Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wiedziałem, że muszę iść do przodu i stworzyć coś nowego" - wywiad z Michałem "Majkim" Kowalskim

red
Patrycja Maciejewska
Wywiad z Michałem "Majkim" Kowalskim, wokalistą zespołu Myasta. Rozmawiał Darek Kowalski.

To filmowa historia: wracasz z Trójmiasta do rodzinnego Chełmna by założyć zespół. Werbujesz muzyków z trzech miast. Jaka jest dalsza część tego scenariusza?
Chyba faktycznie trochę jak scenariusz filmowy. Wróciłem z Trójmiasta, w którym mieszkałem jakieś pięć lat, gdzie też muzycznie nie próżnowałem. Grałem na gitarze i śpiewałem w zespole Regulacja. Tych kilka lat pozwoliło mi zdobyć doświadczenie wokalne i kompozytorskie. Z uśmiechem na twarzy wspominam ten czas. Po powrocie do rodzinnego Chełmna wiedziałem, że muszę iść do przodu i stworzyć coś nowego. Chełmno zawsze było muzycznym miastem, więc miałem nadzieję, że nie będzie problemów ze znalezieniem dobrych muzyków do wspólnego grania. Wiedziałem, że mogę liczyć na mojego brata Adama (puzon) i przyjaciela Pawła Nowickiego (trąbka). Wiele lat wcześniej tworzyliśmy grupę Goodman. Aktualnie chłopaki nie mieli gdzie spożytkować swoich talentów. Potem przyszedł czas na resztę składu i tu już nie było tak łatwo. Chciałem grać z ludźmi, którzy nie tylko by mogli, ale przede wszystkim chcieli, przyłączyć się do mojej wizji tworzenia muzyki. Minęło trochę czasu i poznałem Mariusza Miturę (perkusja), który współpracował ówcześnie z Szymonem Kubiakiem (gitara) i Dominikiem Gryniem (gitara basowa). Umówiliśmy się na próbę w niepełnym jeszcze wtedy składzie i po pierwszym luźnym jam session wiedziałem, że to właśnie tych ludzi szukałem. Chwilę później dołączył do nas Marcin Pankowski (perkusjonalia), którego poznałem na festiwalu reggae w Ostródzie. Następnie Michała Koźlika, który początkowo grał z nami na instrumentach klawiszowych, zastąpił Tomek Stachowicz. Tak właśnie powstał zespół Myasta.

W Waszej muzyce słychać "wielkomiejskie brzmienia". Nie jest to korzenne reggae. Pokusisz się o zdefiniowanie tego, co Was inspiruje?
Muzyka którą gramy, to wypadkowa naszych gustów i inspiracji. Od początku naszym założeniem było, aby się nie ograniczać do roots reggae, tylko łączyć style, a nawet gatunki. Każdy z nas na co dzień słucha różnej muzyki. To się przenosi do "próbowni". Dlatego w naszym brzmieniu nie brakuje pierwiastków rapu czy rocka. Czasem ciężko jest to wszystko pogodzić, ale staramy się szukać kompromisów. Zdarza się, że zostawiamy jakiś motyw na chwilę, aby wrócić do niego po jakimś czasie z nowym spojrzeniem. Z reguły udaje się znaleźć to czego szukamy.

Ośmiu muzyków na scenie to spore wyzwanie. Nie tylko artystyczne, ale i logistyczne. Jak sobie z tym radzicie?
"Osiem osób jeden cel". Tak brzmi nasze hasło. Dotyczy to nie tylko muzyki, która jest na pierwszym planie, ale też tego co dzieje się "od kuchni". W takiej grupie faktycznie bywa trudno, ale "co osiem głów, to nie jedna". Największym wyzwaniem bywa to, że czasami zwyczajnie nie mieścimy się na scenie. Szczególnie kiedy gramy w niedużych klubach. Bywa też, że mamy problem logistyczny z transportem, ale uczymy się na błędach i jakoś sobie z tym radzimy.

Pracujecie nad materiałem na debiutancki album. Jaki macie pomysły na ten krążek?
Tak jest! Pracujemy nad pierwszym albumem. Chcemy, aby ten album był przede wszystkim podziękowaniem dla wszystkich tych, którzy są z nami od początku i dali nam wiarę w to, że warto iść przed siebie i się nie poddawać. Bedzie to zbiór wszystkich utworów jakie towarzyszą nam od pierwszych koncertów. Nie zabraknie też nowości, którymi mamy nadzieje zaskoczyć fanów. Liczymy na to, że płyta ukaże się jeszcze w 2019 roku. Do tego dążymy, ale jak wiadomo jest to proces, który wymaga mnóstwa czasu, energii i dobrej organizacji.

Niedługo w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw zostanie wyemitowany zapis Waszego koncertu nagranego w Hard Rock Pubie Pamela. Jesteś zadowolony z tego występu?
Koncert w Hard Rock Pub Pamela wspominamy bardzo dobrze. Począwszy od gościnności gospodarza klubu, poprzez współpracę z akustykami, a na gorącej publice kończąc. Mieliśmy małą obawę, jak to będzie, bo z przyczyn niezależnych od nas powstało opóźnienie. Jednak od pierwszych dźwięków poczuliśmy, że ludzie są z nami. To był taki koncert, jakiego każdy muzyk mógłby sobie życzyć. Roztańczona i rozśpiewana publika daje wiele radości i satysfakcji. To był bardzo udany koncert.

Tego wieczoru dzieliliście scenę z Sidneyem Polakiem. Dla mnie oba zespoły wypadły świetnie, ale nie da się ukryć, że macie odmienne doświadczenia sceniczne i życiowe. Poprzez ich pryzmat nieco inaczej postrzegacie rzeczywistość. Masz podobne odczucia?
Nasze style faktycznie trochę się różnią. Myślę, że tu nie ma co porównywać. Sidney przeżył z zespołem T.Love wiele lat jako perkusista. Na pewno lata doświadczenia w nieco innych czasach mają wpływ na postrzeganie świata muzyki. Trzeba przyznać, że koncert Sidneya Polaka był pełen profesjonalizmu.

Radiowa retransmisja koncertu oraz nagranie debiutanckiego albumu to najważniejsze wydarzenia w najbliższej przyszłości Myasta. Zdradzisz nam Wasze pozostałe plany?
Nasze plany na przyszłość na pewno skupiają się na nagraniu i wydaniu płyty. Jak tylko powstanie materiał będziemy tworzyli teledyski. Mamy już kilka pomysłów na ich realizacje, ale póki co nie będziemy zdradzać szczegółów. Przygotowujemy się też do koncertu w Darłowie na Festiwalu Reggaenwalde. Będzie to dla nas bardzo ważny występ. Dostaliśmy się na ten festiwal dzięki głosom publiczności, a to zobowiązuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto