Zobacz wideo: Tak budują linię tramwajową na Jar
W czwartek na Wrzosach odbyła się kolejna debata na temat planu zagospodarowania terenów między ul. Ugory, Strorczykową i Szosą Chełmińską. Jak wiadomo, spór o ich przyszłość trwa od początku 2021 roku, kiedy rada miasta wyraziła zgodę na zmianę obowiązującego planu. Miastu zależy na sprzedaży części gruntów w sąsiedztwie Matopatu, terenami tymi są zainteresowane Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych, które zresztą złożyły wniosek o zmianę planu. Mieszkańcy zaś walczą o zachowanie w tym miejscu terenów zielonych, o które zresztą od dawana dbają.
Polecamy
Pierwsza debata poświęcona całemu planowi odbyła się wiosną. Spotkanie czwartkowe, transmitowane przez nas na facebookowym profilu "Nowości", dotyczyło jedynie jego fragmentu, co na samym początku wytłumaczyła mieszkańcom dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.
Czego miała dotyczyć dyskusja na Wrzosach?
- Tematem dzisiejszej dyskusji są tereny, na których doszło do uwzględnienia części państwa uwag. Pozostałe tereny pozostają bez zmian - wyjaśniła Anna Stasiak. - Są to tereny lasu, tereny usługowe przy Szosie Chełmińskiej i inne tereny objęte planem, w tym otaczające szkołę salezjanów. Na tym terenie państwa uwagi nie zostały uwzględnione. Muszę wszystkim państwu powiedzieć, że były one szczegółowo analizowane a rozstrzygnięcie było podejmowane podczas posiedzenia z panem prezydentem.
Jak się później okazało, urbaniści otrzymali w sumie 192 uwagi. 106 zostało odrzuconych, 79 rozpatrzonych pozytywnie, zaś resztę częściowo przyjęto bądź odrzucono. Jak informowaliśmy niedawno, mieszkańcy są tym bardzo rozczarowani. Uznali zmiany za mikroskopijne i zupełnie niesatysfakcjonujące. Dali temu wyraz, sama dyskusja rozpoczęła się dość zaskakująco.
Czy jest lista poparcia?
- Czy jest tutaj lista poparcia całości tego projektu? - oświadczyła jedna z uczestniczek spotkania. - Niekoniecznie chcę brać udział w dyskusji, ja w całości popieram projekt Matopatu.
Reakcja pozostałych mieszkańców także była dość zaskakująca. Wśród głosów na sali dominowały te dziękujące za nazwanie rzeczy po imieniu i tego, kto za zmianami stoi. Listy nigdzie nie było, a pani popierająca rzeczywiście nie chciała brać udziału w dyskusji, dość szybko wyszła. Zapowiadało się zresztą na to, że z innego powodu pozostali mieszkańcy zrobią to samo.
- Możemy sobie rozmawiać o tym czy takie drzewko chronicie czy nie, ale to naprawdę nie o to chodzi. Sytuacja jest prosta. Na polecenie jednego człowieka robicie wszystko, aby zniszczyć ideę parku naturalnego Wrzosowisko - powiedział Jacek Kiełpiński z Rady Okręgu Wrzosy. - Idea istnieje i tu mam na to dowód w postaci 6500 podpisów.
Kto wydaje polecenia?
Tym jednym człowiekiem, zdaniem Jacka Kiełpińskiego, jest prezydent Michał Zaleski, o którym w tym kontekście nasz dawny redakcyjny kolega wspomniał podczas wiosennych konsultacji. Teraz, jako przedstawiciel rady okręgu, zwrócił się również do dyrektor Anny Stasiak. Przypomniał opisywane przez nas niedawno stanowiska rad z Chełmińskiego Przedmieścia oraz Mokrego i Jakubskiego, które opublikowały oświadczenia prostujące słowa szefowej MPU jakie padły na ostatniej sesji Rady Miasta. Dotyczyły one planów zagospodarowania przestrzennego dla Glazji oraz gruntów przy ulicach Lelewela, Legionów i PCK.
- Nasza rada również była wprowadzona w błąd. Spotkania z radą, czyli między innymi ze mną, były uznawane jako konsultacje, a to były zebrania informacyjne - powiedział Jacek Kiełpiński. - W tej chwili przypuszczalnie rady te będą wnioskowały o odwołanie pani ze stanowiska. Trudno, stała się pani niewiarygodna.
Jak zareagowała na zarzuty szefowa MPU?
Ostatecznie debata była kontynuowana, a o prawdzie bądź jej deficycie była mowa m.in. podczas gwałtownej dyskusji na temat proponowanych przez urbanistów rozwiązań drogowych. Problem jest złożony, poświęcimy mu oddzielny tekst.
- Muszę zaprotestować przeciw temu co nazywacie państwo kłamstwem. Nie zgadzam się z pana wypowiedziami - oświadczyła Anna Stasiak. - Kontakt z mieszkańcami jest bardzo intensywny, nikt niczego nie ukrywa. Procedura jest jawna, wszyscy państwo otrzymali odpowiedzi na swoje uwagi. Gdybyśmy chcieli przed państwem co ukryć albo mówić nieprawdę, to byśmy odpowiedzi do państwa nie wysyłali. Nie zgadzam się z państwa prywatną wojną ze mną, ponieważ występuję tu służbowo i reprezentuję Urząd Miasta. To co przedstawiamy, jest zgodne z prawem i zgodne z prawdą. Jestem osobą publiczną, nie kłamię. Wszystkie pisma, które państwo dostali, podpisane przeze mnie z upoważnienia pana prezydenta, są w procedurze planistycznej. Nie pozwoliłabym sobie nigdy, żeby wprowadzać kogoś w błąd.
Polecamy
- Toruń. Dlaczego władze miasta nie podpisały umowy gwarantującej stałą cenę energii?
- Toruń. Czy niezgodne z prawdą słowa szefowej MPU mogły mieć wpływ na decyzję radnych?
- Awantura o plan zagospodarowania terenu po garażach przy SP 24
- Toruń. Ceny prądu i ogrzewania rosną. Jak miasto przygotowuje się do zimy?
Mieszkańcy najwyraźniej jednak nie dali się przekonać.
- Wszyscy znamy sytuację. Nie byłoby tej zmiany, gdyby nie TZMO. Wiemy, że wniosek wpłynął, o ile mi wiadomo nie został wycofany? Nie będę liczył na odpowiedzi, bo jak pokazała sytuacja z Glazją, można kłamać, można wprowadzać w błąd nie tylko mieszkańców, ale i radnych. Hańbicie tą instytucję i hańbicie mieszkańców miasta. To smutna sytuacja. Prawie wszystkie nasze uwagi są brutalnie torpedowane. Nikt nie liczy się z potrzebami nas i naszych dzieci. Inwestor jest najważniejszy. Może nie tych 40 osób z psami, które wychodzą na spacery, ale 40 biznesmenów.
Czy wniosek TZMO został wycofany?
To znów było nawiązanie do słów prezydenta Michała Zaleskiego, który odnosząc się do konfliktu na Wrzosach powiedział na sesji Rady Miasta powiedział, że jest prezydentem wszystkich, a nie tylko 40 osób, które chcą wyprowadzać psy na terenach przeznaczonych na sprzedaż.
Łukasz Ruszkowski odpowiedź jednak usłyszał - wniosek TZMO nie został wycofany.
- Mówicie, że plan uwzględnia potrzeby mieszkańców, w jaki sposób je badacie, jeżeli w taki sposób traktujecie nasze uwagi, wnioski, protesty? - pytała Agata Chojnacka. - Tysiące podpisów chyba najlepiej pokazują potrzeby mieszkańców.
- Skończmy z tą hipokryzją - zawołała inna uczestniczka spotkania. - Po cholerę my tu siedzimy? Po to, żebyście mieli usprawiedliwienie, że spotkanie się odbyło?
Co może zrobić rada miasta?
Uwagi do planu można zgłaszać do 4 listopada, adresując je do prezydenta miasta i wysyłając np na adres: [email protected]. Ostateczną decyzję w sprawie planu podejmie Rada Miasta Torunia. Radni (kilku zresztą było obecnych na sali), otrzymają projekt planu razem ze wszystkimi odrzuconymi uwagami oraz uzasadnieniami ich odrzucenia. Co mogą z tym zrobić? Jak wytłumaczyła dyrektor Stasiak, rada może uznać, że prezydent nie musiał uwag odrzucać, wtedy projekt wróci do prezydenta. Radni mogą również plan przyjąć uznając, że odrzucenie uwag było słuszne. Mogą także przyjąć odrzucone uwagi stwierdzając, że nad planem należy jeszcze popracować, wtedy wróci on do prezydenta.
- Nie mam żadnych pytań, bo myślę, że żadne pytania nie mają już sensu. Chciałabym tylko powiedzieć, że patrzy na państwa wiele oczu - zwróciła się na koniec do urzędników Justyna Musiał, również jedna z obrończyń Wrzosowiska.
Moim zdaniem
Nie przypominam sobie, abym na jakimś publicznym spotkaniu usłyszał tyle gorzkich słów skierowanych do władz miasta. Frustracji obrońców Wrzosowiska się jednak nie dziwię. Jasno pokazali czego chcą. Wokół Wrzosowiska zebrało się mnóstwo osób. Pod petycjami, odezwami, protestami zebrali tysiące podpisów. Wszystko to w gruncie rzeczy trafiło jednak do kosza. Od prezydenta Zaleskiego usłyszeli, że bronią ruskich samosiejek, są grupą 40 osób wyprowadzających psy, a kilka tysięcy podpisów pod jednym z wniosków zostało zebranych na bulwarze, gdzie każdy mógł się podpisać. Trudno się nie zdenerwować, gdy spotyka się z takim lekceważeniem. Napisałem kiedyś, że prezydent Zaleski ma wielkie zasługi w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego. To prawda, Wrzosowisko jest tego doskonałym przykładem. Społeczeństwo zdało egzamin, a władza? Co zrobią radni? Złączeni z prezydentem więzami umowy koalicyjnej przeważnie przyjmują prezydenckie uchwały bez słowa sprzeciwu.
Szymon Spandowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?