Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię
**
**
Gabryś Wąsowski skończył 5 lat. Nie zna życia jak inne dzieci. Nie może biegać, nie może chodzić do przedszkola. Jego codzienność po brzegi wypełniają konsultacje, badania i wizyty w szpitalu. Serce chłopca z każdym dniem słabnie, a jego najbliżsi z przerażeniem patrzą w przyszłość.
- Nie znam uczucia, jakie towarzyszy innym matkom. Tej bezgranicznej radości, tej magii macierzyństwa. Ja od pierwszych chwil życia Gabrysia drżałam ze strachu o niego. Kiedy synek skończył 3 tygodnie przeszedł pierwsze cewnikowanie serduszka - opowiada Anna Wąsowska, mama Gabrysia. - Nauczyliśmy się żyć bez przerwy na podwyższonych obrotach. Przy tak poważnej chorobie serca nie wolno nam sobie pozwolić nawet na chwilę oddechu.
W Polsce już nie ma ratunku
Dzięki badaniom rodzice Gabrysia o jego chorobie dowiedzieli się jeszcze w czasie ciąży. Mama chłopca została skierowana na specjalistyczne konsultacje w Łodzi. Tam się okazało, że wada jest bardzo poważna. To m.in. ubytek międzykomorowy, dwuujściowa prawa komora, przełożenie wielkich naczyń, dysplazja i stenoza zastawki płucnej. Pani Anna trafiła do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie później urodził się Gabryś. Tam natychmiast zajęli się nim kardiolodzy, w krótkim czasie wykonano dwa zabiegi kardiologii inwazyjnej, czyli cewnikowania serca. Gdy chłopiec miał 3 lata, łódzcy kardiochirurdzy próbowali skorygować wadę operując na otwartym sercu. Niestety, nie udało się. Rodzice jednak ciągle mieli nadzieję, że znajdzie się ratunek dla Gabrysia.
- W czerwcu otrzymałam od lekarza prowadzącego syna informację, że kardiochirurdzy nie są już wstanie pomóc Gabrysiowi. Poradzono mi, żebym szukała pomocy za granicą. Dla mnie i męża był to szok, bo przez 4 lata życia syna słyszeliśmy, że dadzą radę nam pomóc - wspomina pani Anna.
Milion złotych za życie
Rozpoczęło się szukanie specjalistów z zakresu kardiologii i kardiochirurgii poza Polską. Państwo Wąsowscy w pierwszej kolejności zwrócili się do prof. Edwarda Malca z kliniki w niemieckim Münster, który pomógł już wielu ciężko chorym dzieciom. Lekarz wstępnie zakwalifikował Gabrysia do zabiegu, ale w efekcie nic z tego nie wyszło. Rodzice znaleźli więc klinikę w szwajcarskiej Genewie. Po przeanalizowaniu dokumentacji Gabrysia zapadła decyzja, że specjaliści ze Szwajcarii podejmą się operacji serca 5-latka z Łubianki. Koszt zabiegu jest jednak ogromny - to milion złotych.
- My jako rodzice nie jesteśmy w stanie tak dużej kwoty wyłożyć. Mieszkamy w małej miejscowości pod Toruniem. Dlatego prosimy Państwa o pomoc i apelujemy do ludzi o dobrych sercach, by pomogli nam ratować życie naszemu synkowi - proszą rodzice Gabrysia.
Pieniądze na operację chłopca zbierane są za pośrednictwem Fundacji Siepomaga. Dotąd udało się zgromadzić 258 tys. zł. Do celu brakuje jeszcze 681 tys. zł. Czasu zostało bardzo niewiele, bo zbiórka trwa tylko do końca października. Poniżej link do historii Gabrysia na stronie fundacji. Tam też można dorzucić swoją cegiełkę i pomóc małemu mieszkańcowi Łubianki.
LINK ZNAJDZIESZ: TUTAJ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?