Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Majstrak: "Wasza kultura piernikowa zrobiła na mnie spore wrażenie". Wywiad z gitarzystą zespołu Nocny Kochanek

Krzysztof Maliszewski
Krzysztof Maliszewski
Albert Gula/mat. prasowe
Zespół Nocny Kochanek szturmem podbił polską scenę metalową. I choć nie brakuje głosów, że to co robią jest mizerną parodią metalu, to oni sprzedają kolejne płyty i wyprzedają kolejne koncerty. Nie inaczej było ostatnio w OdNowie, gdzie biletów po prostu zabrakło. O koncertach, gitarach, planach na przyszłość i o Toruniu rozmawiamy z Arkadiuszem Majstrakiem, gitarzystą, znanym też jako Ojciec Arkadiusz.

Krzysztof Maliszewski: 3 raz w tym roku w Toruniu…
Arkadiusz Majstrak: Naprawdę?

K: No, już nie liczysz?
A: Wiesz co, Artur policzył, że to już nasz 95 koncert w tym roku. Ogólnie ma być ich 101, także ciężko jest zapamiętać ile razy się w danym miejscu było. 3 raz w Toruniu? W porządku, to jeszcze nie tak najgorzej. We Wrocławiu byliśmy w tym roku chyba 6.

K: 3, na początku promowaliście „Randkę w Ciemność”…
A: A tak, potem Juwenalia.

K: No, i teraz trzeci raz. I ja w sumie już trzeci raz w tym roku
A: O, ja też!

K: Jak to się wszystko ładnie składa! Zwiedzaliście już Toruń z zespołem?
A: Wiesz co? W tym roku nie zwiedzaliśmy. Jakoś tak się złożyło, że trochę ograniczony czas mamy. Jak tutaj przyjeżdżamy, to zawsze jest tak, że mamy gdzieś daleko wcześniejszy lub późniejszy koncert, więc podróż jest dosyć długa i przyjeżdżamy praktycznie już na sam czas przygotowań do grania. Ale spokojnie, zwiedzaliśmy Toruń przy okazji wcześniejszych tras, gdzie mieliśmy więcej wolnego czasu i sobie trochę pospacerowaliśmy.

K: No tak, teraz jesteście coraz bardziej rozchwytywani, a i sama trasa jest intensywna, tym bardziej, że ją powtarzacie.
A: Tak, robimy dogrywkę, z tego względu, że pierwsza część trasy bardzo szybko się wyprzedała i dochodziło do nas wiele głosów, że po prostu niektóre osoby się nie załapały na koncerty. To nas utwierdziło w tym, że konieczna jest druga tura Trasy w Ciemność. No cóż, trasa się już kończy, ale odwiedziliśmy kilka miast powtórkowo, tak jak właśnie Toruń. Pojawiliśmy się też w kilku nowych miejscach. Publika cały czas dopisuje, tak więc wypadałoby chyba kolejną odsłonę tej trasy zrobić na wiosnę, ale niestety odpoczywamy i do maja nie będziemy już grali.

K: A w maju zaczynają się juwenalia się i ogółem cały sezon plenerowy.
A: Tak, dlatego wracamy, ponieważ są to takie koncerty, na których warto się pojawić. Jeśli dostajemy zaproszenie, to nie możemy odmówić.

K: Fakt, juwenalia, to otwarte koncerty i spora publika, która jednak się wymienia przy okazji zmiany artystów na scenie.
A: A to jest akurat na juwenaliach częste, ponieważ są mieszane gatunki muzyczne. Według mnie to jest na plus zdecydowanie. Często jest tak, że jest zespół hiphopowy przemieszany z metalowym czy jakimś disco polowym.

K: Jak byliście w Toruniu 2 czy 3 lata temu na juwenaliach….
A: Tak, tak, po nas grał zespół MiG.

K: Dokładnie, kapitalna atmosfera!
A: Było ekstra!

W Arenie Toruń trwa 5. Świąteczna Gala Disco Polo. Na scenie występują: Piękni i Młodzi, Mig, Boys, Top Girls, Power Play, Clasic, Miły Pan. Wydarzenie organizuje Agencja Tamada. Zobaczcie, co tam się dzieje!

5. Świąteczna Gala Disco Polo w Toruniu. Mamy zdjęcia!

