Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomorzanin wygrywa po karnych

Filip Sobczak
Pomorzanin wygrał drugie spotkanie z rzędu
Pomorzanin wygrał drugie spotkanie z rzędu Materiały prasowe Pomorzanina Toruń
Laskarze Pomorzanina odnieśli drugie zwycięstwo w sezonie. Do wygranej w Gąsawie potrzebowali jednak karnych zagrywek. W regulaminowym czasie gry mecz zakończył się remisem 4:4, który gospodarzom zapewnił Marcin Strykowski w ostatnich sekundach spotkania. Karne zagrywki lepiej egzekwowali torunianie, wykorzystując wszystkie przy zaledwie jednej rywali.

Spotkanie w Gąsawie od początku nie układało się po myśli mistrzów Polski. Na pewno wpływ na to miały absencje Krystiana Makowskiego, Marka Dąbrowskiego i Mariusza Kowalskiego, którzy w sumie zdobyli cztery bramki w poprzednim meczu w Siemianowicach Śląskich czy niedawne problemy zdrowotne Michała Makowskiego i Wojciecha Zadki. Również suche boisko nie pomagało w płynnym i szybkim rozgrywaniu akcji.

Podobnie jak notorycznie mylący się w swych decyzjach sędziowie, ale z tym problemem musiały borykać się obie drużyny. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że obrońcom tytułu nie przystoi grać tak słabo jak pokazali to w pierwszej połowie. Dużo niedokładności, sporo niecelnych podań i cała masa nieporozumień sprawiły, że to gospodarze mieli przewagę i stworzyli sobie więcej okazji strzeleckich. Żadnej z nich – w tym dwóch krótkich rogów - nie potrafili jednak zamienić na gola, bo dobrymi interwencjami popisywał się Michał Śliwiński lub zawodziła ich skuteczność. Torunianie z dwóch sytuacji jedną zamienili na bramkę. Po akcji lewą stroną i podaniu Michała Raciniewskiego, płaskim bekhendem Marcina Liberkowskiego pokonał Michał Kunklewski.

Ostra reprymenda trenera Andrzeja Makowskiego w przerwie na niewiele się zdała, bo chwilę po wznowieniu gry w drugiej połowie miejscowi wyrównali. Torunianie pozwolili rywalom na wbicie piłki z rzutu wolnego egzekwowanego sprzed linii 22 metrów i na dołożenie kija Marcinowi Strykowskiemu. W niemal identyczny sposób padła druga bramka dla LKS. Znów dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry dotarło do nieobstawionego Strykowskiego, który nie miał problemów z pokonaniem Śliwińskiego. Dopiero po tym golu Pomorzanin zaczął grać z większym zębem. I na efekty nie trzeba było długo czekać. Wprawdzie strzał z pełnego zamachu Arkadiusza Rutkowskiego obronił Dawid Wróbel, który zastąpił po przerwie Liberkowskiego, ale w wyniku tej interwencji torunianie zarobili pierwszy w meczu krótki róg. Skutecznym pchnięciem popisał się Michał Nowakowski i było 2:2. Goście próbowali pójść za ciosem, ale niespodziewanie nadziali się na kontrę LKS-u, którą wykończył Mikołaj Hutek.

- Spokojnie, mamy jeszcze dużo czasu. Grajmy dokładnie i przygotujmy sobie akcje – pokrzykiwał raz po raz z ławki trenerskiej Piotr Żółtowski, drugi szkoleniowiec Pomorzanina. A do końca pozostawało nieco ponad 15 minut. Ale w tym ostatnim kwadransie torunianie wreszcie zagrali tak jak powinni od samego początku. Zagrania Karola Szyplika i Raciniewskiego nie przyniosły jeszcze powodzenia, ale w 62. minucie był znów remis. Stojący na siódmym metrze Szyplik wyprzedził pilnującego go obrońcę i sprytnie przelobował wybiegającego z bramki Wróbla. A gdy pięć minut później Nowakowski ponownie trafił z krótkiego rogu goście odzyskali prowadzenie. I nic nie wskazywało na to, że wygrana za trzy punkty może im uciec. Tymczasem w ostatniej akcji meczu do wyrównania doprowadził Strykowski. Po tym golu sędziowie od razu odgwizdali koniec spotkania i zarządzili karne zagrywki. W ekipie LKS-u do bramki wrócił na ten element gry Liberkowski, ale nie potrafił zatrzymać żadnego z torunian. Skuteczni byli: Michał Makowski, Rafał Szrejter, Maciej Zieliński i Nowakowski, a skoro dla gospodarzy trafił jedynie Strykowski, to nie było już potrzeby by swą próbę wykonywał Raciniewski.

- Gąsawa zawiesiła nam bardzo wysoko poprzeczkę – mówi po meczu trener Makowski, który wolał skupić się na komplementowaniu przeciwników niż na krytykowaniu swoich podopiecznych. Młoda drużyna wsparta kilkoma bardziej doświadczonymi zawodnikami, do tego grająca niezwykle ambitnie i walecznie może w tym sezonie sprawić niejedną niespodziankę. Dla kibiców to spotkanie było pewnie atrakcyjne, bo sytuacja często się zmieniała i dramaturgii nie zabrakło. Ja jednak życzyłbym sobie abyśmy wszystkie mecze rozstrzygali na swoją korzyść w normalnym czasie gry i bez takich nerwów. W zeszłym sezonie przegraliśmy w Gąsawie, w tym wygraliśmy po karnych zagrywkach, więc pewien pozytyw jest. Szkoda, że tylko jeden.

LKS Gąsawa – Pomorzanin Toruń 4:4 (0:1), karne zagrywki 1:4

0:1 Michał Kunklewski (10), 1:1 Marcin Srtykowski (40), 2:1 Marcin Strykowski (47), 2:2 Michał Nowakowski (51 krótki róg), 3:2 Mikołaj Hutek (54), 3:3 Karol Szyplik (62), 3:4 Michał Nowakowski (65 krótki róg), 4:4 Marcin Strykowski (70)

Karne zagrywki - 0:1 Michał Makowski, 0:2 Rafał Szrejter, 1:2 Marcin Srtykowski, 1:3 Maciej Zieliński, 1:4 Michał Nowakowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto