Jak powstał Bimber? Najpierw był żartem rzuconym podczas luźnej rozmowy ze znajomymi. Potem podjęto pierwsze próby zbudowania aplikacji, której na świecie jeszcze nikt nie uruchomił, aż w końcu pod koniec 2017 roku ujrzała ona światło dziennie. Tak w skrócie jej historię przedstawia Maciej Srokowski, twórca Bimbra.
- Nad aplikacją pracowałem do maja ubiegłego roku. Tworzyłem ją sam w wolnym czasie i początkowo testowali ją wyłącznie moi znajomi. Razem wyłapywaliśmy błędy i poprawialiśmy wstępne wersje. Mniej więcej od listopada można już było ją oficjalnie ściągać - wspomina pan Maciej, przyznając, że początkowo zainteresowanie aplikacją nie było zbyt duże.
Jak dokładnie działa Bimber? Ściągamy aplikację na telefon, rejestrujemy się i ruszamy na łowy. To aplikacja dla osób, które lubią imprezować, ale często ich znajomi są zbyt zajęci, aby im towarzyszyć. Można też ją wykorzystać, żeby pójść na imprezę z kimś zupełnie nowo poznanym. W skrócie jest to aplikacja, która pozwoli nam znaleźć kompana do picia, tańczenia lub przyjemnego spędzenia czasu w inny sposób. Twórca Bimbra nie ukrywa jednak, że głównie myślał o osobach, które nie lubią pić do lustra i brakuje im towarzystwa.
Zobacz też: Aplikacje warszawskie. Z nimi życie w stolicy może być łatwiejsze [PRZEGLĄD]
Bimber przeżył swój boom 27 grudnia, kiedy poinformowano o nim na jednym z popularnych portali internetowych. Od tego czasu świadomość istnienia aplikacji rośnie. W ostatnich dniach dziennie ściąga ją kilka tysięcy osób. Na razie dostępna jest jedynie na Androida, ale za kilka tygodni ma także pokazać się wersja na iOS. Co potem?
- Planuję przetłumaczyć aplikację na inne języki. Na pewno myślę o wersji angielskiej i niemieckiej. Nie chcę jednak tego robić przed wypuszczeniem aplikacji na iOS, ponieważ wiem, że w Niemczech i wielu innych krajach iOS jest przeważającym systemem. W Polsce większość osób korzysta z Androidów - tłumaczy pan Maciej, który przez 3 lata pracował w Warszawie, a aktualnie przebywa na zagranicznym kontrakcie.
Aplikację stworzył samodzielnie. Zajmuje się tym na co dzień, więc nie potrzebował do tego zespołu. Na razie korzystają z niej głównie osoby mieszkające w dużych miastach. Pierwsze recenzje są bardzo pozytywne. Nawet jeśli użytkownicy znajdą błąd, to i tak doceniają pomysł stworzenia nowatorskiej aplikacji. Jak bardzo popularny stanie się Bimber? Ciężko przewidywać. Pan Maciej jest dobrej myśli, nawet jeśli zostanie posądzony o niepotrzebną zachętę do rozpijania narodu.
- Na każdy projekt można spojrzeć krytycznie. Tworząc tę aplikację miałem dobre intencję, a tak naprawdę wszystko można wykorzystać w niewłaściwy sposób - podsumowuje.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?