Kaczka krzyżówka wraz z jedenastoma pisklętami utkwiła na dziedzińcu wydziału matematyki i informatyki toruńskiego uniwersytetu przy ulicy Chopina.
Zgłoszenie pochodziło od pracowników placówki. Przy pomocy funkcjonariuszy Straży Leśnej, cała dwunastka została wyłapana i przetransportowana bezpiecznie do lasu.
Tego samego dnia, również rano, patrol przyjął zgłoszenie o zabłąkanym lisie, którego widziano w okolicy ulicy Żółkiewskiego w Toruniu. Zwierzę zostało odnalezione i złapane przez funkcjonariuszy straży miejskiej. Niestety po przewiezieniu do kliniki weterynaryjnej okazało się, że lis jest w tak złej kondycji zdrowotnej, że lekarz musiał go uśpić.
Bliskie spotkania z dzikimi zwierzętami zdarzają się przez cały rok, jednak na wiosnę tego typu zgłoszeń zaczyna przybywać.
- Na przednówku dostajemy najwięcej więcej sygnałów o ptakach wypadających z gniazd - mówi Wojciech Swinarski odpowiedzialny za nadzór nad Eko-patrolem straży miejskiej.
Każdy kto choć raz natknął się na dzikie wysypiska śmieci, przyzna, że wykroczenie to jest bardzo irytujące. Góry śmieci wyrastają najczęściej, wzdłuż leśnych ścieżek i szpecą krajobraz. Potencjalni śmieciarze muszą jednak mieć się na baczności. Eko-patrol jest uzbrojony w siedem fotopułapek. Urządzenie potrafi nagrywać krótkie filmiki oraz robić zdjęcia.
- Umieszczamy je w miejscach, gdzie pojawiały się dzikie wysypiska - mówi rzecznik toruńskiej straży miejskiej Jarosław Paralusz.
Dzięki tym sprytnym urządzeniom, w roku 2014 straż miejska ukarała 82 osoby mandatami za zaśmiecanie. Rok później fotopułapki zarejestrowały prawie o połowę mniej wykroczeń. Z 45 udokumentowanych śmieciarzy, 38 otrzymało mandaty.
- Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdzie dwóch panów wyrzuca wielki karton po telewizorze, który spokojnie można by pozostawić na osiedlowym śmietniku - opowiada naczelnik Wojciech Swinarski.
Do Eko-patrolu możemy zgłaszać również przypadki zagnieżdżania się w mieście dzikich rojów.
- Dotychczas mieliśmy możliwość reagowania jedynie na pojawienie się pszczół - dodaje Jarosław Paralusz. - Pomagali nam w tym pszczelarze, którzy zabierali rój i wypuszczali bezpieczni. Od roku strażnicy miejscy są wyposażeni w odpowiedni sprzęt pozwalający interweniować w przypadku o wiele groźniejszych os i szerszeni.
- Strażnicy musieli przejść dodatkowe testy uczuleniowe - mówi Swinarski.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?