Na miejsce spotkania dowódca 1 Batalionu Logistycznego, podpułkownik Wojciech Grzybowski, z 10. Brygady Logistycznej w Opolu przyjeżdża polskim wojskowym honkerem. Z samochodu wychodzi w pełnym rynsztunku: okularach ochronnych, hełmie, kamizelce i pod bronią. Dookoła jeżdżą rozmaite wojskowe pojazdy, a wśród nich amerykańskie humvee.
Na teren ćwiczeń jedziemy przez śluzę strzeżoną przez amerykańskich żołnierzy. Zza zasieków wychodzi do nas jeden z żołnierzy. Drugi zostaje w zaparkowanym na poboczu hummerze. Nasz przewodnik tłumaczy po angielsku powód wizyty i nawiązuje krótką rozmowę. Typowy amerykański „small talk” na powitanie: co słychać, jak leci. W podobnym tonie Amerykanie witają naszego przewodnika na miejscu ćwiczeń. Bez zająknięcia wymawiają - wydawałoby się trudne dla obcokrajowców - nazwisko Grzybowski.
Jesteśmy w miejscu, gdzie trafia zaopatrzenie. Obok palet stoją wielkie kontenery, które pełnią rolę chłodni.
- Tutaj jest wszystko, co żołnierze muszą codziennie dostać, i to w dość dużych ilościach - ppłk Grzybowski wskazuje ręką palety zastawione m.in. wodą mineralną. - Cały łańcuch zaopatrzenia musi być tak zorganizowany, żeby zapewnić bieżące dostawy.
W tym miejscu Amerykanie i Polacy ćwiczą wspólnie przeładunek. Trzeba sprawdzić, ile palet - mają jeden wymiar, ale różną wysokość i wagę - wejdzie na poszczególne rodzaje pojazdów, żeby w przyszłości wiedzieć, ile pojazdów konkretnego typu zaplanować w operacji dostarczenia zaopatrzenia.
Wyjeżdżając z tej części ponownie czekamy na bramie, strzeżonej przez żołnierzy w humvee.
Kiedy dojeżdżamy do obozowiska 10. Brygady Logistycznej, aż trudno uwierzyć, że zaplecze powstało w ostatnich dniach. Teren przypomina małe miasteczko. Jest szpital polowy, schron, stołówka.
Logistycy pojawili się w Toruniu jako pierwsi. I jako ostatni opuszczą poligon, sprzątając obozowisko. Pododdział z Opola pierwszy raz gościł w Toruniu na początku maja w ramach rozpoznania terenu. Wspólnie z 16th Sustainment Brigade z Baumholder dowódcy zaplanowali siły na wejście w teren.
Dwa tygodnie później przyjechała grupa przygotowawcza w sile 25 żołnierzy i 13 jednostek sprzętowych z zadaniem zorganizowania obozowiska oraz przyjęcia sił głównych. Te wyruszyły z Opola w trzech kolumnach 30 maja. Po ok. 10 godzinach były na miejscu, w z góry zaplanowanej kolejności.
- To jest aptekarska robota - przyznaje ppłk Wojciech Grzybowski.
Kiedy żołnierze meldują się w Toruniu, obozowisko było gotowe w 60 procentach. Dobę później wszystko było dopięte na ostatni guzik. Obecnie w tej części stacjonuje 180 żołnierzy i 60 jednostek sprzętowych, w tym cysterny na wodę, paliwo i ciężarówki do przewożenia „cargo”. A na toruńskich piaskach radzi sobie wyłącznie terenowy sprzęt. Dla pojazdów niskopodwoziowych zorganizowany jest osobny parking.
- Jesteśmy zaskoczeni, bo mimo bardzo dużych ulew, po godzinie ziemia była już sucha - przyznaje ppłk Grzybowski. - Żołnierze żartują, że jakby Wisła zawróciła, to też by tutaj wsiąkła.
Mimo upału żołnierze poruszają się w pełnym rynsztunku, ale nie stanowi to dla nich żadnego problemu. - Gorąco to było w Czadzie, Afganistanie albo Pakistanie - mówi ppłk Grzybowski.
Na dłużej zatrzymujemy się w stołówce, która kojarzy mi się z harcerstwem mojego dzieciństwa: ceratki, krzesełka. Z tą różnicą, że tutaj jest plazma na ścianie namiotu. Żołnierze, którzy akurat nie będą pełnić obowiązków, będą mogli oglądać mecze zbliżającego się Euro. W końcu żołnierze spędzą tutaj najbliższe tygodnie.
Za kilka dni, we wtorek, wylądują tutaj spadochroniarze: 2000 żołnierzy z Polski, Wielkiej Brytanii i USA przeprowadzi desant na poligonie. Dzień później będą odbijać most z rąk dywersantów.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?