K: Ja widziałem miny tych osób, które zostały na MiG.
A: To jest właśnie taka ciekawa strona koncertów plenerowych i juwenaliowych, że one często nie są osadzane w tym samym klimacie. Tak jak mówię – według mnie to jest na plus, ponieważ gdzieś ta publika się miesza pod sceną. Jest zjawisko o którym wspomniałeś, czyli wymiany publiki, ale mimo, wydawałoby się, jakichś różnic ideologicznych idących za każdym nurtem muzycznym jest spokojnie, jest fajnie i wszyscy się dobrze bawią.

K: A czy Nocny Kochanek planuje wydać właśnie coś spokojniejszego? Mam na myśli coś akustycznego. „Koń na Białym Rycerzu” to jest taka pół akustyczna ballada powiedzmy, z tego co widziałem, to Krzysiu nagrał w wannie akustycznego Andżeja…
A: Akustycznie… no coś tam zagrał.

K: Też na jakiejś parapetówce mieliście dwa utwory w akompaniamencie klawiszowym i przyznam szczerze, że ciekawie się tego słucha. Zupełnie inaczej odbiera się waszą muzykę. Czy planujecie wobec tego wydać coś akustycznie?
A: Bardzo możliwe, że na nowych płytach pojawią się jakieś kompozycje akustyczne, ale rozumiem, ze tobie chodzi bardziej o całą płytę i aranż na zasadzie unplugged, czyli już kawałki, które wszyscy znają i chyba lubią, a pojawiają się w nowej odsłonie. Szczerze powiedziawszy to nie myśleliśmy o tym. Mamy zupełnie inne plany, które wychodzą dosyć odważnie w przyszłość, więc w najbliższym czasie jest to raczej… właściwie na pewno nieosiągalne. Ale nie mówimy nie, to ciekawa koncepcja. Wiele zespołów zresztą skorzystało z niej i być może to jest też czynnik, który nas do tego zniechęca, bo pojawia się to dość często. Gdybyśmy w tym momencie wydali płytę, która jest zlepkiem starych utworów w nowej aranżacji akustycznej, to byłoby to trochę pójście na łatwiznę i w oczach fanów mogłoby zostać odebrane jako pójście za trendem, czy komentarze, że brakuje nam pomysłów. A tak nie jest! Trzeba nagrać jeszcze parę płyt, tak aby ten ewentualny set akustyczny mógł się opierać na większej ilości utworów prezentując spektrum naszych osiągnięć i dokonań fonograficznych. Ale tutaj jeszcze warto wspomnieć, że Nocny Kochanek zagrał jeden koncert akustyczny. To było przy okazji ciekawej akcji w Legnicy – był zorganizowany pociąg Nocnego Kochanka z Wrocławia który nas i fanów kochankowych dowoził na miejsce i tam graliśmy kilka utworów akustycznie. Postaraliśmy się wymyślić nowy aranż, także można powiedzieć, że już szlaki przetarliśmy

K: Czyli już jakieś próby były. Kabanos, z którym macie trochę wspólnego wydał akustyczną płytę jako którąś z kolei. Steel Panther, do którego można byłoby was porównać też grał akustycznie i ich teksty brzmią… osobliwie w akustycznym aranżu i u was pewnie podobnie by to wygladało.
A: No tak. Ja gdzieś widziałem, jak pewien youtuber podjął się śpiewania tekstów Cannibal Corpse do rytmów ckliwych i balladowych. Było to całkiem sympatyczne.

Czy znasz się na klasyce rocka? Quiz

K: Macie z Kazonem spotkania gitarowe w Riffie i na jednej z facebookowych grup gitarowych pojawił się komentarz, że dostaliście pytanie o próby, a Wy odparliście, że ich nie organizujecie. No i zrobiła się straszna burza, że jak tak można etc. O co chodziło? Robicie normalne próby, macie własną salkę, czy już to wam nie potrzebne?
A: Nie no, próby trzeba robić. Ale wiesz, gramy prawie setny koncert w roku, więc co 3-4 dni gramy praktycznie to samo. To już można byłoby się zajechać, jeśli po weekendzie umawiamy się jeszcze dwa razy w tygodniu na próbę, gdzie ten materiał jest już ograny. Teraz jest tak, że budzisz nas w nocy o północy a musimy to grać. Przy takiej ilości przegranych tych utworów, to jest niemożliwe, żeby tego nie znać. Jasne, czasem na koncercie pojawiają się blackouty, ale ilość prób tu nie ma znaczenia, gdy to człowieka dopada. To prawda, nie gramy prób, kiedy jesteśmy w trasie, ale to nie jest tak, że w ogóle ich nie gramy. Jak tworzymy materiał musimy go zgrać i bez prób tego się nie da zrobić. Dla nas próby są po to, żeby ograć nowy materiał, oswoić się z nim na tyle, żeby potem na koncercie to swobodnie zagrać. Jak rusza trasa to jeden, drugi czy trzeci koncert i to jest opanowane. Potem jest tylko lepiej. Próby przy utrwalaniu materiału są zbędne, ale próby przy tworzeniu materiału robimy. To i tak wygląda w ten sposób, że choć utwory piszemy z Kazonem w domu, nagrywamy je sobie i przesyłamy to jednak musimy się spotkać wszyscy, żeby to sobie utrwalić.

