Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciągle nie ma zgody między Toruniem a Bydgoszczą w sprawie śmieci. Mediacje trwają

Sara Watrak
Sara Watrak
W środę, 28 grudnia, odbyły się mediacje między prezydentami Torunia i Bydgoszczy w sporze o śmieci. Do porozumienia nie doszło, ale odpady nadal mają być transportowane do spalarni w Bydgoszczy.
W środę, 28 grudnia, odbyły się mediacje między prezydentami Torunia i Bydgoszczy w sporze o śmieci. Do porozumienia nie doszło, ale odpady nadal mają być transportowane do spalarni w Bydgoszczy. Jacek Smarz
W środę, 28 grudnia odbyły się mediacje między prezydentami Torunia i Bydgoszczy w sporze o śmieci. Do porozumienia nie doszło, ale odpady nadal mają być transportowane do spalarni w Bydgoszczy.

Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka

od 16 lat

Przypomnijmy krótko, o co chodzi w tym "cuchnącym" sporze. Na mocy porozumienia z 2009 roku śmieci z Torunia trafiają do spalarni w Bydgoszczy. Tymczasem niespodziewanie, w listopadzie tego roku, prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski poinformował prezydenta Michała Zaleskiego o wypowiedzeniu porozumienia zawartego między miastami i zaproponował nowe. Zapowiedział jednocześnie, że jeśli Toruń nie podpisze dokumentu, to od 1 stycznia bydgoska spalarnia śmieci nie przyjmie.

Polecamy

Prezydent Zaleski nie zgodził się na nowe porozumienie. W środę odbyły się mediacje w tej sprawie.

Co ustalono podczas mediacji?

Na trzy miesiące, czyli do końca marca, odroczono podpisanie aneksu do porozumienia, które - zdaniem toruńskiego urzędu - obowiązuje cały czas, obie strony, od 2009 roku. Toruń nie zostanie więc z tonami odpadów. Te dalej będą zabierane do Bydgoszczy, ale nie na zasadach obowiązującego porozumienia, tylko zgodnie z komercyjną ofertą cenową, którą w czwartek, 29 grudnia, Toruń miał otrzymać od prezydenta Bydgoszczy.

Polecamy

Mediatorzy zaproponowali też powołanie roboczego zespołu ekonomicznego po obu stronach z mediatorami w celu wypracowania i wynegocjowania nowych zapisów porozumienia.

- W naszej ocenie porozumienie jest w mocy i powinniśmy się go trzymać, bo nie zmienia się zasad w trakcie gry. Można oczywiście porozumienie renegocjować, ale nie w taki sposób, stawiający drugą stronę pod ścianą. Ponadto, każda zmiana porozumienia prowadząca do rozwiązania niekorzystnego dla mieszkańców Torunia musi mieć mocne uzasadnienie, którego tutaj nie widzimy. Nie wiemy, co takiego zadziało się, że nagle porozumienie nie jest ważne. Jak mamy to wytłumaczyć mieszkańcom Torunia i radnym, którzy poprzez przyjęcie stosownej uchwały zobowiązali prezydenta do zawarcia porozumienia i jego realizowania? - komentuje Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prasowa Prezydenta Miasta Torunia.

Dodajmy, że porozumienie z 2009 roku zostało zawarte na 30 lat, przewidziano w nim nie krótszy niż sześć lat okres wypowiedzenia jego treści.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dlaczego więc prezydent Bruski tak nagle je wypowiedział?

- Porozumienie z 2009 roku jest niezgodne z prawem - twierdzi wiceprezydent Bydgoszczy Michał Sztybel, opierając się na opinii jednej z kancelarii prawnych i stanowisku Regionalnej Izby Obrachunkowej.

Nie zostało ono opublikowane w Dzienniku Urzędowym Województwa.

W sporze o śmieci chodzi o pieniądze

Władze Bydgoszczy wskazują, że koszty dostarczanych i spalanych śmieci nie powinny być rozliczane między miejskimi spółkami: bydgoską ProNaturą i toruńskim Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania, ale w formie dotacji wypłacanych z budżetu jednego miasta do budżetu drugiego. To jednak nie koniec. Toruń miałby zacząć płacić za przeładunek i transport śmieci. Tymczasem stacja przeładunkowa odpadów znajduje się na toruńskim gruncie, z którego bydgoska spółka ProNatura korzysta bezpłatnie.

- Stacja to nierozerwalny element projektu, forma wkładu Torunia w projekt budowy spalarni, na którą obie gminy otrzymały dofinansowanie z UE - zaznacza rzeczniczka.

- Zmiana zasad płatności to próba przerzucenia kosztów na toruńskiego płatnika. Ma dać 200 złotych więcej za tonę spalonych śmieci niż płatnik bydgoski. Dziś te opłaty są takie same - mówi prezydent Zaleski.

- Oferujemy taką samą cenę dla Torunia i Bydgoszczy. Chcemy, by porozumienie było zgodne z prawem oraz by każdy płacił za transport. Zapisy w porozumieniu z 2009 roku są niekorzystne dla mieszkańców Bydgoszczy - odpiera wiceprezydent Sztybel.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto