Przypomnijmy. Wybory Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej miały się odbyć 10 maja. Plany pokrzyżowała epidemia koronawirusa, która wpłynęła również to, że brakowało chętnych do obwodowych komisji wyborczych. Elekcja się nie odbyła, a 2 czerwca Sejm przyjął „Ustawę o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r.”. Ustalono nowy termin głosowania organizowanego już zgodnie z tą specustawą: 28 czerwca.
Do poniedziałku 15 czerwca komisarze wyborczy mieli obowiązek powołać komisje obwodowe. Czy tym razem udało się je skompletować?
Polecamy
Brakowało prawie stu osób
Specustawa zezwala, by w komisjach zasiedli ci, których zgłoszono do nich przed 10 maja (oczywiście pod warunkiem, że są to przedstawiciele komitetów wyborczych, których kandydaci startują również 28 czerwca). Tak będzie w okręgu toruńskim obejmującym powiaty: brodnicki, chełmiński, golubsko-dobrzyński, grudziądzki, toruński i wąbrzeski oraz miasta na prawach powiatu Grudziądz i Toruń. W lokalach wyborczych pracować będą osoby, które miały się tym zająć 10 maja.
- Na obszarze naszego działania mieliśmy wówczas 458 obwodów wyborczych. Przed 10 maja nie udało się nam skompletować 92 komisji. Do pełnego składu brakowało tam jednej, czasem dwóch osób. Teraz bez większych problemów udało się uzupełnić komisje - informuje Sławomir Michalak, dyrektor toruńskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Czy to znaczy, że kandydaci do komisji przestali się bać koronawirusa?
- Niekoniecznie. Jak tylko przed 10 maja pojawiły się w prasie informacje, że trudno skompletować komisje, rozdzwoniły się u nas telefony. Niektórzy byli nawet skłonni pracować w innym mieście, co wiązałoby się z dojazdami nie tylko w dniu wyborów. Takie dojazdy kosztowałyby pewnie więcej niż wynosi dieta, jaką otrzymuje się za pracę w komisji - mówi dyr. Michalak.
Dodajmy, że dieta członka obwodowej komisji wyborczej to 350 zł netto, przewodniczącego komisji - 500 zł, a jego zastępcy - 400 zł.
Polecamy
Wystarczy ich troje
Specustawa w jeszcze inny sposób ułatwia skompletowanie komisji. Według tego dokumentu, by ją utworzyć, wystarczą już trzy osoby. Tymczasem Kodeks wyborczy liczebność komisji uzależnia od liczby wyborców w danym obwodzie. Jeśli obwód obejmuje do 1000 mieszkańców, w komisji musi zasiąść co najmniej siedem osób, od tysiąca do dwóch tysięcy – dziewięć, a od dwóch do trzech – jedenaście.
- W minimalnym, dopuszczonym przez ustawę z 2 czerwca, składzie będzie u nas pracowała tylko jedna komisja w tzw. obwodzie odrębnym - mówi Sławomir Michalak.
Okręg toruński obejmuje 492 tys. 499 wyborców (to dane sprzed kilku dni). Na wybory 28 czerwca powołano tu 457 komisji, w których pracować będzie 3636 osób.
Polecamy
Od kilku dni na słupach ogłoszeniowych pojawiają się już obwieszczenia wyborcze, z których można się dowiedzieć, do którego lokalu wyborczego przypisani są mieszkańcy konkretnej ulicy i osiedla. Te informacje można znaleźć też w internecie.
Omijając lokal wyborczy
Wtorek był ostatnim dniem, by zgłosić chęć głosowania korespondencyjnego. Mogli to uczynić nie tylko wyborcy niepełnosprawni, ale i wszyscy ci, którzy w czasach pandemii woleliby uniknąć przebywania w większych skupiskach ludzi.
Ile osób w naszym okręgu zdecydowało się na tę formę udziału w wyborach prezydenckich?
- Nie mam jeszcze pełnych danych, ale do tej pory odnotowaliśmy 1660 takich wniosków, z tego 472 w Toruniu, 180 w Grudziądzu, 105 w Brodnicy. To dużo – uważa dyr. Michalak. - Z tej formy głosowania w poprzednich latach korzystało u nas około dwudziestu wyborców.
Czy taki wzrost zainteresowania głosowaniem korespondencyjnym oznacza duże zainteresowanie zbliżającymi się wyborami i jest zwiastunem rekordowej frekwencji? Okaże się już w ostatnią niedzielę czerwca.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?