Egzotyczne imię i nazwisko nie jest pseudonimem artystycznym. Pia Partum ma szwedzkie korzenie – Szwedem był pradziadek, który przed wojną zamieszkał w Warszawie i jako pracownik Ericssona montował radia. W czasie wojny zaginął i tak urwał się kontakt ze szwedzką częścią rodziny.
Mama reżyserki jest graficzką i architektem wnętrz. Ojciec, Andrzej Partum, był nazywany „królem Krakowskiego Przedmieścia” – malarzem, poetą, kompozytorem, na którego koncerty przychodziły tłumy, performerem o barwnym życiorysie. – Ojciec (już nieżyjący) nie był łatwym człowiekiem w życiu rodzinnym – mówi reżyserka.
Pia Partum jest absolwentką Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowała też reżyserię dramatu w Akademii Teatralnej. Dlaczego wybrała reżyserię? – Praca w teatrze łączy się z pracą z człowiekiem, nie mogłabym stać samotnie przed sztalugami, bo lubię pracować z ludźmi, a teatr łączy wszystkie dziedziny sztuk – wyjaśnia.
Jako studentka obejrzała dwa spektakle Petera Brooka. – Jedno genialne, drugie kompletnie beznadziejne. Zaintrygowało mnie to i postarałam się o stypendium na badania poświęcone jego twórczości w Paryżu. Zafascynowało mnie, jak z niczego robi coś, jego prostota myślenia o teatrze bez bajerów, takich jak np. projekcje multimedialne – opowiada.
W Paryżu odbyła staże reżyserskie w Comédie Française, a w Polsce asystowała Mariuszowi Trelińskiemu, Andrzejowi Sewerynowi, Jerzemu Jarockiemu. Interesuje ją teatr operowy – w Operze na Zamku w Szczecinie wiosną zeszłego roku wystawiła „Madame Butterfly” Pucciniego. W toruńskim Teatrze im. Horzycy pokazała „Dziedzictwo Estery” Sándora Márai’a we własnej adaptacji i reżyserii.
We wrocławskim Teatrze Polskim wyreżyserowała czytanie „Love&Tears” na podstawie Manfreda George’a Gordona Byrona oraz „Łaknąć” Sarah Kane”. I zaprzyjaźniła się z Wrocławiem. Tak bardzo, że jesienią zeszłego roku przeprowadziła się tu na stałe. – W moim zawodzie i tak będę pracować w różnych miejscach w Polsce, ale istotna jest baza wypadowa. Wrocław jest świetnym miastem, bardzo otwartym – uśmiecha się. – Mam tu przyjaciół. Wrocław jest młody dzięki atmosferze młodości – dodaje Pia Partum. Na razie ogląda miasto. – Trójkąt Bermudzki jest świetny, Ostrów Tumski, wyspy, jestem nową wrocławianką i lubię wszędzie chodzić – wylicza.
W okolicach ulicy Traugutta odkryła sklep z tytoniem, w którym liście sprzedawane są na wagę. – Nigdzie tego nie spotkałam – dziwi się nieustannie.
Chwali pracę z zespołem Wrocławskiego Teatru Lalek. – Na pomysł wystawienia „Z piasku” wpadła Maria Wojtyszko, chciała zrobić coś o Oriencie. Wyzwaniem była nieteatralność tekstu. Dla aktorów jestem pełna podziwu, bo w Teatrze Lalek muszą grać rano w spektaklach, a dopiero potem próbować nowości. Na wszystko mieliśmy tylko niecałe cztery tygodnie – opowiada.
I dodaje, że jedynym rozczarowaniem jest wrocławski chleb, gorszy niż w Warszawie.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?