Zgorzelec: Hala... bez końca

- Nie możemy wybudować hali za kwoty zaproponowane przez firmy, które zgłosiły się do przetargu - tłumaczy Rafał Gronicz, burmistrz Zgorzelca. Zaznacza jednak, że to wcale nie koniec marzeń o nowej hali, a jedynie zmiana podejścia do koncepcji jej budowy. - Rozwiązania, które przyjęliśmy okazały się zbyt kosztowne, choć inżynier kontraktu wciąż uważa, że dałoby się je zrealizować za pieniądze, którymi dysponujemy. Cóż, ceny kształtuje jednak rynek, a ten dwukrotnie dał nam sygnał, że realizacja będzie droższa. Dlatego nie odchodzimy od zamiaru budowy nowej hali, a jedynie musimy zmienić projekt - zapowiada Gronicz. Z dokumentacji zniknie hotel, który miał być częścią obiektu, a sama hala nie będzie już miała konstrukcji termosu z zewnętrzną i wewnętrzną warstwą. To nowoczesne rozwiązanie, ale podraża całość inwestycji nawet o 15 - 20 proc. Gospodarz miasta jest jednak przekonany, że mimo to, można znaleźć taki sposób i taką technologię, by nowa hala nie straciła nic z zakładanych wcześniej walorów energooszczędności.
Kluczowym dla budowy hali staje się za to dziś inny problem: - Czy uda się przekonać Ministerstwo Sportu, by na kolejny rok prolongowało wykorzystanie przyznanych na budowę pieniędzy. Chodzi o 20 mln zł. - Będziemy o to mocno zabiegać - zapowiada burmistrz Gronicz. Może też liczyć na wsparcie nowo wybranego senatora Jana Michalskiego, prezesa koszykarskiego klubu PGE Turów Zgorzelec. Jeśli pieniądze uda się obronić, najpewniej na początku przyszłego roku czeka nas kolejny, trzeci przetarg. Na ten drugi - właśnie unieważniony - wpłynęły dwie oferty. Pierwsza, firmy Skanska, opiewała na nieco ponad 65 mln zł; druga konsorcjum, w którego skład wchodzi m.in. bogatyński EG-BUD, za blisko 67 mln zł.

Stara hala - dlaczego nie?
Koncepcja rozbudowy starej hali sportowej przy ul. Maratońskiej, zamiast budowy nowej przy ul. Lubańskiej, wciąż ma w mieście sporo zwolenników. Wśród nich jest Stowarzyszenie Inicjatyw Rozwojowych Zgorzelec 2002 i jego prezes Stanisław Bukowiec. Jak twierdzi ten ostatni, przebudowa jest lepsza, bo tańsza, można ją przeprowadzić szybciej i pozwala podtrzymać koncentrację wszystkich ważnych obiektów sportowych w mieście w jednym miejscu. Przeciwnicy tego rozwiązania zwracają jednak uwagę, że przebudowa może pochłonąć niemal tyle samo pieniędzy co budowa nowej hali, zwłaszcza, że modernizacji wymaga cały obiekt przy ul. Maratońskiej, włącznie z basenem. Zwracają też uwagę, że nawet po modernizacji stara hala może mieć problemy z pomieszczeniem 3 tys. widzów, a to warunek stawiany przez Polską Ligę Koszykówki już od sezonu 2013/2014.

Nowa hala - trochę historii
Pierwsze głosy o potrzebie rozwiązania problemu ciasnej hali sportowej w Zgorzelcu pojawiły się w kwietniu 2005 r. (W 2004 r. koszykarski Turów awansował do ekstraklasy). Mówiło się o przebudowie istniejącego obiektu tak, by pomieścił do 3 tys. widzów. Koncepcja była gotowa w lipcu 2005r. Hala miała mieć 2 146 miejsc, koszt przebudowy oszacowano na 10 - 15 mln zł.
W kwietniu 2007 r. nowy wówczas burmistrz Rafał Gronicz ogłosił, że są inwestorzy zainteresowani budową hali, która byłaby częścią... galerii handlowej. Pomysł upada. W październiku 2007 r. (tuż przed wyborami) przyjeżdżają do miasta politycy PO (Grzegorz Schetyna, Piotr Borys) i ogłaszają: hala będzie. Ma kosztować 30 mln zł, z czego 20 mln zł wyłoży samorząd województwa, a 10 mln zł UE.
Ale Unia pieniędzy nie daje. W 2008 r. miasto rozstrzygnęło przetarg na projekt hali. Kosztował 845 tys. zł! W 2009r. są wybory do Europarlamentu. Politycy znów przyjeżdżają i mówią:hala będzie. W styczniu 2010 r. sytuacja się powtarza.
W maju 2011 r. miasto ogłasza I przetarg na budowę hali. W lipcu okazuje się, że firmy chcą więcej, niż miasto ma. Ogłoszony zostaje II przetarg. Jego rozstrzygnięcie ponownie nie okazuje się początkiem budowy hali... C.D.N.?