Jeszcze na początku sierpnia jego kandydatura była pewna. W rozmowie z "Pomorską" Janusz Dobroś deklarował, że będzie się starał o reelekcję. Tłumaczył, że mieszkańcy doceniają to, co zrobił. Poza tym wiele inwestycji w mieście zostało rozpoczętych, a on chce je dokończyć i dopiero wtedy odejść z głową podniesioną do góry.
"Jeśli wyborcy postawią na mnie, zakasam rękawy i dalej zabiorę się do roboty" – mówił natenczas Dobroś. Ale wyborcy na Dobrosia nie postawią. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" burmistrz, startując w 2007 r. w wyborach do Sejmu, zataił w oświadczeniu lustracyjnym, że w połowie lat 80. podjął tajną i świadomą współpracę z SB. Przyjął wówczas pseudonim towarzysz „Kuba" i wielokrotnie kontaktował się z bezpieką. Przekazywał jej informacje o sytuacji w Wojewódzkim Zakładzie Gospodarki Materiałowej w Skępem, gdzie wtedy pracował. Wykonał też dwa z ośmiu powierzonych mu przez SB zadań.
Janusz Dobroś w sądzie konsekwentnie nie przyznawał się do współpracy. Jeśli wyrok toruńskiego sądu się uprawomocni, burmistrz straci fotel.
Bartek Kucharczyk (Radio Gra)
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?