K: Wydaje mi się, że… No mówiąc wprost – na grupach gitarowych jest mnóstwo ignorantów, którzy uważają, że tylko lampa, tylko kostki… Taki styl powiedzmy „old school”. Jak masz zespół, to musisz się spotkać bo to nie wypali i tak dalej. Mamy taki postęp technologiczny, że w tym momencie mając dostęp do dobrego internetu możemy sobie zrobić próbę siedząc w domu przed komputerem.
A: No tak. Wiesz, to też nie o to chodzi. My tak naprawdę ten etap, gdzie graliśmy trzy próby w tygodniu już mamy za sobą. Też tak to u nas działało, zresztą próba była czymś fajnym – można było się spotkać, pogadać, robiło się to zwyczajnie dla przyjemności. Teraz mamy to szczęście, że możemy grać dla przyjemności i dlatego próby nie są nam aż tak potrzebne. Wspomniałeś o ignorancji… Po prostu ktoś nie wie jak to wygląda i to jest ciężko sobie wyobrazić. Teoretycznie ludzie wiedzą, jak to może wyglądać jak ktoś gra tyle koncertów, ale dopóki tego sam nie sprawdzisz, to nie wiesz. Tak jak wspomniałeś o lampach – my teraz gramy na cyfrowych wzmacniaczach - Fractalach i rozumiem oburzenie niektórych, bo sam mógłbym myśleć podobnie, że tylko lampy. Ja przeszedłem przez to, i przez cyfry, przez mniej lub bardziej ciekawe sprzęty i wybraliśmy to, co jest najwyższej jakości i najbardziej wygodne dla nas jako muzyków i dla naszej ekipy technicznej. Tu jest też kwestia niezawodności, co jest bardzo istotne w naszym przypadku, bo koncert musi się odbyć. Nie może być tak, że coś tam się skopie, a przy analogowych wzmacniaczach, analogowym pedalboardzie, to tam jest nie wiem, grubo ponad 20 kabli łączących. I jeśli jeden się przerwie to już nic nie gra i nagle pojawia się pytanie co robić. Trzeba grać koncert a ty sprawdzasz wszystkie kable! Fractal i jego pedalboard to jest jeden kabel, który się może ewentualnie spierdzielić.

K: Kazon ostatnio rozmawiał z Ksantypem, że właśnie pedalboard potrafi się zaciąć czasem.
A: Taki jest urok cyfry. Ale to zdarza się rzadko i wystarczy włączyć i wyłączyć i to jest bez większej przerwy w koncercie. Taka drobnostka i oby tylko takie usterki się zdarzały.

K: Macie umowę z ESP. Jako jedyni w Polsce?
A: Tak. Ale nie, nie jedyni - również Behemoth - Negral i Orion, podobnie jak ja i Kazon, jesteśmy endorserami marki. Chłopaki z mają swoje modele gitar, które są oficjalnie w sprzedaży, ale to jest już zespół klasy światowej.

K: Słyszę, że już chłopaki z ERELES powoli zaczynają grać, to na koniec jeszcze chciałbym cię o jedną rzecz zapytać. Mówiłeś, że zwiedzaliście Toruń, ale masz takie miejsce, które tobie najbardziej się podobało w naszym mieście?
A: Ciężko mi powiedzieć. Nie jestem typem turysty, który zwraca uwagę na konkretne atrakcje turystyczne, aczkolwiek Wasza kultura piernikowa zrobiła na mnie spore wrażenie. Gdy poruszaliśmy się w centrum Torunia, wśród tych sklepów, nawiązań było mnóstwo i to bardzo fajne, że jest temat w mieście który tak się trzyma. Gdyby się tak zastanowić to nie jest wiele takich miast, które mają swój ogromny symbol. Kojarzy mi się chyba tylko oscypek w Zakopanem. To widać i to jest coś, co faktycznie się wyróżnia.

K: No tak, pierniki są chyba wszędzie. Tymczasem ja dziękuję serdecznie za rozmowę, a ty biegnij przygotować się do koncertu!
A: Dziękuję i do zobaczenia!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto