Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

40 procent badanych nie wie, że taki budżet istnieje

Janusz Milanowski
Krzysztof Ślebioda
Krzysztof Ślebioda FOT. JACEK SMARZ
Wracamy do tematu. Czy budżet obywatelski dobrze u nas funkcjonuje? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Krzysztof Ślebioda z toruńskiej Pracowni Zrównoważonego Rozwoju.

Czy w innych miastach budżet partycypacyjny funkcjonuje na takich samych zasadach jak w Toruniu? Mam na myśli procedurę regulaminu i głosowania.
W większości miast tak jest. To jest najprostszy mechanizm, ale moim zdaniem niewykorzystujący potencjału drzemiącego w budżecie obywatelskim.

Dlaczego?
Posłużmy się popularną analogią do budżetu domowego. Ktoś z domowników proponuje kupić nowy telewizor i dwie minuty później zaczynamy głosowanie w tej sprawie. Nie robimy tak, tylko rozmawiamy. Zastanawiamy się, czy to jest nam rzeczywiście potrzebne? A może lepiej wyjechać gdzieś na fajne wakacje? Dopiero później podejmujemy decyzję uwzględniając potrzeby wszystkich domowników. Tymczasem nie ma w mieście dyskusji o ponad 7 mln zł, które są do dyspozycji mieszkańców. Jako społeczność możemy się spotkać na podwórku i porozmawiać o naszym projekcie. Natomiast procedura i narzędzia budżetu partycypa-cyjnego w Toruniu nie wspierają ich w tej dyskusji.

Ale też nie przeszkadzają.
Można powiedzieć, że wszystko jest w porządku, że mieszkańcy podejmują decyzję, a potem demokratycznie głosują. Tylko że wymyślając różne projekty nie mają pojęcia, czy zaproponowany pomysł jest też potrzebą szerszej społeczności; to się okazuje dopiero po głosowaniu. Myślę, że gdybyśmy przed głosowaniem rozmawiali o tym, czego potrzebuje nasze miasto, to moglibyśmy te projekty wybierać lepiej albo jeszcze lepsze wymyślać.

A gdzie tak się dzieje?
W kilku miejscach w Polsce, na przykład w Dąbrowie Górniczej, gdzie dwa lata temu zdano sobie sprawę, że budżet obywatelski można udoskonalić w taki sposób, że głosowanie poprzedza dyskusja w różnych częściach miasta. Za jej przeprowadzenie odpowiedzialni są wspólnie urzędnicy, lokalni liderzy i organizacje pozarządowe oraz sami zainteresowani. Spotykają się, żeby ustalić czego lokalna społeczność potrzebuje, więc rozmawiają, rozmawiają i rozmawiają, aż osiągną consensus. Gdy ustalą, że w jakiejś części miasta potrzebne jest wsparcie dla ubogich albo przysłowiowe boisko, to wtedy taki projekt nie jest już poddawany pod głosowanie. Głosuje się tylko na te, co do których nie ma pewności. W Toruniu można zaproponować nawet najbardziej zakręcony projekt bez refleksji nad tym, czego miasto potrzebuje. Do tej pory nie zastanawialiśmy się czy te niezliczone siłownie zewnętrzne są nam potrzebne.

Skoro ludzie tego chcą, to w czym problem?
Problem to zaczął mieć Urząd Miasta Warszawy na Polach Mokotowskich, gdzie od lat wygrywały różne projekty boisk, których nie trzeba tam realizować nie w kolejnym roku, ale w następnych. I nagle okazało się, że zabrakło miejsc, żeby je wszystkie pobudować. Pragnę mocno podkreślić, że nie mam potrzeby krytykowania i bardzo się cieszę, że torunianie interesują się budżetem partycypacyjnym.

Należy Pan do zespołu roboczego, który bada ewaluację tegoż budżetu. Co już wiemy po tych kilku latach jego funkcjonowania.
Mamy dużo informacji m.in. dzięki zeszłorocznemu badaniu ewaluacyjnemu, które miasto przeprowadziło. Okazało się, że 40 proc. badanych nawet nie wie, że w ogóle jest coś takiego jak budżet partycypacyjny, 38 proc. o nim wie, ale nie głosuje i nie składa swoich wniosków.

Te 40 proc. to niepokojący wynik.
Bardziej martwi te 38 procent, bo to są ludzie niewidzący w budżecie narzędzia dla siebie i nad tym trzeba się zastanowić.

Czy to może być rezultatem braku owej dyskusji wokół projektów?
W Toruniu zawsze brakowało dyskusji. Ciągle słyszymy, że ludzie się nie angażują, że te 40 procent to ludzie nieaktywni, leniwi i roszczeniowi. Z doświadczenia pracownika organizacji pozarządowej wiem, że jeśli ludzie nie angażują się w jakieś nasze działania , to nie ze względu na wspomniane wady, tylko dlatego, że nam nie udało się do nich dotrzeć. Jeśli ludzie są w stanie dyskutować o świeżakach z „Biedronki”, dziurach w drodze, przyjść na spotkanie z prezydentem, to są też w stanie rozmawiać o sprawach poza ich najbliższym otoczeniem. Ciągle pokutuje jeszcze ogląd świata z czasów ciężkiego komunizmu: nasze to jest to wszystko do wycieraczki, a reszta niczyje, państwowe. Na szczęście to się zaczyna zmieniać w sposób widoczny. Wiem też z praktyki, że jeśli znajdzie się sposób na rozmowę o potrzebach ludzi, to będą oni rozmawiać. Niestety procedura toruńska tego nie przewiduje. Na etapie składanie wniosków planuje się dwa spotkania poświęcone raczej temu, jak wypełnić wniosek, by nie został odrzucony z powodów formalnych, podczas gdy w Warszawie czy Łodzi urzędnicy organizują maratony pisania wniosków angażując w to organizacje pozarządowe.

Podsumowując: jakie są wady, a jakie widzi Pan zalety budżetu obywatelskiego w Toruniu?
Do mankamentów zaliczyłbym brak dyskusji o potrzebach. To jak z wizytą u lekarza: nie da się przepisać skutecznych leków bez diagnozy. Słabością jest też niekorzystanie z energii i wiedzy liderów NGO i Rad Okręgowych w procesie formułowania rozwiązań i brak rozmowy o samych projektach ułatwiającej podjęcie decyzji głosującym. Kolejna rzecz to strona www. Zawiera ona tylko informacje proceduralne, a powinno to być miejsce gdzie możemy dowiedzieć się więcej o zgłaszanych projektach, podyskutować czy budować sojusze. Serwis ten mógłby służyć urzędnikom jako znakomite narzędzie ewaluacyjne. Bardzo brakuje mi bieżącej ewaluacji. Sprytne miasta zaczynają dyskutować o kolejnej edycji zaraz po zakończeniu głosowania. My czekamy do ostatniej chwili, a wtedy możemy wprowadzić tylko kosmetyczne zmiany. Natomiast cieszy mnie wprowadzenie procedury odwoławczej i publikacja opisów projektów ale najbardziej cieszą mnie mieszkańcy szukający poparcia dla swoich projektów i pomysłów.

Krzysztof Ślebioda
Jest prezesem Pracowni Zrównoważonego Rozwoju. Należy także do zespołu ds. ewaluacji i budżetu partycypacyjnego w Toruniu.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto