Sędzia Piotr Lis nie znosi ciszy. Zostanie ukarany po popisach w Rzeszowie?
PGE Stal Rzeszów - KS Toruń - ZDJĘCIA [49:40]
Można czasami zastanawiać się czy sędziowie zbyt rzadko sięgają w ekstralidze po czerwone kartki, aby temperować niekiedy zbyt ambitną jazdę zawodników. Sędzia Piotr Lis najwyraźniej jest tego samego zdania, bo w czasie meczu PGE Stal Rzeszów - KS Toruń mocno poprawił statystyki: wystarczyły mu cztery wyścigi do pokazania dwóch czerwonych kartek. Najpierw ujrzał ją Mirosław Jabłoński, gdy upadł daleko z tyłu za prowadzącą parą Chris Holder - Adrian Miedziński. Arbiter dokładnie tak samo postąpił w biegu numer 4, gdy wykluczył do końca meczu Oskara Fajfer za upadek w tym samym miejscu. Sytuacja była jeszcze dziwniejsza, bo junior został potrącony (a przynajmniej wytrącony z rytmu jazdy) przez klubowego kolegę Jasona Doyle'a. - To on powinien być wykluczony - denerwował się Fajfer. Nic nie wskórał i takie wykluczenie oznacza, że zabraknie go także w kolejnym meczu.
Oba upadki - podobnie jak Krystiana Rempały chwilę później - wynikały przede wszystkim ze złego stanu nawierzchni i Lis doskonale powinien zdawać sobie z tego sprawę. Arbitrowi natomiast długo nie przeszkadzała krzywo startująca taśma, choć był kilka razy o tym fakcie informowany. Ba, z właściwą sobie swadą oznajmił Jackowi Gajewskiemu, że krzywa taśma... nie miała wpływu na wynik spotkania. Brawo. Szkoda, że Piotra Lisa nie było w kwietniu na Stadionie Narodowym. Uniknęlibyśmy wielkiego skandalu, bo sędzia wyjaśniłby wszystkim, że ta dziwaczna taśma do niczego w żużlu nie jest potrzebna. O klasie i talencie sędziego w sporcie najlepiej świadczy jeden fakt - nie znamy jego nazwiska. To oznacza, że spokojnie i w ciszy świetnie wywiązuje się ze swoich obowiązków i nie stara się przebić na plan pierwszy sportowego widowiska. Lis dba, żeby o nim było głośno, bo nie pierwszy raz popisał się swoim fachowym przygotowaniem (zresztą nie jest w tym jedyny, pozdrowienia dla Marka Wojaczka). To on przecież był autorem słynnego skandalu w półfinale ekstraligi w 2012 roku, gdy na Motoarenie nie potrafił dobrze policzyć KSM Unii Tarnów. Wtedy najpierw odgwizdał walkower i finał torunianom, a potem trzeba było mecz powtarzać. Sędziego wysłano wówczas na (nie)zasłużone wakacje, na których najwyraźniej nie douczył się swojego rzemiosła. Może pora na dłuższą przerwę?
Podprowadzające 8. kolejki PGE Ekstraligi
PGE Ekstraliga/x-link
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?