wrażliwość w ludziach

Koci babybooom w schronisku na Bydgoskim Przedmieściu trwa od maja, ale dotąd sytuacja nie była aż tak dramatyczna. Dziś klatki z kotami są wszędzie - w biurach przytuliska, w szatniach, toaletach, na korytarzach. Wszystko dlatego, że dla maluchów brakuje miejsca.

- Wypełniamy dokumentację z kotami, jemy z kotami, przebieramy się z kotami. Każdy z pracowników ma w domu koty, które wziął do siebie na jakiś czas - opowiada Agnieszka Szarecka. - Nasze możliwości się już jednak wyczerpały. Potrzebujemy domów tymczasowych, w których kocięta mogłyby przetrwać najtrudniejszy dla nich czas i potem spokojnie trafić do adopcji.

Warto przeczytać

Pod opiekę toruńskiego schroniska trafiają całe mioty kociąt, którymi nie ma się kto zająć. Często są podrzucane wprost pod bramę. Dlaczego tak się dzieje wyjaśniała nam Hortensja Saj z przytuliska na Bydgoskim Przedmieściu.

- Podejrzewamy, że wiele z tych kociąt pochodzi od niewysterylizowanych kotek, które mają właścicieli. Jesteśmy to w stanie poznać chociażby po zapachu kociąt, które pachną domem, czystością, proszkiem do prania. Właściciel nie upilnował kotki, ta przyniosła młode i zrobił się problem. Wtedy często ludzie udają, że znaleźli te kociaki gdzieś na klatce schodowej bądź w innym miejscu - wyjaśnia Hortensja Saj. - Całkiem sporą grupę stanowią też maluchy zabrane od dzikich matek. Ludzie widząc takie maluchy często zbyt pochopnie podejmują decyzję, by je zabrać. Matki potrafią polować nawet 3-4 godziny, ale potem wracają do potomstwa. Trzeba tylko dać im szansę.

Agnieszka Szarecka dodaje, że kolejnym czynnikiem mającym duży wpływ na liczbę kociąt w schronisku jest rosnąca wrażliwość wśród ludzi. Przez lata koty traktowane były źle, miały radzić sobie same, a topienie czy zakopywanie ślepych miotów było na porządku dziennym.

- Dziś patrzymy na nie inaczej, oswajamy, rozumiemy, że potrzebują ludzkiej troski - wyjaśnia Agnieszka Szarecka.

Domy tymczasowe dla zwierząt w Toruniu. Jak można pomóc?

Pracownicy schroniska apelują przede wszystkim o domy tymczasowe. Na czym to polega?

  • Opiekun tymczasowy adoptuje zwierzę i przejmuje na siebie obowiązek jego utrzymania i znalezienia dla niego nowego domu.
  • Pozostaje jednak w stałym kontakcie ze schroniskiem, mogąc liczyć na pomoc zarówno schroniska, jak i wolontariuszy, doświadczonych w prowadzeniu „tymczasów”.
  • Czasem zdarza się jednak, że tymczasowe lokum przemienia się w nowy, kochający dom, w którym mieszkańcy nie wyobrażają sobie życia bez zwierzęcia, nad którym sprawowali opiekę.

- Czasem wystarczą dwa tygodnie w domu tymczasowym, by kociak przetrwał najtrudniejszy czas i żeby minęło zagrożenie życia. Potem może wrócić do nas - dodaje Agnieszka Szarecka.

Potrzebny jest też koci żwirek oraz mokre karmy marki Animonda oraz Smilla.

W sprawie domów tymczasowych i pomocy dla kociąt należy kontaktować się z toruńskim schroniskiem: email: [email protected], tel. 56 622 48 87.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto