Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. To się działo w grudniu 1981 roku w Toruniu

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Stan wojenny był nieudaną próbą zniszczenia w polskim społeczeństwie dążenia do decydowania o samym sobie.
Stan wojenny był nieudaną próbą zniszczenia w polskim społeczeństwie dążenia do decydowania o samym sobie. Robert Michał Czerniak
Pierwsi zatrzymani 40 lat temu działacze toruńskiej opozycji zostali nad nad ranem 13 grudnia 1981 roku przewiezieni na toruńskie lotnisko. Przykuci do siedzeń czekali nie wiedząc, czy za chwilę nie zostaną wysłani samolotem gdzieś dalej na wschód...

Jan Wyrowiński 40. rocznicę stanu wojennego uczcił publikując na facebooku list, jaki dostał od żony w 1982, gdy razem z innymi opozycjonistami z regionu był więziony w Potulicach. List, jak wszystkie inne, przeszedł przez ręce cenzora, ten zaś zostawił tam tylko dwa słowa. Wszystko poza "Kochany Jasiu", cenzor skreślił.

"Jest tych listów sprzed 40. lat spora gromadka. Najdroższa pamiątka po mojej kochanej Hani - napisał na swoim profilu Jan Wyrowiński. - Między nami po 13 grudnia 1981 roku była brama więzienia w Potulicach, surowe przepisy stanu wojennego, przepustki, zgody, które trzeba było zdobywać w upokarzających kolejkach i ten cenzor, który czytał każdy list przychodzący i wychodzący z Potulic. Tak sobie myślę, że akurat ten, z którego nic nie da się odczytać pisany był - o paradoksie - głównie do niego!! Wszak musiał przeczytać zanim skreślił!"

Dokąd trafili pierwsi zatrzymani działacze toruńskiej opozycji?

Zatrzymany w nocy z 12 na 13 grudnia Jan Wyrowiński trafił do celi komisariatu na Wałach gen. Sikorskiego. Niebawem doczekał się towarzystwa w postaci Marka Zabornego i profesora Mariana Kallasa.

- Trzymali nas tam do rana, następnie skuli kajdankami i wyprowadzili do czekających na zewnątrz więźniarek - wspominał kilka lat temu na naszych łamach Jan Wyrowiński. - Do dziś pamiętam przerażone twarze pasażerów przejeżdżających obok tramwajów. Z komisariatu na Wałach zostaliśmy wywiezieni w nieznane, które okazało się być ośrodkiem odosobnienia w Potulicach.

Ta podróż w nieznane była dramatyczna. Przykuci kajdankami do siedzeń opozycjoniści trafili najpierw na toruńskie lotnisko, gdzie cały konwój zatrzymał się na dłużej. Wśród osób trzymanych tam w wielkiej niepewności były również kobiety.

Dokąd trafiły zatrzymane przez milicję kobiety?

- Nie wiedzieliśmy, co z nami dalej zrobią, czy nie wywiozą gdzieś na wschód - wspominała tamtą mroźną noc Krystyna Kuta.
Rano konwój ruszył jednak na zachód. Najpierw do Potulic, gdzie zostali uwięzieni mężczyźni, a później do Fordonu, gdzie bramy więzienia zatrzasnęły się za kobietami. Opozycjonistki zostały tam przetransportowane autobusem z napisem „wycieczka” i strażnikami, którzy z bronią w rękach stali przy drzwiach.

Czym był wprowadzony 40 lat temu stan wojenny?

- Był nieudaną próbą zniszczenia w polskim społeczeństwie dążenia do decydowania o samym sobie - mówi prof. dr hab. Roman Bäcker, kierownik Katedry Filozofii i Teorii Polityki na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Nieudaną, ponieważ struktury konspiracyjne pojawiły się bardzo szybko i już wiosną 1982 roku na ulice polskich miast wróciły demonstracje.

Czy przywódcy ZSRR planowali interwencję w Polsce?

Wojna, którą generał Jaruzelski i spółka wypowiedział polskiemu narodowi, nie była również podyktowana obawą przed interwencją Związku Radzieckiego.

- Decyzja o tym, że KC PZPR ma zniszczyć "Solidarność" zapadła na Kremlu w grudniu 1980 roku. Sposób, w jaki polscy towarzysze mieli to zrobić, zależał jednak całkowicie od nich. Z niedawno odtajnionych dokumentów wynika, że 16 września 1981 roku upadł pomysł Stanisława Kani, aby rozbić "Solidarność" od środka. Miesiąc później pierwszym sekretarzem PZPR został Wojciech Jaruzelski i rozpoczęły się przygotowania do kontrrewolucyjnego przewrotu - dodaje profesor Bäcker.

Dlaczego akurat 13 grudnia? Termin rzecz jasna nie był przypadkowy. W nocy z soboty na niedzielę hale większości zakładów pracy były puste, nie miał tam kto protestować. Mróz również demonstracjom nie sprzyjał.
Jak tamte chwile wspomina profesor?

- To, że coś się szykuje, można było wyczuć już wcześniej. Państwowa propaganda nie ustawała w oczernianiu przeciwników politycznych. Padały sformułowania w stylu "drzewo zdrady narodowej" itp - mówi Roman Bäcker. - 12 grudnia przed północą, obok hotelu asystenckiego, gdzie wtedy mieszkałem, został zatrzymany Wiesław Cichoń. Gdy chwilę później Polskie Radio przestało nadawać normalny program stało się już całkowicie jasne, że się zaczęło.

Kto prawdopodobnie był pierwszym zatrzymanym w Toruniu?

Wiesław Cichoń został zatrzymany przy ul. Świętego Józefa 12 grudnia koło godz. 23.30. Był zapewne pierwszym z prawie 200 działaczy opozycji antykomunistycznej z Torunia i okolic, którzy znaleźli się za kratami pierwszych dniach stanu wojennego. Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami głośno zawołał, że nazywa się Wiesław Cichoń i właśnie zatrzymuje go milicja. Głos miał i ma bardzo donośny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto