Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szajka oszustów wyłudzała kredyty m.in. w Toruniu

Maciej Czerniak (aip)
Szajka oszustów wyłudzała kredyty m.in. w Toruniu
Szajka oszustów wyłudzała kredyty m.in. w Toruniu archiwum GP
Szajka oszustów wyłudzała kredyty m.in. w Toruniu. Szajka zaciągała pożyczki i spłacała je kolejnymi kredytami. Jeden oszust krył drugiego. W 2013 roku w Kujawsko-Pomorskiem zgłoszono 3833 oszustwa, w ubiegłym roku było ich 4 tys.

Szajka oszustów wyłudzała kredyty m.in. w Toruniu

Elektryk z Gdańska przychodzi do banku w Toruniu i składa wniosek o udzielenie kredytu na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pracownik banku dzwoni do firmy w Aleksandrowie Kujawskim, która elektrykowi wystawiła zaświadczenie o dochodach. W firmie telefon odbiera kolega elektryka. Innym razem w banku w Gdańsku kolega elektryka z Aleksandrowa Kujawskiego prosi o kredyt twierdząc, że jest pracownikiem przedsiębiorstwa w Gdyni. Fortel znów się udaje. W taki sposób szajka 24 oszustów wyłudziła od 2011 roku w bankach w Toruniu, Gdańsku i między innymi w Warszawie ponad 6,2 mln zł.

Śledztwo w tej sprawie zakończyli właśnie prokuratorzy z Trójmiasta. - Niektórzy z oskarżonych zarządzali legalnie działającymi podmiotami gospodarczymi - mówi prok. Mariusz Marciniak z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. - To umożliwiało im wystawianie dokumentów zawierających nieprawdę o zatrudnieniu i o wysokości dochodów, rzekomo osiąganych przez innych oskarżonych. Trzy lata po piętach deptali oszustom funkcjonariusze z gdańskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Oszustów udało się w końcu zatrzymać, bo ich plan miał luki. - Oskarżeni, ubiegając się o kredyty w bankach z jednej strony, wystawiali nieprawdziwe zaświadczenia o zarobkach, a z drugiej strony, przy innych umowach kredytowych, posługiwali się dokumentami wystawionymi przez innych oskarżonych - mechanizm oszustw tłumaczy jeden ze śledczych. Taki interes kręcił się z powodzeniem przez kilka lat. Oszuści - w tym hazardzistka utrzymująca się z wysokiej wygranej, cieśla i absolwent prawa - zapomnieli jednak o tym, że... skarbówka nie śpi. - Rzekome wynagrodzenia oskarżonych pozostawały w sprzeczności z dochodami oskarżonych, wykazanymi w deklaracjach dla Urzędu Skarbowego i ZUS-u - mówi Marciniak.

Jak to możliwe? Ze sfałszowanych dokumentów, które trafiły m.in. do banku w Toruniu wynikało, że 67-letnia emerytka zarabiała 30 tys. zł miesięcznie. To nie dało spokoju inspektorom skarbowym. Zawiadomili o swoich podejrzeniach śledczych. Wśród osób, które gdańscy prokuratorzy oskarżają o wyłudzenia kredytów w bankach, są przedstawiciele różnych profesji. Jednym z nich jest niejaki Ryszard P. To 40-letni elektryk, który prowadzi własną działalność. W akcie oskarżenia prokuratura przypisuje mu aż 18 zarzutów. W mechanizmie wyłudzania kredytów P. pełnił różne role. Występował jako ubiegający się o pożyczki pracownik rozmaitych firm. W innych przypadkach (śledczy twierdzą, że aż sześć razy) podawał się za przedsiębiorcę wystawiającego zaświadczenia o dochodach swoich pracowników (którzy zgłaszali się do banków po kredyty).

Niektóre przedsiębiorstwa działały legalnie, jak na przykład firma w Aleksandrowie Kujawskim. Inne przedsiębiorstwa, które brały udział w wyłudzeniach kredytów, miały swoje siedziby między innymi w Toruniu, Gdańsku, Słupsku i w Kartuzach. - Oskarżeni byli przedsiębiorcami prowadzącymi niedochodową działalność gospodarczą, emerytami, rencistami lub nawet bezrobotnymi pobierającymi zasiłki z urzędu pracy - wyjaśnia prokurator Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. - W zależności od fantazji wystawców, byli managerami lub menagerami, prezesami, kierownikami, dyrektorami lub prokurentami spółek i zarabiali do 30 tysięcy zł miesięcznie.

Takie wynagrodzenie wykazywała między innymi 67-letnia emerytka bez zawodu z Lęborka. Z kolei 51-letnia Mirosława Z. w dokumentach okazywanych w bankach przedstawiała się jako prezes przedsiębiorstwa. Tak naprawdę jednak okazała się niepracującą krawcową, która utrzymuje się z... wysokiej wygranej w totka. W gronie oskarżonych znaleźli się również: nauczyciel wuefu, kucharka, tapicer, kilku bezrobotnych, stolarz, kierowca i między innymi 49-letni prawnik.

Najniższy wyłudzony kredyt wynosił 5 tys., najwyższy 700 tys. zł. Ogółem podejrzani wzbogacili się o 6,2 mln zł. - Wcześniejsze zobowiązania kredytowe były spłacane kolejno zaciąganymi coraz wyższymi kredytami i pożyczkami - tłumaczy Marciniak. - Spłacalność tych umów była jednak niska i w wielu wypadkach zostały skierowane do egzekucji komorniczej. To tylko jedno z wielu śledztw, jakie policja i prokuratura prowadziły w ostatnich miesiącach w Kujawsko-Pomorskiem. Z policyjnych danych wynika, że złodzieje coraz częściej porzucają kominiarki oraz łom i zamiast włamywać się do domów, wolą wykorzystywać luki prawne. Dowód? Z policyjnych statystyk dotyczących przestępczości w regionie wynika, że z roku na rok spada liczba włamań.

Jeszcze w 2013 roku zanotowano ich 6748, a w całym ubiegłym roku liczba takich przestępstw stopniała do 5753. Inaczej w przypadku czynów dokonanych przez białe kołnierzyki. - W 2013 roku zostały wszczęte 3833 postępowania w związku z oszustwami - wylicza kom. Monika Chlebicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - A w roku 2014 takich spraw było 4008.

W połowie grudnia policjanci z Torunia zatrzymali 29-latka, który w banku przy ulicy Szerokiej próbował wyłudzić kredyt na kilkaset tysięcy zł. - Podejrzany przedłożył w banku faktury dokumentujące fikcyjne transakcje, świadczące o wysokości dokonanych sprzedaży w prowadzonym gospodarstwie - wyjaśnia Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. - Śledczy dla potrzeb postępowania zabezpieczyli dowody w tej sprawie, całą dokumentację bankową związaną z przestępstwem. Nieuczciwy kredytobiorca trafił do policyjnego aresztu. Za oszustwo grozi mu 8 lat odsiadki.

Kilka tygodni wcześniej, w listopadzie w banku w Bydgoszczy dwóch biznesmenów próbowało wyłudzić kredyt na pół miliona zł. Od dłuższego czasu ich przygotowaniom do skoku na bank przypatrywali się śledczy z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą bydgoskiej komendy miejskiej. Jako że oszuści próbowali wyłudzić znaczną sumę, sąd może ich skazać nawet na 10 lat więzienia. Śledztwo w tej sprawie jeszcze trwa.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szajka oszustów wyłudzała kredyty m.in. w Toruniu - Toruń Nasze Miasto

Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto