Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nagrodą jest cisza, samotność i wzbogacające nas obcowanie z pięknem natury

Janusz Milanowski
Wiślanym szlakiem. Nadwiślańskie krajobrazy
Wiślanym szlakiem. Nadwiślańskie krajobrazy Daniel Pach
Na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego można oglądać wystawę „Wiślanym szlakiem. Nadwiślańskie krajobrazy”. Rozmawialiśmy z jej autorem, który Wisłę fotografował o każdej porze roku w miejscach niedostępnych.

Fotograf przyrody - to bardzo ładnie brzmi.
- Obecnie nim jestem. Przez wiele lat byłem fotografem prasowym i zaliczyłem niejedną dziurę w drodze i gadającą głowę. Fotografowanie przyrody daje mi niesamowity spokój, którego wcześniej byłem pozbawiony ganiając po mieście. Nie oglądam telewizji i niemal nie słucham radia. Moimi pracami chcę pokazać w jakim wyjątkowym miejscu żyjemy. Gdy wracam z którejś z moich czatowni, to jestem naładowany energią do dalszego działania i chce mi się żyć.

Czatowni?
- To coś w rodzaju wygodnego szałasu z drewna i trzciny uszczelnionego folią, żeby nie wiało do środka, bo nad Wisłą jest zimno. Pobudowałem je w miejscach, do których prawie nie sposób dojść. Są zamaskowane jak stanowisko snajpera, możesz przejść obok i i nic nie zobaczysz. Chronię się w nich i wypatruję płochliwych bohaterów moich kadrów.

W Ratuszu Staromiejskim jest wystawa twoich wiślanych fotogramów. Czy ciągle fotografujesz Wisłę?
- Nie mogę się od niej oderwać, ale pracuję też nad projektem poświęconym wczesnośredniowiecznym grodziskom. Niesamowite miejsca !

Co ci takiego zrobiła nasza Wisła?
- Jestem góralem z krwi i kości. Gdy 30 lat temu znalazłem się tutaj po wojsku, to byłem załamany nizinnym pejzażem. Strasznie tęskniłem za moimi górami, a najbardziej za ludźmi, którzy tam są otwarci i spontaniczni, a tu zdystansowani do bólu. Szukałem więc swoich pejzaży i gdy zamieszkałem pod Toruniem dwa kilometry od Wisły, to je odnalazłem. Mnie, góralowi, Wisła dała siłę napędową. Musiałem więc jej się zrewanżować.

Co dzięki niej odkryłeś?
- Piękno. Niewielu ludzi wie, że nasza Wisła jest europejskim korytarzem przelotowym dla dzikiego ptactwa. Ktoś, kto nie był tam o czwartej rano, żeby podziwiać spektakl wschodu słońca nie jest w stanie tego zrozumieć. Czy to zimą, wiosną, latem, czy jesienią jest bajecznie piękna ale zawsze inna. I to starałem się pokazać na swoich fotografiach. Mam nadzieję, że się udało?

Praca w plenerze zawsze jest związana z przygodami, nieprawdaż?
Miałem ich bardzo wiele, zarówno za sprawą ludzi jak i samej natury; od kochających się par przez golasów naturystów a skończywszy na kłusownikach wodnych. Ci ostatni się mnie boją, bo jestem w wojskowym kamuflażu i zajeżdżam potężnym terenowym autem, więc od razu wieją. Spalili mi fachowo jedną czatownię. Widziałem po śladach, że ktoś pilnował, żeby ogień się nie rozprzestrzenił poza nią. Pewnego razu o trzeciej w nocy zastałem koło mojej czatowni rozstawiony namiot. Spali w nim dwaj starsi panowie, którzy płynęli kajakami z Płocka do Gdańska. Spotkałem też człowieka, który przemierzył Wisłę wzdłuż brzegu od źródeł do ujścia. Największe wrażenie zrobił na mnie potężny orzeł bielik, który znalazł się obok czatowni. Na świecie żyje ich tylko 2,5 tys. sztuk na Kurylach i na Kamczatce. Spotkałem też fokę zwyczajną, która okazała się być niezwyczajną, bo osobnicy z jej gatunku żyją w stadzie liczącym 450 sztuk tylko u wybrzeży Szwecji. Musiała więc pokonać Bałtyk i dopłynęła aż do Nieszawki. Siedziała sobie na łaszce, czasami nurkowała po rybę i dalej siedziała.

Skąd to wiesz?
- Od badaczy z Instytutu Morskiego w Gdańsku. Zawiadamiam ich zawsze, gdy widzę jakieś cuda.

Robi się coraz ciekawiej...
- Pewnego razu fotografowałem nurkujące w nurcie bieliki - duże ptaki z rodziny jastrzębiowatych. Jeden z nich wyciągnął rybę, ale ta wyleciała mu z dzioba. Znalezłem ją na brzegu i okazało się, że był jesiotr z mikronadajnikiem. Znajomy dziennikarz zawiadomił Instytut Morski i naukowcy przyjechali po ten nadajnik. Okazało się, że to był pierwszy jesiotr po drugiej wojnie znaleziony na tak wysokim odcinku rzeki. Widziałem też wariatów, którzy szli słabo zamarzniętym korytem do Górska i chyba tylko Bogu zawdzięczają, że nic im się nie stało. Jednak większe wrażenie zrobiło na mnie stado dzików przepływające Wisłę zimą między płynącą krą. Czy korzystając z okazji mogę o coś zaapelować?

Proszę bardzo.
- Gorąco proszę wędkarzy, żeby nie pozostawiali po sobie śmieci i zerwanych żyłek. Widziałem w nich zaplątane zwierzęta, które się podusiły. Niestety wielu łowiących zachowuje się skandalicznie. Mam tu na myśli grupę, która lubi wyskoczyć na piwko nad rzekę i pomoczyć kije. Nic w tym złego, ale po co słuchają przy tym muzyki z komórek, zakłócają ciszę tym, którzy jej szukają, a potem śmiecą? To zaczyna być plagą i nikt mi nie powie, że wędkarze to sami przyjaciele i miłośnicy przyrody. Zbyt wiele obserwuję złych efektów tej „miłości”, znalazłem raz, ku... mać i nie przepraszam, uduszoną wydrę zawiniętą w reklamówkę!

Chamstwo...
- Dokładnie! You Tuba na rybach słuchają ! Jeszcze kilka lat temu było więcej ciszy i spokoju. A teraz wszystkie główki są oblegane przez ludzi z wędkami, którzy słuchają muzyki i jeden do drugiego drze gębę, gdy mu się piwo skończy.

A jaką masz radę dla miłośników przyrody, którzy chcą ją fotografować?
- Niech nie myślą o sprzęcie. Fotografuje się mózgiem. Najważniejszy jest pomysł i olbrzymia cierpliwość. W lecie trzeba wstać już o drugiej w nocy, bo świt już mamy o trzeciej i to jest ten magiczny moment przechodzenia nocy w dzień, gdy znad tafli wody unoszą się opary, które zaczyna prześwietlać wschodzące słońce. Radziłbym wybierać to poranne światło i pamiętać też o tym, że o każdej porze roku panuje inna przejrzystość powietrza o czym zawsze wiedzą fotografowie, którzy zaczynali pracować analogami. Niech nie myślą o sprzęcie tylko czytają książki, żeby rozpoznawać gatunki ptaków i zwierząt, a przede wszystkim ich zwyczaje. Dzięki temu wiadomo jak je podejść, żeby nie spłoszyć. Niebawem zaczną się przeloty ptaków, co jest świetną okazją do spróbowania swych sił. Trzeba jednak wiedzieć, gdzie lądują i jak żerują. Należy się też zamaskować. A potem najważniejsza jest cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość, a mówi to choleryk! Mnie fotografowanie przyrody uspokoiło i pozwoliło nabrać dystansu do wielu spraw. Pamiętajmy, że gdy ktoś się w to wciągnie, to nic już nie będzie takie same w jego życiu - na pewno jednak nie gorsze. Jeśli człowiek nie jest wrażliwy na piękno przyrody i nie patrzy uważnie to nawet najlepszy sprzęt mu nie pomoże. Fotografowanie natury jest ciężką pracą. I nawet jeśli się nie uda osiągnąć zaplanowanego celu, nawet gdy po wielu godzinach wrócimy do domu zmarznięci i głodni to nagrodą będzie cisza, samotność i wzbogacające nas obcowanie z pięknem. A to jest bezcenne i pozostaje w człowieku na zawsze jako coś trwałego i dobrego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto