Zobacz wideo: Sprawdzamy, co w Polsce drożeje najszybciej:
- Straż Pożarna od lat cieszy się największym zaufaniem wśród społeczeństwa, ponieważ niesie pomoc, a nie jest organem ścigania czy też represji - podkreśla kpt. Przemysław Baniecki, zastępca naczelnika Wydziału Operacyjno-Szkoleniowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.
Aby przybliżyć naszym czytelnikom codzienną pracę zawodowego strażaka oraz związane z nią rozmaite ciekawostki, udaliśmy się z wizytą do strażackiej siedziby w Toruniu przy ulicy Legionów. W role przewodników wcieli się kpt. Przemysław Baniecki oraz mł. kpt. Patryk Mańko.
Z dnia strażaka
- Mamy u nas trzy 13-osobowe grupy zmianowe, a dyżur każdej z nich trwa 24 godziny - opowiadają nasi przewodnicy. - Przychodzimy na konkretną godzinę, np. na 7.30, jest pół godziny na przebranie się i o 8.00 następuje przejęcie zmiany. Wymiana informacji, sprawdzenie sprzętu, a dopiero potem można zasiąść do śniadania. Oczywiście podczas posiłku może zdarzyć się wyjazd (bywały już takie sytuacje), więc cały czas trzeba zachować pełną gotowość. Na każdy dzień przygotowany jest harmonogram i zazwyczaj po śniadaniu przystępujemy do zadań szkoleniowych. Najpierw jest jakaś teoria, zaś później przechodzimy do zajęć praktycznych. Dbamy również o swoją formę i kondycję, dlatego też ćwiczymy na siłowni bądź sali gimnastycznej. Po południu bywa różnie, znowu pojawia się jakaś praktyka, są rzecz jasna wyjazdy, ale to wszystko zależy od dnia. Od 22:00 jest tzw. cisza nocna, każdy z nas ma swój kąt, w którym może spać. Gdy zdarzy się alarm nocny, to mamy 2 minuty na ogarnięcie się, natomiast w ciągu dnia jest to minuta. Poniedziałek jest dniem gospodarczym, kiedy sprzątamy garaże, wozy i przepalamy sprzęt, w czwartki sprzątamy na zewnątrz, zaś w soboty rejony socjalne.
Jaki sprzęt znajduje się w remizie?
- Przede wszystkim wozy: wyjazdowe, ciężkie, techniczne, z drabiną oraz mniejsze pojazdy osobowe. Ponadto dysponujemy łodzią, dwiema pompami czy też quadami. Dodatkowo, w fazie testów są nowe mundury. Piaskowe, które w ciągu 12 lat zastąpią dotychczasowe czarne. Część z nas posiada już te nowe, zaś ci, którzy mają jeszcze czarne, zmienią je, gdy stare się zniszczą. Zaletą nowych mundurów jest przewiewność oraz duży komfort i wygoda.
Czy na służbie zdarzają się chwile wolnego?
- Rzadko zdarza się, żebyśmy znaleźli wolny czas podczas służby, gdyż jest bardzo dużo wyjazdów lub prac gospodarczych do wykonania tu w remizie. Jeśli jednak nastąpi taka okazja, to bardzo chętnie korzystamy z naszej siłowni, gramy w piłkę halową, a czasem nawet obejrzymy wspólnie jakiś film.
Pomagają, gaszą pożary, ratują życie... i gotują
- Posiłki spożywamy w naszej stołówce i tam też przyrządzamy obiady. Aczkolwiek wszystko zależy od podejścia danej zmiany. Teraz dużo więcej czasu spędzamy w kuchni, gdzie integrujemy się poprzez planowanie zakupów, gotowanie oraz wspólne konsumowanie. Z cateringu czy też kucharza z zewnątrz nie korzystamy. Zawsze jest to ktoś od nas, dziś rola kucharza przypadła akurat mnie (czyli Patrykowi Mańko - przyp. red.). Rzucam jakiś pomysł, potem składamy się na zakupy, a na końcu przyrządzam zaplanowany posiłek.
TAK OD ŚRODKA PREZENTUJE SIĘ KOMENDA MIEJSKA PSP W TORUNIU:
Zawód ryzykowny i niedoceniany
- Strażacy codziennie narażają swoje zdrowie i życie, niosąc pomoc społeczeństwu. Cena, jaką ponoszą za swoją pracę, jest nieproporcjonalna do ich zarobków. Stawki są najniższe spośród wszystkich służb mundurowych, o co najmniej 15 proc. mniejsze niż w policji. W porównaniu z policją, w straży jest bardzo mało kobiet. Oczywiście testy sprawnościowe są bardzo wymagające i zapewne to panie zniechęca. W 2019 roku mieliśmy jedną strażaczkę, ale po półtora roku odeszła do Komendy Wojewódzkiej, gdzie zajmuje się psychologią. Natomiast w administracji mamy całkiem sporo kobiet.
Polecamy
Pamiętne akcje KM PSP w Toruniu
- Najtrudniejszą akcją był dla mnie ostatni wybuch gazu w domu przy ulicy Wybickiego, gdzie skala zniszczeń była ogromna. Zaangażowano bardzo dużo ludzi, którzy zabezpieczali i przeczesywali teren w poszukiwaniu poszkodowanych. Na całe szczęście ofiar nie było, ale to była naprawdę ciężka akcja - wspomina Patryk Mańko.
- Ja mam trochę dłuższy staż niż kolega, więc wspomnę też pożar w Zakładach Mięsnych "Drosed", gdzie zadysponowano ponad 30 jednostek z całego województwa. Musieliśmy szybko zapanować nad ogniem, tak aby nie spowodował on zapłonu i wybuchu zbiornika z amoniakiem - dodaje Przemysław Baniecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?