Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dom Siły po toruńsku, czyli persian yoga

Janusz Milanowski
Wojciech Zimoląg - archeolog antyczny z wykształcenia. Obecnie pisze doktorat z tej dziedziny. Jest instruktorem Persian Yoga - The Way of Warriors, a także trenerem personalnym, instruktorem Russian Kettlebell Challenge
Wojciech Zimoląg - archeolog antyczny z wykształcenia. Obecnie pisze doktorat z tej dziedziny. Jest instruktorem Persian Yoga - The Way of Warriors, a także trenerem personalnym, instruktorem Russian Kettlebell Challenge Grzegorz Olkowski
Tylko w dwóch miejscach w Europie można poznać trening starożytnej armii perskiej. Jedno z nich to Toruń. O persian yoga rozmawiamy z trenerem Wojciechem Zimolągiem.

Utworzyłeś w naszym mieście sekcję persian yoga. Co to takiego?
Persian yoga to nazwa zmodyfikowana na potrzeby Zachodu. Tradycyjna nazwa, Pahlavani, odnosi się do wojskowego treningu starożytnej armii perskiej. Słowo pahlavan, odnoszące się do najlepszych praktykantów tej sztuki, możemy porównać do europejskiego rycerza. Dziś jest to forma ćwiczeń szczególnie popularna na terenie Iranu i państw sąsiadujących. Nie ma więc wiele wspólnego ze znaną nam indyjską wersją jogi. Elementy medytacji zawarte są tu w treningu siłowym, którego celem jest przygotowanie do walki. Z oczywistych względów nie jest to już trening współczesnych żołnierzy, ale nadal dobrze służy zapaśnikom czy ciężarowcom. Zresztą do dziś wykorzystuje go reprezentacja Iranu w zapasach, a są to jedni z najlepszych zawodników.

Jak wyglądał trening w starożytnej armii?
Nawet mi, archeologowi z wykształcenia, trudno powiedzieć coś konkretnego ze względu na niewielką ilość źródeł. W naszym systemie treningowym używamy maczug (meel), które wprost przekładają się na walkę wręcz z użyciem broni białej. Więcej można powiedzieć o wersji „współczesnej”, ukształtowanej kilka wieków temu. Mężczyźni w różnym wieku spotykają się w domach siły (Zurkhaneh), gdzie stają w okrągłym lub oktagonalnym zagłębieniu (gaud). Treningiem kieruje morshed, który nadaje tempo ćwiczeniom poprzez grę na bębnach, w trakcie której recytuje gnostyckie poematy oraz historie o czynach bohaterów z mitologii perskiej.

A jak wygląda trening perski z tobą?
Rozgrzewka już sama w sobie jest wyzwaniem, gdyż - mówiąc dzisiejszym językiem - jest połączeniem treningu kalistenicznego (to taki, w którym używa się masy własnego ciała) z mobility. Na tym etapie podstawą naszego ruchu są pompki w różnej formie i ilościach. Pompki wykonujemy na tradycyjnej desce (shena). Ćwiczymy obręcz barkową, korpus i nogi, przygotowując całe ciało do pracy na coraz wyższych obrotach. Istotą jest współpraca wszystkich mięśni, a więc nie ma mowy o ruchach izolowanych, jak podczas treningów sylwetkowych w siłowni. Druga część przygotowuje organizm do najbardziej wyczerpującej części, jaką jest trening z maczugami. Trzecia część to ćwiczenia kondycyjne, oparta o wyskoki, kopnięcia, itd. Dodam jeszcze, że do niedawna stałym elementem ćwiczeń w domach siły były zapasy.

Opowiedz o maczugach.
Drewniane, specjalnie wytoczone o wadze od dwóch do kilkunastu kilogramów. Prawidłowe opanowanie pary maczug o wadze 4 kg stanowi niezłe wyzwanie nawet dla silnych osób. W tej chwili posiadam dwie sztuki wykonane w Iranie, w warsztacie o ponad-trzystuletniej tradycji i trzy pary kopiowane w Polsce. Stosowałem już w swoich treningach małe maczugi (indian clubs), metalowe (clubbells), młoty oraz buławy, ale dopiero trening na perskim sprzęcie spełnił wszystkie moje oczekiwania.

Co daje taki trening?
Same maczugi to niesamowite narzędzie do budowy rozwoju tzw. circular strength. Pozwalają przećwiczyć ciało we wszystkich płaszczyznach, są sposobem na żelazne ramiona, chwyt oraz korpus. Poza tym doskonale poprawiają czucie głębokie i koordynację. Jest to również świetne narzędzie, które znajdzie zastosowanie w rehabilitacji osób po kontuzjach obręczy barkowej lub u każdego, kto ma problemy z mobilnością i prawidłową pracą stawu ramiennego. W dzisiejszych czasach takich ludzi jest niestety coraz więcej. Pierwszą osobą, którą zaraziłem tą formą aktywności, jest fizjoterapeutka, która doceniła i potwierdziła wszystkie jej zalety, których jest bardzo wiele. W końcu to trening, który sprawdzał się przez wieki na polu bitwy!

Jakie są Twoje uprawnienia do prowadzenia takich zajęć.
Zdobyłem certyfikat Persian Yoga Level One, nadany przez Kashi Azada, Irańczyka mieszkającego w Australii, którego rodzina od paru pokoleń trenuje w tamtejszych domach siły - tylko dla mężczyzn. Uczyłem się więc u źródła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto