Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uśpiona łosza została wywieziona do lasu przy poligonie, czy wróci jeszcze do Torunia?

Piotr Bednarczyk
Piotr Bednarczyk
Uśpiona łosza w okolicach ulic Kołłątaja i Lelewela
Uśpiona łosza w okolicach ulic Kołłątaja i Lelewela Marcin Orłowski
O wizytach łosi w centrum miasta robi się coraz głośniej. We wtorek Toruń żył losem pewnej łoszy, która zwiedziła ruchliwe i newralgiczne ulice.

Przypomnijmy, że w weekend i poniedziałek łosie były widziane na osiedlu Na Skarpie i przy ulicy Bema. Wróciły one jednak na tereny leśne.

Inaczej było z łoszą (czyli młodą klępą), która odwiedziła miasto we wtorek. Przeszła z ulicy Polnej na Kościuszki, gdzie kilkakrotnie pokonała w dwie strony ruchliwą jezdnię z torami tramwajowymi. Potem skierowała się na tory kolejowe, a przepłoszona przez SOK-istów przeskoczyła przez ogrodzenie jednego z ogródków owocowych przy ulicy Sobieskiego (na szczęście - opuszczonego). Tam najadła się do syta, wykapała w błocie i położyła na kilka godzin, by odpocząć.

Wezwane służby, m. in. Straż Miejska, długo zastanawiały się, co z tym fantem zrobić. Jedną z koncepcji było zagonienie łoszy w kierunku Szosy Lubickiej, Winnicy, a potem do Kaszczorka.

Ta jednak odmówiła współpracy i wybrała swoją drogę - wręcz przeciwną, bo na północ. Przeskoczyła ponownie płot, przeszła przez tory kolejowe, potem m. in. ulice Wojska Polskiego, Świętopełka, aż znalazła się w rejonie Kołłątaja i Lelewela. Tam, około godziny 20 została uśpiona przez przedstawicieli Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt z Kobylarni.

- Takie uśpienie to wyższa szkoła jazdy - mówi Grzegorz Karpik z toruńskiego oddziału Polskiego Związku Łowieckiego. - Przede wszystkim trzeba dobrać odpowiednią ilość środka usypiającego. Dorosłe osobniki, w zależności od płci, osiągają wagę od 400 do 600 kilogramów. Tę łoszę ocenialiśmy na około 200. Po uśpieniu trzeba łosia HDS-em podnieść na przyczepę i ułożyć pod specjalnym nadzorem weterynarza. To przeżuwacz, ma cztery żołądki i gdyby został położony na boku, najprawdopodobniej nie przeżyłby transportu.

Łosza, po uzyskaniu zgody od Lasów Państwowych, została wywieziona do lasu pod toruńskim poligonem. Zapytaliśmy pana Grzegorza, czy nie istnieje ryzyko, że przestraszy się wybuchów i przeniesie gdzie indziej i być może wróci do miasta?

- Niekoniecznie tak musi być, bo zwierzęta przyzwyczajają się do hałasu z poligonu. Łosza została oznakowana, w razie czego będziemy wiedzieli, co się z nią dzieje.

Przy okazji Grzegorz Karpik ponawia apel o ostrożność.

- Wiem, że to piękne zwierzęta, że niektórzy w internecie apelują, by dać im spokój, bo to wina człowieka, że pojawiają się w mieście. Ale pamiętajmy, że jest to też zwierzę niebezpieczne. Nie ma pewności, że nie zaatakuje, a każdy atak może być śmiertelny. Przy tak częstych odwiedzinach łosi w mieście tragedia nie jest niemożliwa. Nie podchodźmy więc do nich, nie róbmy selfie, czy z bliska nie nagrywajmy filmów. Bo na to, że nagle łosie przestaną przychodzić do miasta, nie mamy co liczyć. Zwłaszcza teraz, jak kwitną krzewy i kwiaty, mają tutaj wręcz "szwedzki stół".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto